Wątek: X-COM
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-08-2020, 14:00   #207
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 89 - 2037.V.13; śr; zmierzch

Czas: 2037.V.13; śr; popołudnie; g. 18:30
Miejsce: pd od St.Louis, poza miastem; Imperial; kręgielnia “Super Bowl”
Warunki: pomieszczenie, gwar głosów, ciepło, jasno, sucho


- Właściwie to towarzysko idzie im chyba całkiem nieźle. - Chinka oświetlana bladą poświatą monitorów za jakimi siedziała przykryła palcem mikrofon słuchawek by jej terenowi operatorzy X-COM nie słyszeli. Zerkała na Lawa z mieszanymi uczuciami. Wydawała się jednocześnie zmieszana, zaniepokojona, zaskoczona i rozbawiona jednocześnie. No bo faktycznie. Od jakiejś godziny mieli tutaj w centrum niezłe słuchowisko co tam się dzieje w podmiejskiej kręgielni. Te małe komunikatory całkiem dobrze wyłapywały głos i dźwięki, świetnie nadawały się do słownej komunikacji w obie strony a przy tym mogły udawać kolczyk czy inny detal. W każdym razie Ruben i Nancy założyli je jako małe kolczyki. No ale niestety te sprytne urządzonka nie przekazywały obrazu więc wizualnie nie było wiadomo co tam się dzieje z dwójką agentów.

Ale na słuch jak na razie to można chyba było zgodzić z opinią Yoshiaki. Oboje wysłanych xcomowców było całych i zdrowych, śmiali się, żartowali, przekomarzali się między sobą i nawet z tymi gangsterami z Dłoni. A ci chociaż głośni i nonszalanccy to jednak zachowywali się jak dotąd całkiem znośnie. Przynajmniej tak to w HQ starego browara Lempa na słuch brzmiało. No ale jednak był pewien aspekt jakiego chyba ani para skanerów w sterowni ani ta druga w podmiejskiej kręgielni jednak nie się nie spodziewała. A jaka nieoczekiwanie okazała się bardzo sprzyjać tej towarzyskiej integracji obu stron.


---


Godzinę wcześniej


Skoro Nancy dostała zielone światło z bazy to natychmiast przystąpiła do działania. Dała znak Rubenowi by się przygotował ale już na więcej czasu nie mieli bo Greta już podeszła do baru z tacą pełną pustych szklanek i butelek i ze swobodą stałej klientki zamówiła nową porcję dla swoich chłopaków. I agentka X-COM wykorzystała tą chwilę zwłoki by się do niej odezwać.

- Cześć. Gracie partyjkę? - zapytała z przyjaznym uśmiechem wskazując na grupkę z jakiej właśnie przyszła wykolczykowana i wytatuowana dziewczyna. Ta obdarzyła ją krótkim spojrzeniem z góry do dołu.

- No gramy. A co? - zapytała dość neutralnym tonem jakby jeszcze nie była pewna czy spławić tą nową, w zęby jej dać czy po prostu o drogę ta nowa pyta.

- A nic. Bo my tu nowi jesteśmy. Rozrywki szukamy. Ładnie gracie to pomyśleliśmy czy może dałoby się zagrać razem. - Nancy wskazała na Rubena który po partnersku stanął tuż obok i potwierdził jej słowa kiwaniem głowy. No i skorzystał z okazji by z bliska bez skrępowania przyjrzeć się gangerce.

- Bo inaczej to chyba czeka nas zabrać butelkę i tylne siedzenie furgonetki. - Ace nie omieszkał wspomnieć o alternatywie która tak naprawdę nie wydawała mu się aż taka straszna. Greta roześmiała się wesoło słysząc taki ton a Nancy szturchnęła go łokciem ale widząc, że uwaga rozbawiła Norweżkę no to na tym poprzestała.

- A umiecie w to grać? - oficer bandy skinęła bokiem głowy tam gdzie balowała reszta jej grupy.

- No tak trochę. - przyznała Nancy z niepewnym uśmiechem. Na chwilę rozmowę przerwała im kelnerka która postawiła przed Gretą kolejną tacę, tym razem z pełną baterią szkła.

- To chodźcie. Ale wy stawiacie następną partię i kolejkę. - gangerka jakoś nie robiła specjalnych trudności. Skinęła głową by iść za nią więc Ruben i Nancy po wymianie szybkich spojrzeń między sobą ruszyli za nią.

- Chyba nas jeszcze będzie stać na to. Ostatnio zarobiłem 20 dolców. Zbieram na gumową lalę dla kolegi. - uwaga Rubena, chociaż jak najbardziej prawdziwa, po raz kolejny rozbawiła Norweżkę która chyba wzięła to za jakiś żart.

Potem nie było aż tak strasznie. Greta robiła za gospodynię domu która przedstawiła nową parę a członkowie dłoni przedstawili siebie. Było ich łącznie chyba 8 osób. Z czego poza Gretą nie było innych dziewczyn. Ale były jeszcze dwie takie co chyba były dziewczynami chłopaków z gangu ale czy to ich partnerki czy dziewczyny wyrwane na tą imprezę to już trochę trudno było ocenić. W każdym razie one nie miały ich bandan, chust, kurtek i innych znaków świadczących, że należą do gangu jak reszta. A i tak bawiły się świetnie.

- To mówicie, że chcecie się zabawić? To może zagramy rozbieraną partyjkę? - zaproponował Hook który się zresztą tak przedstawił. Okazało się, że rysopis Bailey’a był całkiem trafny.

- Eee… Rozbieraną partyjkę? - uśmiech na twarzy Nancy trochę zamarł i popatrzyła niepewnie na szefa gangu, na Gretę i w końcu na Rubena gdy reszta towarzystwa podłapała pomysł szefa z żywym aplauzem.


---



Obecnie



- Oh, możecie sobie wybrać co teraz. - Hook pozwolił sobie na wspaniałomyślny ton gdy zwracał się do dwójki nowych znajomych. Stać go było na to. Jako przedstawiciel drużyny gospodarzy w dotychczasowych rozgrywkach stracił tylko bluzę i kamizelkę. Teraz więc paradował w samym podkoszulku a cały dół miał nie ruszony. Greta która była z nim w parze podobnie. A te jej wytatuowane ramiona i płaski brzuch nawet ładnie się prezentowały w tym jej krótkim podkoszulku. Natomiast drużyna gości odnotowała znacznie większe straty.

- Ja jestem wątłego zdrowia. Jak się przeziębię od tych przeciągów to będzie to wasza wina. - Ruben nie mógł znieść w ciszy kolejnej przegranej więc gdy usiadł na krzesełku by zdjąć skarpety to musiał sobie coś pokomentować. Gdy ściągnął te skarpety to już został tylko w szortach i podkoszulku.

- Pomożesz mi? - poprosiła Nancy wyciągając dłoń do Grety. Ta roześmiała się ale podała jej rękę by nowa mogła się pochylić i ściągnąć z siebie swoje skarpety. - Dzięki. - uśmiechnęła się do gangerki po czym na bosaka wróciła na swoje krzesełko obok kolegi.

- A to jeszcze długo ta partyjka będzie trwać? - na wszelki wypadek Ruben zapytał prowadzącą w tych zawodach parę. Chociaż na ekranie wyników widać było, że zostały jeszcze dwie gry. Akurat jak na tą resztkę ubrań jakie jeszcze mieli na sobie. A co tu mówić wyszło na to, że ci bywalcy kręgielni to nabrali sporej wprawy w te kręgle bo gościom trudno było nawiązać równorzędną walkę w strącaniu tych pionków na końcu toru. Co zresztą było widać po stopniu roznegliżowania obu par. Ale właśnie niechcący bardzo sprzyjało tej towarzyskiej integracji. Ci z Dłoni chyba nie podejrzewali, że mogą mieć do czynienia z kimś więcej niż przygodną parką do oskubania. I to nawet bez oszukiwania czy używania siły. Co bawiło ich niepomiernie a para nowych otaczała fala niespodziewanej życzliwości. Niemniej przez to wszystko jakoś nie nadarzyła się okazja by komuś podłożyć pluskwę albo zapytać o adres zamieszkania.

- A co? Śpieszy się wam gdzieś? Teraz? Jeszcze kwadrans i wszystko się wyjaśni. - Hook wydawał się bawić przednie i pytał dość ironicznie. Jakby przypuszczał, że dwójka nowych chce się wycofać z podkulonymi ogonami zanim okryją się sromotą.

- Może zrobimy małą przerwę? - zaproponowała Nancy ugodowym tonem. Szef Czerwonych chwilę na nią patrzył, spojrzał w bok na Norweżkę i ta wzruszyła ramionami minimalnie kiwając głową. Nie zapowiadało się by nowi nagle okazali się orłami w tej grze a nawet jakby wygrali dwie ostatnie rundy to trudno by im było chociaż wyrównać. Więc wspaniałomyślnie oboje zgodzili się na tą przerwę i para xcomowców zyskała chwilę do namysłu. Ruben siedział z jedną z kuli na kolanach i się nią bawił. Nancy siedziała z jedną nogą podkuloną pod siebie i skubała swoją wargę. Wyglądało pewnie jakby się naradzali jak z tego wybrnąć z twarzą i po części tak było. Chociaż ich głosy było słychac także kilometry dalej w cichym centrum dowodzenia operacjami terenowymi lokalnej bazy X-COM.

- Właściwie to pewnie byśmy mogli ubrać się, wstać, wyjść i odjechać. - mruknął cicho Ruben tak zaznaczając pro forma, że takie wyjście pewnie byłoby do zrobienia. Najwyżej w oczach gangerów wyszliby na lamusów.

- Pewnie tak. Ale wtedy dalej nie będziemy wiedzieć gdzie mają dziuplę. - Nancy zgodziła się z kolegą. Jak się tak siedziało w samej bieliźnie to ta opcja co wspomniał Ace wcale nie wydawała się taka zła. Chociaż oznaczałaby niewykonanie podstawowego zadania po jakie tu przyjechali.

- Ale jak zostaniemy to nas orżnął. Nie chciałbym zawstydzać tych wszystkich białasów swoją pięknością. Jeszcze wszystkie dziewczyny by omdlały na taki niesamowity widok i mogła by ich zazdrocha wziąć. - Ruben nie tracił animuszu chociaż na słuch to trochę brakowało mu zwyczajowej werwy w takich przechwałkach. Co by nie mówić nie zapowiadało się, że nowi dadzą radę ograć weteranów kręgielni w dwóch ostatnich grach.

- Na razie to ta twoja piękność chyba cierpi na gwałtowne ochłodzenie. - mruknęła przekornie Nancy zerkając krytycznym wzrokiem na szorty kolegi.

- Bo trochę tu pizga. - Ace nie wydawał się tym urażony. A jak tak już chwilę siedzieli w tym roznegliżowanym stanie to rzeczywiście trochę zrobiło się chłodno. Ogrzewanie było widocznie policzone na gości w ubraniach.

- Kombinuj co dalej z tym zrobić. - przypomniała mu koleżanka też zastanawiając się jak najlepiej wykorzystać tą przerwę. Może i ślubowała walczyć o sprawę wygnania z Ziemi kosmitów o odzyskania jej dla Ziemian no ale niekoniecznie miała ochotę paradować nago po jakichś kręgielniach.

- Może pójdziesz z Gretą do kibla? I tam jej jakoś spróbujesz podrzucić co trzeba? Chyba cię lubi. - Ruben nie miał większych kłopotów z zaproponowaniem jakiegoś rozwiązania.

- A może ty pójdziesz z Hookiem do kibla? Chyba cię lubi. - Nancy zrewanżowała mu się prawie od razu.

- Coś ty. Z dwoma facetami to dziwnie wygląda a u dziewczyn to standard. - chwilę nad tym główkowali półgłosem. Tak naprawdę to była to jakaś szansa. Jakby ktoś z nich lub oboje zostali sam na sam z kimś z bandy. Wtedy szansę by coś jej czy jemu podrzucić byłby chyba większe niż tak tutaj przy wszystkich. Na tyle głów to tutaj praktycznie w każdej chwili ktoś na nich patrzył. Zwłaszcza, że byli w dość skromnym odzieniu. Zwłaszcza Nancy zdawała się interesować w przeważającej części męską część bandy. No to może jakby tak złapać kogoś na solo to byłoby łatwiej? A taka wizyta w toalecie była całkiem naturalnym pretekstem. Chociaż nie było pewne czy Greta się zgodzi pójść czy na przykład tylko wskaże drogę.

- Może zaproponować przenieść imprezę gdzie indziej? To kto wie? Może zabraliby nas do siebie? Tylko jak tak to raczej byśmy musieli się z nimi pointegrować. I nie wiadomo czy się zgodzą nas zabrać. - Nancy w tym czasie cicho przedstawiła kolejną opcję. No z jednej strony to byłby wariant optymalny gdyby się udał. To już nawet bez żadnych pluskiew Dłonie same by ich zawiozły na swoją metę. I nic by nie trzeba było podkładać. A agenci by mogli zobaczyć ich metę na własne oczy. Ale czy Czerwoni zgodzą się ich zabrać? A gdyby się zgodzili no to już całkiem dwójka agentów byłaby w istnej jaskini lwa. Tutaj to chociaż teren był względnie neutralny, nikt tutaj nie był u siebie.

- To może trochę inaczej? Szybki numerek na parkingu? W ich wozie. Mam nadzieję, że nie jeżdżą jakimś Tico czy innym Smartem. - Ruben wrócił do tego o czym mówił na samym początku wizyty w kręgielni. Norweżka wyglądała całkiem ciekawie. Nie miałby nic przeciwko temu by poznać ją lepiej. No a gdyby tylko dostali się do ich wozu to pewnie byłoby łatwiej podłożyć pluskwę niż tutaj przy wszystkich. Przyjemne i pożyteczne w jednym. Tylko znów nie było pewne czy druga strona zgodzi się na takie rozwiązanie. Do tej pory integrowali się miło i było całkiem przyjemnie. Ale czy aż tak by sfinalizować taki kontakt to nie było wiadomo póki się nie spróbuje.

- Albo bez kombinacji i spróbować podłożyć im coś tutaj i się zmyć jak para lamusów. Tylko przydałoby się jakieś zamieszanie to druga osoba mogłaby spróbować podłożyć co trzeba. - agentka wywiadu X-COM wspomniała o jeszcze jednym rozwiązaniu. Mogło przynieść najszybsze wyniki. Ale też najszybciej sprawa by się sypła gdyby ich złapali. Albo mogło się nie udać podłożyć pluskwy a kontakt by się urwał. Od biedy póki by ich nie złapali za rękę no to potem jeszcze była szansa śledzić ich samochód jak skończą imprezę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline