Dzbanki z oliwą/smołą raczej kiepskie. Mniej światła niż przygotowane wcześniej ogniska, a rozpala się je tak samo długo. No i oliwa/smoła/ceramika droga w porównaniu do patyków z lasu.
Więc może zrobimy wypadkową tych dwóch pomysłów.
Główna grupa przygotowuje zasadzkę jak opisałem na przewidywanym miejscu schadzki, a elf skradacz obserwuje czarownice i je śledzi.
- Jak pójdą gdzie indziej to polezie za nimi, a potem szybko przyjdzie nam powiedzieć, że trzeba się przemieścić i złapiemy ich w połowie roboty.
- Jak przyjdą na obstawioną polane to wszystko będzie już gotowe. Tylko poczekamy na znak, że elf na pozycji i jak już dobrze zaczną to atak.
- Jak czarownice pójdą spać i nic się nie będzie działo to elf przyjdzie nam powiedzieć, żebyśmy jak głupki nie czatowali całą noc ( no może poza wartami na wszelki wypadek). Wtedy następnego dnia zgarniemy tylko sprzęt od Agathy, może maść i pójdziemy palić chaośny zagajnik. Z pewnością nie będziemy się nudzić.
Można się obłożyć jakimiś ziołami albo krowimi plackami dla zamaskowania zapachu. Najlepiej i tym i tym. To tak dla pewności. Zwierzoczłeki pomyślą, ze krowę ktoś niedaleko wypasał, a chłopki pewnie na tyle nawykłe, że nawet nie zwrócą na to uwagi. O ile w ogóle przebije przez smród mutantów.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |