Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2020, 17:13   #11
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację

Przekroczenie progu mieszkania numer “12” stało się dla Rogala istną inauguracją przeistoczenia. Gdy jego stopy dotknęły drewnianej podłogi w mieszkaniu Widery, transfiguracja wszechświata została zainicjowana. Wszystko, co Wilhelm wiedział, czego się nauczył, wszystkie zdobyte doświadczenia, zdewaluowały się w jednej chwili. Przenicowane znaczenia, symbole i słowa, jęły penetrować jego umysł. Zgnilizna, cuchnąca ścierwem, korzenie zapuszczać poczęła. Monstrualna energia rozpruła skórę głowy, a krew niczym rwące strumienie ściany zalała. Rozszarpane kości czaszki, na kształt płatków róży prześlicznej rozchyliły się z wolna. Nagi, miękki i bezbronny mózg Wilhelma pulsował w rytm lęku i trwogi, które podgryzały jego duszę. Z umysłem rozwartym niczym nogi ladacznicy czekał, aż rozpalony wzwód kosmicznego bytu, dokona dzikiej i brutalnej defloracji.

Klangor cierpienia wzniósł się pod niebiosa. Wrzask, który bębenki w uszach rozrywał i o krwotok z nosa przyprawiał, dla pochylonych nad pogranicznikiem bytów istną pieśń uwielbienia stanowił. Nie było bowiem znikąd pomocy. Nie było Boga miłosiernego, co na czarnym firmamencie króluje. Jeno chichot bezczelny infernalnych dewiantów


“Tehillah Ben’Adam”


Skowyt drapieżny do uszu Wilhelma dotarł. Fala nieprzebrana znaczeń, definicji i sensów przez pełnię jestestwa pogranicznika przewaliła się. Siła przepotężna na nowo kształty jego duszy rzeźbić zaczęła. Dławił się tym wszystkim, jakby w gardło wpychano mu wielgachną knagę. Łzy napływały do oczu i obfitą strugą spływały po policzkach. Zainicjowanego procesu nic jednak nie było w stanie powstrzymać.

Molekuły cielesności nowym ładunkiem zasilane zostały. Węch, wzrok, słuch i dotyk spotęgowane, sięgać zaczęły poza tak dobrze znany trójwymiarowy wszechświat. Niemy i bezlitosny kosmos przenikał jaźń i zimnym paluchem piętno swe odznaczał.

Wilhelm pragnął uciec!
Śmierci pożądał i w niebyt pogrążyć się chciał.

Zapomnienie i chłód grobu nie dla niego przeznaczone była. Byty nieśmiertelne, co nad wszystkim pieczę mają, inne plany wobec niego snuly.
Rozerwany na strzępy, zgwałcony i zbrukany kołysał się z wolna zawieszony między jawą i snem, życiem i śmiercią

“Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku rozdarła się przez środek”
Łuk 23,45

Blask fenomenalny bił mu prosto w oczy. Jucha lepka po piersiach spływała. a krwawe wybroczyny niczym freski antyczne ciało przyozdabiały. Zawieszony na potężnych stalowych hakach, bujał się to w lewo, to w prawo. Kilkanaście centymetrów poniżej, na drewniana podłodze leżał Widera. Kątem oka widział jego zmasakrowaną twarz oraz leżące pół metra dalej odcięte trzy palce.
- Klucz! Muszę mieć klucz! Rozumiesz? - męski głos dudnił wewnątrz czaszki Wilhelma. I choć pytanie nie było skierowane do niego, to wiedział, że i jemu wyznaczone zostało to zadanie.
Cień gęsty i mroczny przesłonił blask, który bił mu w twarz. Nie widział oblicza oprawcy. Czuł odór, jakim parowało jego cielsko. Ani droga woda kolońska, ani dym z kubańskich cygar, ani jedwabna koszula nie potrafiły ukryć fetoru zgnilizny i truchła, jaki bił od sadysty, który im to wszystko zrobił.

- Dobrze… bardzo dobrze. - wyszeptał mu wprost do wnętrza czaszki - Jesteś gotów Ben’Adam.


Leżał w wykrochmalonej pościeli, a wokół unosił się zapach lizolu i antyseptyków. Jarzeniówka migotała drażniąco, jakby szaleniec z jej wnętrza próbował nadać komunikat alfabetem Morse’a.
Rogala czuł ból w każdym swym mięśniu, nawet takim o których istnieniu nawet nie wiedział. Twarz piekła go, jakby ktoś napluł mu w nią żrącym kwasem. Kołysał się na granicy przytomności, wodząc wokół zamglonym wzrokiem. Obraz świata bujał się i rozmywał, jak po dobrym kwasie.
Jestem w szpitalu - uświadomił sobie. Próbował sobie przypomnieć, co się właściwie stało. Ilekroć próbował napotykał betonowy mur. Luki w pamięci były jak leje po bombach. Ostatnie, co pamiętał to zakrwawiona twarz Widery, uchylone drzwi jego mieszkania i Maria, który ściskał mu dłoń.


- Kurwa, stary… Wjebałem się w niezłe gówno. Naprawdę cuchnące ścierwo. Wiesz, że nie prosiłbym o pomoc, gdybym mógł to ogarnąć sam. Stary, ja… - głos Pyjtera majaczył na granicy zmysłów.

Co to wszystko znaczy? Rogala był zbyt słaby, żeby teraz o tym rozmyślać. Zmęczony i otumaniony przez środki przeciwbólowe odpłynął w krainę Morfeusza.

 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman
Pinhead jest offline