- Nie będziemy tu dyskutować o zasadności samoobrony. - Daniel uciął temat prostując ręce i ruszając się ze swojego miejsca. - Pies? Pewnie nie będzie problemu znaleźć kogoś z posokowcem chętnego dorobić trochę na boku. Tylko powiedzcie, gdzie zaprowadzić tego psa. I ustalcie czego ma szukać, bo chyba będzie potrzebował próbki jakiegoś zapachu do tropienia. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nie znam się na psach. - Marynarz poprawił poplamioną marynarkę, podszedł powoli do okna i wyjrzał na zewnątrz przez firankę. - A teraz pozwólcie, że już wyjdziemy. Jutro czeka nas pracowity dzień, a noc wcale nie robi się dłuższa. - Spojrzał na Jane i ruchem głowy wskazał na drzwi.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |