Rache był przyzwyczajony do smrodu wydzielanego przez ludzi, tak mu się przynajmniej wydawało. Nawet jednak przecinane czyraki, owrzodzenia czy zaropiałe rany nie przygotowały go na smród w kloacznym dole. Pożałował szybko, że nie skorzystał z pomysłu Grimma i odrzucił jego propozycję przykrycia nosa chustą nasączoną bimbrem, i to nawet pomimo zabiegów Caspara. Spodobało mu się takie użycie magii - bardzo praktyczne, mogące ułatwić codzienne życie. Tak powinna rozwijać się sztuka czarodziejska, pomyślał sobie walcząc z wymiotnym odruchem.
Ruszył za krasnoludem, wbijając nos w zgięcie łokcia.