Niżej, coraz niżej, stopień za stopniem, wszystko w niezbyt pewnym świetle ręcznej latarki.
Nikt jednak nie zastawił na schodach żadnej pułapki i udało się dotrzeć do pancernych drzwi schronu.
A nawet przekroczyć próg pomieszczenia, bowiem ten, co ostatni wszedł do schronu zamknął za sobą drzwi.
Albo też - co było nawet bardziej prawdopodobne - ostatni gość postanowił wrócić do cywilizacji.
A tych, co odwiedzili schron musiało być całkiem sporo, skoro paru zostało tu na wieki, co łatwo było zauważyć w świetle paru ocalałych żarówek.
- Prawdziwe skarby - powiedział David. - Ktoś się nieźle przygotował na trudne czasy. Będzie można coś spokojnie zjeść, a może i woda się znajdzie i uzupełnimy zapasy, by nie umrzeć z pragnienia.
Zabrał się za przeszukiwanie dobytku truposzy uznając, że to właśnie tam można znaleźć najcenniejsze przedmioty. |