Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2020, 22:57   #16
rudaad
 
rudaad's Avatar
 
Reputacja: 1 rudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputacjęrudaad ma wspaniałą reputację
Potrzebował doznań, realności i namacalności wszystkiego co go otaczało. Drgań pod sobą, zimnego wiatru na karku i zaciśniętych mięśni dłoni na kierownicy. Mięsistych przekleństw w ustach, twardych faktów w głowie i mocnego dotyku na skórze. Chciał czuć normalność, potrzebował ze wszystkich sił stanąć twardo na nogach i oddzielić się od tego czym mógł być, a czego nie rozumiał. Dlatego pojechał, nie wziął leków przeciwbólowych i wrócił na początek swojej drogi w przepaść szaleństwa. Szukał jej. Miał nadzieję, że to spotkanie zatnie pierdolony spust drugiej i trzeciej ścieżki wydarzeń, która odpalała się poprzez sentencje tekstylnego dziadostwa. Nie dane było mu spojrzeć na nią raz jeszcze, a tym bardziej twardo chwycić za dłoń i udowodnić sobie, że nie snem czy marą było tamto wspomnienie.


Zamiast tego znów wytrąciło go z równowagi spojrzenie beznamiętnej tafli szkła, która odsunęła go jeszcze od upragnionego celu podróży. Widział, lecz nie pamiętał. Czuł, choć nie rozumiał. Słyszał jęk, narastające napięcie, nie wiadomo skąd przyszedł jego szept na granicy pomruku.

-Cśśś...


Chwycił jej ciało, przycisnął do ściany, zaspokajał głód…. Żądzę kontroli, przymus sprawczości, apetyt na ból. Przez moment byli jednością. Doszedł wewnątrz niej i puścił ją. Widział ślady na jej ciele pozostawione przez swój oszalały pęd ku przełamaniu bariery normalności. Potrzebował ochłonąć. Uciec znów...

Wyszedł cały drżąc, każde uderzenie serca i każdy spazm ciała wołającego o jeszcze wynosił jego umysł na wyżynę poznania, którego pragnął i którego bał się dotknąć. Rozszalałe emocje wyciszył pomruk motocykla. Kolejne kilka godzin w trasie zlało się w pustkę mieniącą się swobodą wyboru. Wtór głosów w głowie ucichł, przegnany świstem wiatru….

Do czasu przekręcenia kluczyka. Zsiadł z maszyny z oporem, czuł się winny i bezradny. Durny, w tym czym myślał, że będzie. Nie było bohaterstwa, wielkiego zwycięstwa, podniesionych tarczy. Wyboista droga usiana trupami i porażkami, na końcu, której czekał On - Widera. Dotknął jego dłoni, walcząc ze sobą. Nie umiał godzić się na to co się wydarzyło, a czego nie pamiętał. On był jednym z nich. Jest jednym z nas - szybko się poprawił odżegnując defetystyczną myśl, o końcu drogi starego kumpla. Zacisnął pięść na jego dłoni, zbielała skóra ciężkiego śródręcza nieprzytomnego pokryła się czerwonym cieniem. Nie pomogło. Żadnemu z nich. Znów byli jednością w bezradności.

Wrócił zły do kawalerki sprawionej mu przez Maria. Przestrzeń czterdziestu metrów dusiła swoimi ograniczeniami. Meble z Ikei i schludność - ramy społeczne, od których za wszelką cenę chciał uciec. Do tego centrum miasta. Nowy blok. Zrzucił buty, uderzył dłońmi w twarz. Poczuł to, a musiał czuć cokolwiek. Miał dość, opadł na kanapę, telefon rzucił w jej kąt i jak na pieprzone zawołanie właśnie wtedy zadzwonił.

Numer zastrzeżony.

- Proszę. - odebrał telefon. Spodziewał się pyskatej ankieterki lub nachalnego sprzedawcy. Szykował kanoniczną formułę “nie wyrażam zgody na nagrywanie rozmowy”, gdy w aparacie pojawiły się trzaski przypominające komunikat nadawany Morse'm przez jakiegoś szaleńca. Rogala chciał już się rozłączyć, gdy usłyszał, obcy głos, który zwrócił się bezpośrednio do niego:

- Nie tak szybko
- mężczyzna, który wiedział co się dzieje za zamkniętymi drzwiami mieszkania na Górniczej wycedził bardzo powoli trzy słowa, które uprzedziły działanie byłego pogranicznika. Głos miał głęboki i chrypiący, cecha charakterystyczna dla wieloletnich palaczy. - Zdrówko w porządku?

- Kto mówi?

- Czas się rozliczyć, przyjacielu. - padło w odpowiedzi.

- Raczej się nie zaprzyjaźnimy, nim nie dowiem się z kim mam kurwa do czynienia?


Przez kilka uderzeń serca po drugiej stronie panowała niepokojąca cisza. Jedynie w dalekim tle dało się wyłapać dziwne trzaski. Nagle tuż obok, niemal na wyciągnięcie ręki rozległ się dziecięcy płacz. Wilhelm bez trudu rozpoznał ten szloch, choć mogłoby się zdawać, że każdy dziecięcy płacz brzmi tak samo.

- Poznajesz? - padło pytanie.

Serce Wilhelma zaczęło walić jakby miało wyrwać się z piersi, oddech przyspieszył, dłonie zaczęły drżeć. Z początku myślał, że to pomyłka, później, że niesmaczny żart, teraz coś mu mówiło, że zwykła, choć przerażająca halucynacja. Nikt, poza trójką ludzi nie miał prawa znać tego desperackiego niemowlęcego krzyku, tym bardziej był pewny, że nie mógł go odtworzyć.

- Ta. - nie potrafił więcej z siebie wydusić. Chciał się dać ponieść zwidom i zobaczyć gdzie go zaniosą - sprawdzał czy już zwariował.

- Przynieść zatem ten cholerny klucz, a zakończysz cierpienia siostrzyczki.

- Skąd mam wziąć ten klucz? Jak mam go szukać?

- Pan prokurator już ci pewnie nic nie powie, ale do miasta przyjechała jego córka. Ją zapytaj. Byle szybko. Nasz cierpliwość się kończy.

- Po co Wam ten klucz?


Trzaski w słuchawce nasiliły się, a Wilhelm poczuł jakby ktoś wbijał mu rozgrzane wiertło prosto w mózg. Po chwili ponad jednostajny mechaniczny szum, wybił się przerażający niemowlęcy krzyk. Ten dźwięk rozsadza głowę Rogali. Jego mózg niemal dosłownie eksplodował. Czuł wylewające się z każdego poru jego skóry wkurwienie. Był bezradny, bezsilny, a słysząc te słowa był gotów zabić każdego, kto choć w najmniejszym stopniu był odpowiedzialny za to niekończące się cierpienie.

- Znajdź ten klucz, powiedziałem, Im szybciej, tym lepiej dla ciebie i dla niej.

- Obyś zdechł kurwiu zanim przyniosę Ci tą zdobycz.
- były wojskowy zakończył połączenie. Nie zniósł więcej.

Wilhelm znów czuł. Tym razem wezbrała w nim nieprzebrana fala wściekłości, bólu i siły. Mógł podnieść broń i iść dalej, otworzył więc przeglądarkę i wbił w Googla hasło “Prokurator Wałbrzych”. Po przejrzeniu kilku stron z informacjami przed oczami zaczął rysować mu się spójny obraz innej ludzkiej tragedii, niż ta, której doświadczył przez połączenie telefoniczne:

Cytat:
Prokurator Jerzy Szacki został potrącony w biały dzień przez nieznanych sprawców, których poszukuje policja. Obecnie przebywa na oddziale intensywnej terapii, jego stan jest ciężki, ale stabilny. Policja pilnuje prokuratora, gdyż mówi się, że to nie był zwykły wypadek.
Dziennikarz podpisujący się inicjałami X.P. twierdził nawet, że chodziło tutaj o mafijne porachunki. Prokurator ponoć ostatnimi czasy wplątał się w nieciekawe towarzystwo. Wypadek był próbą zabójstwa. Ten sam anonim publikujący teorie spiskowe udzielał się w tygodniku "Panorama Wałbrzyska" oraz snuł opowieści na swoim blogu, które śledziło kilkaset osób. Wilhelm, przeskanował zawartość strony. W oczy rzuciła mu się wzmianka o świeżej próbie włamania do mieszkania na strzeżonym osiedlu. Ponoć do mieszkania dyrektora banku, Czesława Więcka. Mieszkanie miało służyć jako miejsce spotkań szemranego towarzystwa oraz licznych libacji i orgii. Częstym gościem w tym mieszkaniu miał ponoć być Pan Prokurator oraz lokalni politycy.
Biker zatrzymał wzrok na zdjęciu opisywanego lokalu, które znów przeciągnęło go na drugą stronę pamięci:


Widera wysiadł z samochodu, starego Forda. Poszedł w kierunku budynku ze zdjęcia. W tym czasie Wilhelm został w aucie i pilnował... Cały czas nerwowo patrząc na zegarek.


Wspomnienie przepadło jak najlepszy przerwany film, któremu zerwała się klisza. Ostatni przebłysk pamięci poruszył pewną strunę w jego świadomości i kazał spisać kolejność wydarzeń… Nie tych, które wydawało mu się, że pamiętał, ale scen z majaków, które napawały go raz dumą, raz obrzydzeniem do samego siebie. Odwrócił jakąś ulotkę o wymianie okien leżącą na ławie przed kanapą i zaczął punkt po punkcie spisywać zajścia, których doświadczał w mgnieniach obcej jaźni.

Cytat:
7) Brutalny seks z kelnerką w kiblu przydrożnym barze. Wytrysk w niej. Za jej zgodą.

2) Pochlejparty u Widery, wspólne planowanie włamu. Pyjter potrzebuje kasy. Kradzież na zlecenie. Mam być jedynie czujką.

8) Włamanie Widery do mieszkania Czesława Więcka. Stoję na czatach.

3) Ucieczka starym fordem Widery po włamaniu do willi. Szok i otępienie Pyjtera. Ukrycie się w bramie rudery. Całkowita dezorientacja Piotra. Włamanie spowodowane kradzieżą, jednego przedmiotu. Czyżby klucza?

1)Mieszkanie Pyjtera - rozerwanie mojego jestestwa. Obecność dwóch, szukających mnie, tworów z horroru, znających moje położenie. Dźwięk obrzydliwego oddechu.

9) Masakra w mieszkaniu na Przodowników. Utrata przytomności. Sekator w mojej ręce. Pyjter z odciętymi palcami. Mario i 3 sanitariuszy. Odwiezienie do szpitala karetką.

5) “Ramirez” - jako zapuszczona fabryka. Mario jako worek mięśni i kości. Ktoś grzebie w moim mózgu. Kaleczy mi twarz i skalpuje czaszkę. Gwoździe w moim odsłoniętym mózgu.

4) Klatka schodowa. Ktoś wciąga mnie na górę. Jestem skrępowany łańcuchem wbitym w moje ramiona. Obcy ryk.

6) Widera zwijający się na podłodze podczas torturowania mnie podwieszonego na hakach. Gość od zgnilizny i zapachu spermy.


No "The Bucket List" to to nie było. Wilhelm nigdy specjalnie nie lubował się w sadystycznym spełnieniu. Na prośbę partnerki, mógł z siebie wykrzesać jakiś tam entuzjazm do przemocy, ale zawsze wychodził z założenia, że co za dużo to nie zdrowo. Krytycznie spojrzał raz jeszcze na zapiski i wyłowił z nich to co wydawało mu się najrealniejsze i do czego mógł bez zbędnego wysiłku przypasować linię czasową - włam do dyrektora Czesława Więcka. Musiał tam być, bo zbyt dużo było szczegółów, które zmuszały go do uwierzenia w tą wersję wydarzeń - jebany stary ford Widery, jego zegarek, uwielbienie dla adrenalinowego kopa, którego doświadczył.

"Szlag by to.." - przeleciało mu przez głowę, gdy zmuszał się do powrotu myślami do wątku ostatniej rozmowy telefonicznej. Jednak puzzle zaczęły się układać. Prokurator Jerzy Szacki po wypadku, który gościł się na mafijnych orgietkach u Więcka, faktycznie miał córkę. Wspominki w tekście artykułów prasowych o jakimś syndykacie zbrodni pasowały do wszystkiego jak zewnętrzna krawędź obrazka do reszty porozrzucanych kawałków. Postanowił pójść w tą stronę. Wbił na pasek wyszukiwania hasło "Prokurator Szacki" "córka" i bez zbędnego wysiłku dokopał się do kilku starszych plotkarskich artykułów na temat Agnieszki Szackiej. Totalnie wisiał mu wydźwięk prasy brukowej robiący z dziewczyny galeriankę świata mody, która dupą wepchnęła się w karierę. Bardziej obeszło go odejście wschodzącej gwiazdy z piedestału uwielbienia i to czym zajmuje się teraz - "bachory i kotki". Przynajmniej miała porządnie stworzone konto firmowe na FB, które podało mu kilka opcji kontaktu z fotografką - wiadomość na messengerze, e-mail firmowy, służbowy numer kontaktowy. Na obu platformach założył nowe konta pod nazwiskiem "Grzegorczyk Wojciech" i za ich pośrednictwem przesłał do kobiety dwie takie same wiadomości tekstowe:


Cytat:

"Musimy porozmawiać o Dyrektorze Czesławie Więcku, Prokuratorze Jerzym Szackim i kluczu."



Celował w ciemność i miał nadzieję, że nie trafi w swoją stopę.

 
__________________
"Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania."

Ostatnio edytowane przez rudaad : 20-09-2020 o 07:21. Powód: Deklaracja zakończenia kolejki odpisów.
rudaad jest offline