Najpierw historycznie. Ponoć znajomość łaciny u rycerstwa nie byłą duża i bracia rycerze znali na pamięć tylko Pater Noster, a i to nie zawsze. Taką informację znalazłem w jednej z książek, ale jakoś ciężko mi dać temu wiarę. To książka z lat 70-tych, a więc niby pozycja historyczna , ale z komunistycznymi propagandowymi naleciałościami. W stylu jaki to był straszny czas ten Ciemne Wieki. Nie to co teraz gdy żyjemy w cudownym komunizmie. Poza tym z innych książek wynika, że biegłość w kilku językach w dawnych wiekach była w sumie dość szeroka. I trzy większość dokumentów pisana była po łacinie, więc ktoś ten języka znał dość dobrze. A kto jak nie rycerze?
Może nie każdy znał ten język biegle, żeby czytać Summa theologiae, ale poza kompletnymi głąbami, to raczej znajomość łaciny była na w miarę wysokim poziomie.
A mechanicznie widzę to tak.
Łacina wynikająca z umiejętności - Religion ( Roman Catholic ) odnosi się do zwrotów, zdań używanych w liturgii. Co za tym idzie nie jest całościowa.
Jeżeli dana postać nie ma umiejętności Read ( Latin ), to może spróbować przeczytać jakiś tekst po łacinie korzystając z tej umiejętności Efekt zależeć będzie już od rzutu i konkretnej sytuacji.
A sama umiejętność - Read ( Latin ) to po prostu umiejętność sprawnego czytania i rozumienia tego języka.
Tak, to widzę.
Co do nauki to ogólnie, co do zasady jestem przeciwny takim zabiegom w sesjach. Na zasadzie on postać A ma dużo w Mieczu, a ja dużo w Zielarstwie, to sobie siądziemy na boku i po chwili każdy z nas ma +2 bo się wzajemnie uczymy.
W tej sesji z racji, że jest ona zaplanowana długoterminowo, w sensie upływu czasu w świecie gry, to dopuszczam taką możliwość. Tylko to czasochłonne, trzeba to deklarować i czekać na efekty. Na razie to jednak pieśń przyszłości.
PD-ki to też osobna kwestia, ale o tym szerzej, jak już nam trochę czasu w świecie gry upłynie. Na razie nie ma o czym rozprawiać. EDIT:
Post może nie epicki, ale ważne że jest.
Wydarzenia zaledwie o kilka dni do przodu przesuwamy. Wszelkie próby tropienia kończą się dojściem do dużego głazu i tyle. Nikt nie ma pomysłu, ani sposobu, żeby odkryć, że poganie się skryli.
Złe plotki w waszej siedzibie się szerzą i prace opóźniają. Coś musicie w tym temacie zaradzić i ewentualnie próbować odnaleźć porwanego Johana.
To kolejna sprawa do waszej listy, poza znalezieniem konkretnego źródła wody. Prace w obozie idą wolno. Podobnie, jak próba poszerzenia tych źródeł, które już znaleźliście.
Teraz piłeczka po waszej stronie.
Zrezygnowałem z upominania brata Agilulf za jego herezje, ale zanotowane to zostało przez wspomniane wcześniej osoby i wiedzieć musisz szanowny Dhratlachu, że przy pierwszej nadarzającej się okazji może zostać to wypomniane.
Zaznaczam, że od tego momentu uaktywniam NPC-ów i zaczną oni bardziej aktywnie wypowiadać się w drażliwych kwestiach. Tak, więc czujcie się ostrzeżeni i pamiętajcie, że wasze przywództwo nie jest dane na wieczność. Życie waszej osady powoli się rozkręca i może się przydarzyć, że któryś NPC zechce przejąć palmę pierwszeństwa.
Przy okazji wspomnę, że prawdopodobnie dołączy do nas jeszcze jeden gracz.
Z kwestii technicznych nie opisanych w poście:
- możemy uznać, że prace nad wałem zostały zakończone;
- kaplico-szpital także już stoi;
- fundamenty pod waszą strażnicę są wykopane i ewentualnie możecie zmienić waszą decyzję odnośnie wznoszenia jej z kamienia i zmiany surowca na drewno. To oczywiście przyspieszy prace, ale nie wiem czy wam na tym zależy;
- wodę jest sukcesywnie zwożona, ale po upływie tych kilku dni już widać, że jest to rozwiązanie bardzo tymczasowe i na dłuższą metę się nie sprawdzi.
To chyba wszystko. Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałem.
__________________ "Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman |