Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-09-2020, 13:37   #78
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Najbliższym opuszczonym domem był ten naprzeciwko domu Tylera - niestety to była ruina, powybijane okna, z dachu zdarte częściowo pokrycie, a samo poddasze było dziwnie przechylone. Monter odrzucił to miejsce, nie da się tam bronić. Dom obok był w podobnym stanie. Ostrożnie wszedł do środka gotowy na wszelkie ewentualności, szczególnie te niebezpieczne. Po chwili wyszedł, tutaj sytuacja była nieciekawa. Tak jak chyba każdym zaniedbanym opuszczonym domu jednorodzinnym o konstrukcji drewnianej - przez wybite szyby padał deszcz, śnieg, wiatr nanosił liście, dach przeciekał, w środku było dosłownie bagno, a samo wnętrze wyczyszczone z gambli.
Nowojorczyk ruszył w drugą stronę. Oddalał się od zamieszkałej ulicy, ale nadal blisko. Domu przy placyku naprzeciwko kościoła były wyższe i murowane. Pierwsze odpadły, musiały to by sklepy, od strony ulicy można ziała wielka dziura pow witrynie. Ale jeden z budynków, mniej więcej pośrodku, był zachęcający. Nie miał witryny, tylko zwykłe małe okno. Szyba była wybita, ale okno było zakratowane. Nacisnął na klamkę drzwi. Zamknięte. Trzonkiem noża wybił niewielką szybkę, wytłukł do końca wszystkie skrawki. W półmroku widział tylko zarysy wnętrza, w tym schody na piętro, ale nie zauważył żadnego ruchu. Ostrożnie sięgnął ręką, stojąc na palcach dosięgnął do zamka, przekręcił oporny mechanizm. Nacisnął ponownie klamkę, wstrzymując oddech.

Otworzył je. Po chwili Springfield znalazł się w pozycji gotowej do strzału. Nie była to broń do tego typu roboty. Na parterze czysto, z przodu był mały pokoik, dalej duża przestrzeń kończąca się zamkniętą bramą garażową. Do tego kibel pod schodami i małe pomieszczenie techniczne. Brama była zamknięta. Z tej strony nie wejdą. Wrócił do korytarzyka, skierował lufę do góry, powoli zaczął wchodzić na piętro, nie bawiąc się w przetrząsanie nielicznych szafek. Jak na zamknięty budynek powinno ich być więcej, ale nie zawracał sobie tym głowy. Drewniane stopnie trzeszczały mu pod nogami. Cisza. Spokój.

Co on tu robił właściwie? Już dawno powinien być w Pittsburghu, zamiast tego szukał kryjówki w zapomnianej miejscowości gdzieś w Appalachach, żeby zabarykadować się przed żywymi trupami które mu się przyśniły, a sen był tak realistyczny jak gdyby naprawdę do nich strzelał.

Na piętrze były dwa duże pomieszczenia z oknami, i dwa mniejsze w środku budynku. Od strony tyłu budynku pokój był prowizorycznie umeblowany, stało łóżko, szafa, regał z desek i cegieł. Gruba warstwa kurzu pokrywająca to wszystko dobitnie wskazywała na opuszczenie tego miejsca, co najmniej ćwierć wieku. Drugi pokój był pusty, składzik zapełniony był mokrymi, rozpadającymi się kartonami. Na ścianie rósł piękny grzyb, zajmujący też część sufitu. Najczarniejsze miejsce było na styku komina i sufitu, pewnie tam dach przeciekał. W drugim małym pomieszczeniu była łazienka, nic ciekawego. Wrócił na ciasny korytarzyk, jedynymi śladami były jego własne. Było wyjście na dach, obok drabina. Wspiął się na nią, ale stalowa klapa (w całkiem dobrym stanie technicznym, nie było żadnych purchli rdzy pod zszarzałą białą farbą) była zamknięta.

Na kłódkę.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 26-07-2021 o 23:44.
JohnyTRS jest offline