Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2020, 08:49   #53
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Malcolm


Siwy przyglądał się dłuższy czas zdjęciom pustego korytarza próbując znaleźć racjonalne wytłumaczenie dlaczego czujnik ruchu uruchomił migawkę. Awaria urządzenia, jakkolwiek możliwa, to jednak mało prawdopodobne żeby czujnik zepsuł się w ten sposób, że wyzwalał zdjęcia w przypadkowych momentach. Jeśli miałby się zepsuć to po prostu padłby całkowicie. Żeby się upewnić zrobił kilka prostych testów, które potwierdziły, że działa prawidłowo. Pozostało więc jedno, jedyne wytłumaczenie. Czujnik zarejestrował ruch. Nie mógł to być jednak człowiek. Ten zostałby uchwycony w kadrze. Zatem co? Coś mniejszego i szybszego. Nie raz zdarzało się, że migawkę wyzwalało jakieś zwierzę albo wiatr poruszający gałęzią czy zasłoną. W pustym korytarzu nie było jednak nic, co mogłoby się poruszyć, więc pozostawało zwierzę. Może jakiś ptak, który wleciał przez uchylone okno i później znalazł drogę ucieczki, lub… no właśnie, samo okno. Coś mogło przelecieć za szybą. Nie był pewien, czy czujnik zareagowałby na taki ruch. Wymienił akumulator na nowy i zainstalował urządzenie na swoim miejscu z zamiarem sprawdzenia go rano.


Rozmowa z Thonym była jak haust świeżego powietrza w kontenerze z odpadkami. Gdzieś, poza Sionn, był świat, w którym psy nie atakowały ludzi, których dręczyły realistyczne koszmary.


- ...jest jeszcze coś. Słyszałem plotki, że ktoś rozpytywał o twoją przeszłość w policji.


- Może to był Owen? - zasugerował Huw. - Ja bym tak zrobił na jego miejscu. Czy uważasz, że to mógłby być kto inny? Ale jeśli nie on, to kto?


Siwy nie bardzo wierzył, że mogłaby być to ta sama osoba, która chciała go zamordować.


- Nie sądzę, żeby to był Owen - McGregor głośno myślał. - Gdyby chciał znać twoją historię, zapytałby wprost. Poza tym on bardziej ufa swojemu przeczuciu, niż kartotekom.


- Masz rację - przyznał. - Zatem trzeci gracz? Thony, nie mieszaj się w to za bardzo ale miej uszy otwarte.


- Będę, a ty miej oczy z tyłu głowy. Chociaż komu ja to mówię, umiesz o siebie zadbać – McGregor rozweselił się, choć zmiana w jego tonie była dość wymuszona.


- Złego licho nie bierze - zażartował Lwyd, ale wyszło jakoś sztucznie.


Rozmowa już im się nie kleiła, więc się pożegnali życząc sobie spokojnej nocy.


Wiadomość od Karen przywołała wspomnienia. Gorące i wilgotne, i przez chwilę Siwy walczył ze sobą, wbrew zdrowemu rozsądkowi, żeby wysłać jej adres i napisać, że też tęskni, nim w końcu przekonał sam siebie, że dłuższy post jeszcze bardziej rozpali jej namiętność.


Noc wbrew wszelkim przypuszczeniom przebiegła spokojnie. Żadnych snów, żadnych ataków, lecz mimo wszystko niezbyt czuł się pokrzepiony nieprzerwanym snem, co początkowo zrzucił na karby późno wypitej kawy, obiecując sobie solennie nie powtórzyć tego błędu po raz kolejny.


Poranek zaczął mimo wszystko od ponownego sprawdzenia aparatu na korytarzu. Ten jednak nie zrobił kolejnych zdjęć w nocy. Sprawdził stan baterii i zostawił go na swoim miejscu.


Piszczenie w uszach, które towarzyszyło mu od rana było irytujące. Tego, tak jak złego samopoczucia, nie można było usprawiedliwić zbyt późną dawką kofeiny. Można było oczywiście szukać przyczyn w jakimś przeziębieniu, zapaleniu ucha, czy czymś równie oczywistym, lecz detektywowi od razu stanęło przed oczyma dziwne zachowanie Irlandczyka czy też wczorajsze zachowanie psów. Coś… ktoś chciał dobrać mu się do głowy...


**"Barber***

Walijski smok na szyldzie barbera przywołał uśmiech na skwaszonej twarzy detektywa i z tym niewymuszonym uśmiechem wszedł do środka.



Gospodarz już na wejściu serdecznie uścisnął mu rękę i przywitał jako Malcolm. Potem oparł się plecami o ścianę i splótł na sobie ręce.


– Proszę się nie obrazić, ale górskie powietrze chyba źle panu służy. – skomentował wygląd gościa. - Interesy czy się strzyżemy?


- Aż tak źle? -Huw spojrzał w lustro. - Hmmm… rzeczywiście źle spałem. No cóż… - wskoczył na krzesło. - Jedno i drugie, ale zacznijmy od strzyżenia.


Malcolm przygotował krem, maszynkę i nożyczki, następnie zapytał Huwa czego konkretnie sobie życzy.


- Nic szczególnego - wyjaśnił Siwy. - Trzeba by było to ogarnąć - wskazał na twarz. - Trochę luksusu też nie zaszkodzi - rzucił uśmiechem w kierunku mężczyzny.


Jak tylko barber zabrał się do pracy, spojrzał na swojego klienta w lustrze.


- Jeśli chodzi o tego Addingtona, to obawiam się, że wszystko już powiedzieliśmy.


- Tym razem nie chodzi o niego - zapewnił. - Słyszałem, że trochę chodzicie po skałkach hmmm… niedostępnych okolicach.


Być może była to tylko wyobraźnia Huwa, ale przez chwilę dłoń Malcolma lekko zadrżała. Tak czy inaczej mężczyzna zadziałał jak zawodowiec. Chwilę potem gładko przesunął maszynkę po brodzie detektywa.

- Taka zabawa po godzinach - uśmiechnął się tamten. - Chyba nie przysłał tu pana burmistrz, co? - wyszczerzył zęby jeszcze bardziej i znów kontynuował strzyżenie.


- Burmistrz? Nie… Macie z nim na pieńku? Dlaczego?


Barber skrzywił się.

- Cała zabawa chodzić tam, gdzie nie można. Dotychczas facet przymykał na to oko, ale przez ostatnie zaginięcia strasznie się spina. Nie to, żeby bezpośrednio mu na nas zależało. Chyba boi się, że potencjalny wypadek zepsuje renomę tej dziury. Z jednej strony to trochę go rozumiem - Malcolm wzruszył ramionami. - Ale tak naprawdę może mi skoczyć. Moim zdaniem każdy odpowiada za siebie.


- Dreszczyk adrenaliny, to was kręci? - zgadł Lwyd. - A czym niebezpieczniej, tym mocniejsze wrażenia? A gdyby… gdyby to było naprawdę niebezpieczne? Ocierające się o śmierć, bądź… szaleństwo?


Wbił wzrok w lustro wyszukując oczu barbera. Malcolm tylko podniósł brew. Przez chwilę obydwaj mierzyli się wzrokiem.

- Rany, chłopie. Nie idziesz w półśrodki. Co właściwie masz na myśli?


- Umiesz dotrzymać tajemnicy? - zripostował, nie odrywając od niego oczu.


- Trudno mi powiedzieć. Prawie się nie znamy.


Huw patrzył jeszcze chwilę na niego z powagą, po czym wybuchł śmiechem.


- Przepraszam Malcolm - powiedział, gdy już się opanował, - ale co to ma do rzeczy? Ja pytam czy potrafisz dotrzymać tajemnicy? Oczywiście, nie będę cię prosił, żebyś zatrzymał dla siebie, że zamierzam poćwiartować połowę mieszkańców Sionn. Wszystko w ramach prawa. Mogę cię zapewnić, że jeżeli moje działania będą wykraczać poza nie, będziesz z takiej tajemnicy zwolniony.


Odwrócił fotel, żeby spojrzeć mężczyźnie prosto w oczy.


- Więc czy potrafisz zachować to co powiem dla siebie? - zapytał raz jeszcze. - Zauważ, że to ja ryzykuję w tym momencie powierzając ci tajemnicę. Jeszcze nie zobowiązujesz się do żadnych innych działań.


Mężczyzna obserwował Huwa, jakby coś kalkulował. Detektyw wyraźnie zaskoczył go bezpośrednią rozmową, ale w oku młodego dało się zauważyć błysk zaciekawienia. Jeśli ktoś naprawdę lubił adrenalinę, prędzej czy później uzależniał się od niej. Nie było pewności, że dotyczy to Malcolma, choć w jego wieku ryzyko smakowało zwyczajnie lepiej.


- No dobra. O ile nie mówisz o dragach, to chyba możemy pomagać - skwitował wreszcie barber. - Więc co tam ci chodzi po głowie?


Huw upewnił się, że są sami w zakładzie, po czym wyjaśnił Malcolmowi czym się zajmuje. Opowiedział mu, że szuka mężczyzny, który został tutaj ściągnięty do Sionn przez kogoś, kto wysłał sygnał z rejonu leżącego między Sionn a Ynsevall, w okolicznych górach. Podał mu dokładne współrzędne, które otrzymał od Hakwyr. Dodał, że zniknięcie tego człowieka raczej na pewno jest związane z innymi zniknięciami w okolicach i że policja też prowadzi w tym temacie swoje śledztwo. Opowiedział też odnośnie podejrzeń, że sprawca bądź sprawcy wpływają na ludzkie umysły generując jakiś rodzaj fal elektromagnetycznych, za pomocą których mogą wywoływać halucynacje i wpływać na zachowania.


- Mogę się tylko domyślać, że w sprawę jest zaangażowanych więcej niż jedna osoba i że strzegą bardzo swoich tajemnic, gotowi posunąć się aż do morderstwa, żeby sprawa nie wyszła na jaw - podsumował. - Jeśli więc w tym momencie wycofasz się, doskonale to zrozumiem. Wyprawa tam, w góry może być niebezpieczna. Ekstremalnie niebezpieczna - podkreślił. - Jeśli jednak w to wchodzisz, chciałbym żebyście sprawdzili ten region. Prawdopodobnie jest tam jakaś grota, jaskinia, czy coś gdzie ta osoba lub grupa osób może przebywać.


Kiedy Malcolm słuchał relacji detektywa, jego twarz wyrażała głównie dezorientację. Po wszystkim usiadł na wolnym krześle i poszperał przy komódce obok siebie. Następnie wyjął elektronicznego papierosa i zaciągnął się słodkim dymem.


- W takich okolicznościach chyba wybaczysz, że dokończę za chwilę - wskazał na jego pół-przystrzyżoną brodę. - Cholera jasna. To, o czym mówisz, przypomina jakiś film. Z początku myślałem, że mnie wkręcasz. Takie spiski to nie jest po prostu coś, co przydarza się na naszej prowincji.


Malcolm wypuścił kilka kółek dymu i przez chwilę spoglądał jak zmieniają w powietrzu kształt. Potem ponownie zerknął na Huwa, jakby oczekując, że ten się zaśmieje i powie wreszcie puentę swojego żartu, lecz nic takiego się nie stało.


- Nie wierzę w to - odparł wreszcie. - To znaczy na chwilę obecną. Nie wykluczam, że zmienię zdanie, bo w okolicy faktycznie ma miejsce wiele szajsu. Zakładając, że mówisz prawdę, to ten burdel wygląda na robotę wojska albo rządowych. To już mocno ryzykowne, ale nawet gdybym ci teraz odmówił, pewnie nie dałoby mi to spokoju.


- Dla całej sprawy - detektyw przerwał milczenie, - to czy mi wierzysz, czy nie, właściwie nie ma znaczenia, o ile będziecie ostrożni. Cholernie ostrożni. Czy mam rozumieć, że wchodzisz w to?


- Zapytam chłopaków, choć oni są bardziej popieprzeni ode mnie, więc możesz to uznać jako „tak”.


- Okey - Huw uśmiechnął się blado, - cieszę się. A teraz mógłbyś dokończyć to? - wskazał na swoją twarz. - Nie chcę wystraszyć potencjalnych napastników - zażartował słabo. - A pro po… macie pozwolenie na broń?


- Nie mamy. To aż taki kaliber sprawy? - zapytał Malcolm niby to niespokojnie, choć Huw wyczuwał, że chłopak powoli się nakręca.


Lwyd zerknął na telefon, na którym wyświetliła mu się wiadomość od Carmichell i schował go z powrotem do kieszeni z zamiarem późniejszego odczytania.

Tymczasem maszynka oraz nożyczki ponownie zatańczyły koło jego twarzy. Chwilę potem do zakładu wszedł inny klient. Malcolm spojrzał na blondyna w średnim wieku i polecił mu, aby zaczekał. Sam zmienił temat rozmowy na najbardziej banalną rzecz na świecie, czyli pogodę. Można było pomyśleć, że dwójka cały czas rozprawiała o podobnych sprawach, a detektyw jest jedynie starszym panem, który chciał się przystrzyc.


Po zakończonym strzyżeniu Huw zapłacił za usługę, dając golibrodzie napiwek i wręczając wizytówkę powiedział


- Proszę zadzwonić gdyby jednak zwolnił się panu termin. Dziękuję serdecznie.


Po wyjściu z zakładu Siwy wyciągnął jeszcze raz komórkę i odczytał wiadomość:

“Creepy, co? Co tu widzisz? Zwróć szczególną uwagę na drugi film, koło 2 minuty.”


Prócz niej podane były współrzędne GPS i załączone dwa filmiki. Filmiki nie były długie, więc Huw zerknął na nie od razu. W kadrze był jakiś chochoł a jakość filmu pozostawiała wiele do życzenia, szczególnie gdy Robin zbliżała się do kukły. Film się rwał i pikselował. Około drugiej minuty na filmie pojawiał się jakiś kształt, który potem znikał. Zatrzymał go na stop klatce. To mogła być jakaś postać ale równie dobrze błysk światła. To mogło być wszystko.

Zaczął pisać wiadomość:

“Nie jestem pewien, ale chyba musisz zmienić telefon na no…”.


Po chwili zastanowienia jednak skasował ostatnią część i zostawił tylko “Nie jestem pewien…”. Niektóre kobiety nie łapały żartów. A Robin nie znał jeszcze tak dobrze. Sprawdził na mapie współrzędne. Do kukły był kawałeczek. Google maps pokazywał nieco ponad 2km..


W pobliskim sklepie wielobranżowym kupił folię spożywczą, taśmę dwustronną oraz kartę pre-paid do komórki. Dowiedział się też gdzie jest najbliższy sklep ogrodniczy, zakupił tam dziesięć metrów bieżących metalowej siatki ogrodzeniowej o małych oczkach i wrzucił na tylne siedzenie samochodu. Ta miała mu się przydać później. Teraz siadł za kierownicą i z aluminiowej folii spożywczej wydarł kawałek, który następnie przykleił taśmą dwustronną od środka czapki. Poranne piski w uszach i złe samopoczucie podsunęły mu bowiem pewien pomysł. Skoro ktoś próbuje, emitując fale wpłynąć na jego umysł, musi się przed tymi falami ochronić. Tak jak siatka z oczkami w szklanych drzwiczkach mikrofalówki chroni przed falami elektromagnetycznymi… czy jakoś tak. Nie był ekspertem w dziedzinie ale coś takiego powinno zadziałać. Nałożył czapkę na głowę i spojrzał w lusterko. Czuł się trochę głupio ale z zewnątrz nic nie było widać. Czapka wyglądała normalnie i czy to jego podświadomość, czy folia rzeczywiście skutkowała ale poczuł się lepiej.

Wziął nową kartę pre-paid, włożył ją do drugiego slotu w komórce i z tego nowego numeru zadzwonił do Edda Andersona, który figurował w billingu Hoddera. Strzał był w ciemno i Siwy wątpił aby był celny, lecz nie kosztowało go to wiele. Niestety telefonu nikt nie odebrał i po kilku sygnałach Huw przerwał połączenie, by wysłać wiadomość tekstową.

"Ktoś nie miejscowy zadaje dużo pytań. Mam się nim zająć?"


Nie czekając na odpowiedź, włączył nawigację, jako punkt docelowy podając współrzędne od Robin. Chciał zobaczyć to cudo na własne oczy.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)

Ostatnio edytowane przez GreK : 16-09-2020 o 20:30. Powód: Korekta dystansu
GreK jest offline