Właśnie tak. Tima można spalić później.
Mamy jakiś plan na światło? Moooże doły z ogniskami! Ale ale nie takie zwykłe. Gdzieś na skraju (ale tak żeby nie puścić lasu i wiochy z dymem) kopiemy sobie średniej wielkości dołki, przygotowujemy tam patyki, grubsze kije, sporo rozpałki z kory z brzozy czy czego i przysłaniamy z wierzchu gałęziami.
Jeśli będzie schadzka to na szybko krzesimy ogień w powiedzmy dwóch (albo rozdmuchujemy wcześniej tlącą się hubkę), a w tym czasie łucznicy zaczynają ostrzał. Świst pierwszej strzały elfa może być sygnałem do odpalenia zasadzki bo widzi dziad w ciemności.
Powiedzmy, że doły będą po lewej i prawej, a zwierzoczłeki przed nami, tak żeby początkowe ustawienie tworzyło trójkąt. Wtedy jak dojdzie do zwarcia teoretycznie będziemy mogli się zebrać w kupe i jakoś wspierać. Elf pamięta ile ich mniej więcej było? Bo to chyba najważniejsza informacja.
Co wy na to? Tylko trzeba uważać, żeby za dużo śladów na polance nie narobić i będzie cacy.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |