Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-08-2020, 22:53   #7
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację

Chłód metalu łagodził skutki stresu i wprowadzał równowagę pośród rozszalałych zmysłów. każdy kto choć raz trzymał w rękach broń wie, jak wzmacnia ona poczucie pewności siebie, dodaje odwagi i siły. Palec przyłożony do języczka spustowego napompowuje ego i poczucie własnej wartości. Cudowne i odurzające poczucie władzy rozchodzi się po całym ciele i nawet z największego mięczaka może uczynić bohatera.

Wilhelm doskonale znał to uczucie. Siła i władza płynąca z tego małego przedmiotu zakotwiczyła go w rzeczywistości. Tego właśnie potrzebował w tej chwili najbardziej. Mięśnie miał napięte, choć wiedział że przez to strzał może nie być tak precyzyjny, gdyby umiał się choć trochę rozluźnić. Niestety jego własne ciało nie poddawało się do końca rozkazom, które mu wydawał. Z odległości jaka dzieliła go od potencjalnych przeciwników, precyzja nie miała aż takiego znaczenia. Czekał w napięciu i wierzył, że ma przewagę, że uda mu się zaskoczyć napastników.

Z wnętrza mieszkania numer “12” dobiegł jakiś dźwięk. Najpierw pojedyncze szurnięcie. Po chwili stłumiony jęk bólu i kolejne szurnięcia. Z każdą chwilą nabierały one na sile i intensywności. Ktoś zbliżał się do drzwi. Ktoś lub coś!

Coś? - brzmiało to absurdalnie. Kompletny nonsens, a przecież Wilhelm wiedział, że to może być prawda. TO tam było. Były pogranicznik nie miał co do tego żadnych wątpliwości.
Czym było to coś? Tego nie wiedział i nie miał czasu, aby się nad tym zastanawiać. Gdy walczysz o życie nie obchodzi cię tak naprawdę kim jest twój przeciwnik. Człowiek, zwierzę, czy bestia z samego dna piekieł. To nie ma w takich chwilach żadnego znaczenia. Po prostu poddajesz się instynktom i bijesz się o swoje.

Drzwi zaskrzypiały, a dźwięk ten rozszarpał panującą dotychczas ciszę, niczym wygłodniały lew, ciało upolowanej właśnie antylopy. Wilhelm wzdrygnął się, ale nie z powodu drażniącego uszy, metalicznego chrobotu.
Zgroza chwyciła go za gardło, gdy ujrzał zakrwawioną rękę Pyjtera. Krew lała się ciurkiem z odciętych tępym narzędziem palców. Ręka upadła na drewnianą podłogę klatki schodowej, a Widera dalej wolno wyczołgiwał się z własnego mieszkania.
Chłodny powiew powietrza musnął twarz Rogala. Ruch powietrza przypominał ten, gdy ktoś przebiega ci tuż przed nosem.

Tylko teraz, kurwa, nikt tego nie zrobił. A mimo to…
Co tu się kurwa odpierdala?

- Wilhe… - wycharczał Widera i osunął się bez czucia na podłogę.

Twarz Widery przypominała zraz rozklepany przy pomocy kowalskiego młota. Z licznych szarpanych i ciętych ran spływała świeża krew, tworząc brunatno cielisty fresk odmalowany przez oprawcę.. Napuchnięta lewa powieka miała wielkość piłki tenisowej i bardziej przywodziła na myśl mający zaraz wystrzelić wrzód niż ludzkie oko.
Oddech Widery brzmiał, jak bulgotanie wody w zatkanym sraczu lub sapiący pies, który z pazerności zadławiła się kością, niż normalny proces pobierania tlenu. Makabryczny widok i potworne charczenie kumpla sprawiało Wilhelmowi niemal fizyczny ból. Mimo wszystko ucieszył się, bo to ciężkie ziajanie oznaczało tylko jedno - Pyjter wciąż żył.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 25-08-2020 o 23:00.
Pinhead jest offline