Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2020, 19:03   #226
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 45 - Kacowe rozterki 5/6

12:10 Ramsey i Betty; szpital miejski


- Co mu się stało? - okularnica po rozstaniu z detektywem w zabiegowym nie spodziewała się go zobaczyć do następnego ranka. Dlatego gdy wyszła z nową pacjentką na korytarz zdziwiła się widząc właśnie tego detektywa. I jakiegoś skutego nieszczęśnika siedzącego obok. Pospiesznie zaprowadziła dziewczynę na nowe łóżko i wróciła do nich zabierając znów do zabiegowego.

- Stawiał opór przy aresztowaniu. A potem spadł ze schodów. I był nieuważny przy pakowaniu do auta. - odparł lakonicznie detektyw niespecjalnie się nawet starając ukryć, że się miał w tym obecnym stanie aresztanta swój aktywny współudział.

- I pewnie sam się jeszcze spałował co? Co to było? Pałka teleskopowa? - zapytała zirytowana pielęgniarka oglądając obrażenia pobitego. Poza tym nie cierpiała gdy ktoś ją traktował jak idiotkę.

- Patrzyłem w inną stronę. Jak przyszedłem to już taki był. Kiedy będzie mógł złożyć zeznania? - detektywa jakoś nie ruszały te docinki pielęgniarki. Miał całkiem inne priorytety. No z tamtą dziewczyną no ostatecznie mógł do jutra poczekać. Ale z tym tutaj nie widział powodu by się tak cackać.

- Trzeba było o tym pomyśleć zanim spuściłeś mu łomot. - pielęgniarka odgryzła mu się i podeszła do jednej z szafek by wziąć potrzebne medykamenty. To wykorzystał policjant bo podejść do niej, złapać za łokieć i odciągnąć w bok na kilka kroków.

- Posłuchaj Betty. Ten tutaj ma jakiś związek z tymi co w zeszłym tygodniu porwali te twoje ślicznotki. Gdzieś mają swój obóz w okolicy a w nim może być więcej takich dziewczyn jak ta co ci ją tutaj przywiozłem. I chcę aby ten gnojek mnie do nich zaprowadził. - gliniarz cicho cedził każde zdanie wskazując palcem na pobitego mężczyznę leżącego na stole zabiegowym. Tego się okularnica nie spodziewała. Widocznie po takiej nocy i szumie w głowie myślało jej się ciężej niż zwykle.

- Nieźle go urządziłeś. Potrzebuję czasu aby go doprowadzić do porządku. - powiedziała po chwili zastanowienia już całkiem inaczej patrząc na nowego pacjenta.

- Jutro rano. Przyjadę po nią lub po niego. - zgodził się w końcu by dać jej czas działać po swojemu. Nim on sam jutro rano zacznie ze swoimi metodami. - Przyślę kogoś by go pilnował. - odwrócił się jeszcze w drzwiach by obiecać wsparcie jakiegoś mundurowego do przypilnowania tego aresztanta.



12:30 Eve; ratusz


Obudziło ją stukanie. Podniosła głowę trochę zdezorientowana. Potrzebowała chwili by ogarnąć gdzie się znajduje. Mocno zużyta sofa, jej własny płaszcz którym się okryła i torba w roli poduszki. Ale dalej to stół, pudełkowate radia najróżniejszej maści, mała lampka, kosz na śmieci, jakieś wykresy przypięte do korkowej tablicy, grzejnik elektryczny… Cholera! Sean miał tu grzejnik! Dopiero teraz go zobaczyła! A mogła tak nie zmarznąć w tej piwnicy. Czuła jak jej ciało zesztywniało od tego bezruchu. Ale nie była już pewna czy to przez tą drzemkę w pracy czy to wychodzą skutki poprzedniej nocy. I całego weekendu. Znowu stukanie do drzwi. No tak. Ktoś tam pukał.

- Już idę! - krzyknęła siadając i zakładając buty. Małą lampkę pacnęła by nie świeciła jej w oczy przy zasypianiu ale teraz musiała szukać tych butów prawie po omacku. W końcu je znalazła i wyprostowała lampkę. A może na odwrót.

- Spokojnie, to ja. - rozpoznała zza drzwi głos Seana. No tak. Zamknęła się tutaj na jego klucz. Ale, że to on to jakoś ją uspokoiło. Przynajmniej nikt jej nie przyłapie, że śpi w pracy. Tego jej tylko jeszcze do szczęścia brakowało.

- Już otwieram. - rzuciła już ciszej gdy wreszcie wsunęła buty na stopy i podeszła do drzwi zgrzytając zamkiem. Za nimi ujrzała przyjemnie uśmiechniętą twarz dozorcy.

- Cześć Eve. Prosiłaś by ci powiedzieć jak naczelny będzie. No to już jest. I przyniosłem kawę jeśli jeszcze zmieścisz. - rzucił wskazując na swoją nieśmiertelną tacę z kubkiem i resztą kawowego szpeja.

- Oh, Sean, nie trzeba było! Jesteś taki kochany! - zaśmiała się pierwszy raz odkąd wstała dzisiaj rano. Zaprosiła go gestem do środka chociaż w gruncie rzeczy to była jego kryjówka. Podobno spędzał tu całe noce podczas nocnych dyżurów. On położył tacę na swoim stole i poczekał aż usiądzie za stołem. Sam usiadł na rzadko używanym krześle dla gości. W końcu rzadko tu ktoś schodził. Nawet jak coś ciekawego wyłapał w eterze to zwykle zostawiał na górze karteczki. Eve chyba była jedną z nielicznych osób które wydawały się być zainteresowane tym jego hobby. A może po prostu starała się być miła. Chociaż nie miał pojęcia dlaczego taka miła i ładna dziewczyna miałaby być miła dla zwykłego ciecia. Na razie obserwował jak szykuje się do wypicia kawy. I zastanawiał się jak przekazać jej te mniej dobre wieści. Dlatego jej kolejne pytanie zaskoczyło go kompletnie.

- Sean a może ja z tobą zrobię wywiad? - zapytała pod wpływem impulsu gdy dmuchając gorący płyn odruchowo spojrzała przed siebie. Na te wszystkie pudła z pokrętłami i innymi wihajstrami.

- Z ratuszowym cieciem? To chyba nie byłby zbyt ciekawy wywiad. - roześmiał się cicho i niezbyt wesoło chociaż doceniał uprzejmość blondynki.

- Z jakim cieciem!? Z radioamatorem! Co to w ogóle jest? Jak to działa? Co to robi? To na pewno bardzo interesujące! - w Eve na nowo rozpaliła się żyłka reportera gdy zwęszyła coś ciekawego, człowieka z pasją, coś co można opisać w ciekawy sposób.

- Pewnie tak. Ale wiesz Eve na większość tego sprzętu trzeba mieć licencje i inne takie papiery. A ja ich nie mam. A nie chcę mieć kłopotów. - miał nadzieję, że zrozumie. Długo zbierał tą kolekcję. I udało mu się tu zebrać także sprzęt jaki używała policja. A nawet wojsko. A oni nie bardzo lubili jak ktoś ich podsłuchuje. Mogli by się wkurzyć jakby się dowiedzieli o tym co on tutaj ma. Może by tylko kazali mu wykupić licencję a nie był pewny czy go by było stać. Ale może by mu skonfiskowali całe te skarby. Albo co gorsza oskarżyli o szpiegostwo. A za to to już w ogóle były ciężkie paragrafy. Więc doceniał miły gest Eve ale wolał nie mieć kłopotów.

- No pewnie Sean, nie ma sprawy, można ogólnie pogadać o radiach i ich możliwościach na pewno masz do opowiedzenia mnóstwo historii. - Eve domyśliła się obaw kolegi z pracy i nie nalegała. Ale też miała nadzieję, że coś tam może kiedyś się uda. Nie pamiętała aby o radiowcach ktoś pisał w ich gazecie. Przynajmniej nie za jej kadencji.

- No tak ogólnie no to może… - Sean po chwili zastanowienia zrobił odpowiednią minę, że kto to może wiedzieć i sprawa jeszcze może się różnie potoczyć. - Ale Eve. Naczelny już wrócił. Ale Erik prawie z miejsca poleciał do niego. - nie bardzo wiedział jak to przekazać. Więc przekazał po prostu. Popatrzył z troską na tą młodą dziewczynę. Ale ta przyjęła to spokojniej niż się spodziewał.

- Co za śliski gnojek. - westchnęła Anderson czując już co ją czeka na wyższych piętrach. Ale może ten sen pomógł, może ta kawa, uśmiech dozorcy czy ta kanciapa radiooperatora. Uznała, że co by ją nie czekało na górze to da radę. Ostatecznie zawsze mogła wyjść. I niekoniecznie musiała tu wracać. Najwyżej z Lamią coś wymyślą i na poważnie zabiorą się za robienie studia tak na cały etat. I zawsze mogła iść na kelnerkę. Kokosów nie było ale jakoś chociaż na dzień dzisiejszy powinno wystarczyć.

- Dzięki Sean. Kochany jesteś. Dzięki za kawę. I za wszystko. - wstała i po raz kolejny cmoknęła go w policzek. A potem ruszyła przez korytarz piwnicy aby wyjść na powierzchnię i światło dzienne. A potem w górę.



12:30 Jamie i Dario; mieszkanie Jamie


- No nie… znowu kolejny facet… - właśnie miała poważny dylemat życiowo - filozoficzny: Wstać już czy jeszcze nie? Ostatecznie chociaż czuła zmęczenie po wczorajszych harcach to jednak uznała, że chyba już jednak nie zaśnie. Obudziła się sama. Kary nie było. Co nie było takie dziwne. Był chyba środek dnia. Jak zdążyła spojrzeć za okno, dość ponurego. Ostatecznie więc wstała. Ruszyła ze swojej sypialni w stronę korytarza stając przed kolejnym dylematem: Co pierwsze? Kuchnia czy toaleta? No i wtedy usłyszała chrobot w drzwiach wejściowych i kartkę wpadającą przez szczelinę na listy. Znowu on. Kartka mogła poczekać ale pęcherz już mniej. Toaleta więc zyskała priorytet.

- Kiedy on zrozumie? - mruknęła długowłosa brunetka w samym podkoszulku i szortach. Spojrzała na ścianę pokoju. Same męskie akty. Strażacy, policjanci, topless, do pasa, całe sylwetki, siedzący, stojący w ruchu. Wszystkie naszkicowane ołówkiem, na zwykłych kartkach z bloku. Z kilkadziesiąt. Zapewne każdy kto znał preferencje gospodyni byłby zaskoczony taką kolekcją.

- Powinnam je dawno wyrzucić. - mruknęła sama do siebie idąc ciężko w stronę drzwi wejściowych i leżącej na podłodze kartki. Powinna. Przecież faceci kompletnie jej nie interesowali. Ani w ubraniach ani tym bardziej bez. Naprawdę tak trudno to zrozumieć? No ale się uparł. Powinna wyrzucić te jego głupie rysunki samych samców. Tyle razy mu mówiła “Jak już musisz to mi narysuj jakąś dziewczynę!”. No ale nie. Uparł się. Że w niej rozbudzi pociąg do samców. Cymbał jeden. No ale nie miała sumienia wyrzucić tych jego bazgrołów. Każdy jeden rysunek miał datę, jakiś tytuł, zwykle imię postaci no i podpis autora. Stylizowane “Dario”. Wszystko to nic w porównaniu z dedykacją. Zawsze taka sama. “Dla Jamie”. Czasem coś więcej ale no, że to specjalnie dla niej to jakoś ją rozczulało. Chyba właśnie przez to nie miała sumienia wywalić tych jego durnych samców do kosza.

- Co? Kolejny strażak? Policjant? Żołnierz? - westchnęła z niechęcią się schylając. Jeszcze nie piła kawy ani nic takiego to i ciało i umysł współpracowało z nią i ze sobą mocno opornie. Ale stękając cicho schyliła się po kartkę z kolejnym portretem. Upadła na tylną stronę więc co tam jest zobaczyła dopiero jak się wyprostowała.

- Dziewczyna?! - wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. I to jaka fajna! Ładna, sexy i w ogóle… wystrzałowa. Krótkie włosy fikuśnie nastroszone, jakieś gogle, obcisły kostium jak jakiejś superbohaterki zgrabnie podkreślające jej kobiece kształty. No i ten zawadiacki uśmiech i poza w jakiej na widza wskazywała dwoma “pistoletami” z palców. No i jak zwykle. Podpis, data i dedykacja. Naprawdę zrobił dla niej dziewczynę?! Po tylu tygodniach ich “znajomości”?

- Dario?! - cholera, żeby tylko go jeszcze złapać! Rzuciła się do drzwi, otworzyła i krzyknęła w klatkę schodową. Był tu jeszcze przed chwilą. Ale czy jeszcze tu był? Słyszała jakieś kroki na schodach na górze. To on?

- No? - usłyszała jego pytanie z góry a kroki ustały.

- Jak będziesz wracał to zajrzyj na chwilę co? - poprosiła do pustych schodów. Nie chciała się drzeć na całą klatkę schodową.

- Dobra. - zgodził się i znów ruszył do góry. Miał jeszcze paczkę do dostarczenia na wyższym piętrze. To jednak była w domu. Sam nie był pewny czy to dobrze czy źle. Ale był ciekaw jak przyjmnie nowy rysunek.

Zamknęła drzwi zastanawiając się co teraz zrobić. No jednak go złapała. No i zaraz tu przyjdzie. Ale co dalej? Spojrzała znów na narysowany portret kobiety. Podpisany był “Superhero”. Ciekawe kim była ta postać. Odeszła do drzwi wracając do mieszkania sama nie bardzo wiedząc co dalej robić. Wybawiło ją pukanie do drzwi. Widocznie już wracał. Podeszła więc do drzwi i je otworzyła. A przed nią stanął ten ich kurier co roznosił po okolicy różne paczki, listy i przesyłki.

- Cześć Jamie. - przywitał się jak zwykle gdy ją widział. Lubił ją. Była taka silna no i ładna. Idealna na modelkę. Przynajmniej jak dla niego. Próbował ją namówić do pozowania no ale nie udało się. Tak z nim gadała jakby każde pozowanie to chodziło o jakieś akty. Chociaż absolutnie nie miał nic przeciwko jej roli jako modelki do aktów. Długie ładne ciemne włosy, ładna, proporcjonalna twarz bijąca naturalną, kobiecą urodą, te jej silne, zdecydowane spojrzenie, przyjemne krągłości pod koszulką, płaski brz…

- Lesbian bitch? - to go naprawdę zaskoczyło. Wiedział o jej preferencjach bo się wręcz z nimi obnosiła prawie przy każdej okazji. No ale tego się cholera nie spodziewał.

- Ej! Uważaj sobie! - prychnęła na niego momentalnie się irytując. Za dużo sobie pozwalał! To, że zrobił jej rysunek tej super dziewczyny nie dawało mu prawda do…

- Masz to napisane na brzuchu. - kurier wskazał palcem na napis jaki go właśnie co tak zaskoczył. Jakby napisany szminką. Chyba.

- Oh… - Jamie jak spojrzała w swój dół ze zdziwieniem odkryła, że ma rację. Naprawdę miała “Lesbian Bitch” na brzuchu. Napis trochę kończył się pod paskiem szortów. Skąd się tam wziął? Kompletnie nie pamiętała. Cholera wciąż chyba musiała być nieźle napruta, że do nie zauważyła. Kto jej go zrobił? Zaintrygowana uniosła pasek dżinsowych szortów by sprawdzić czy to wszystko. Ale nie! Tam na dole była chyba jakaś buźka! Uśmiechnięta albo z całusem, nie widziała dokładnie. Jakie to słodkie i miłe!

- Ekhm… - Dario absolutnie nic nie miał przeciwko temu by Jamie dała mu się oglądać. I sprawdzała swoje różne ciekawe a nawet bardzo ciekawe zakamarki anatomii. No ale chyba była trochę wstawiona albo na jakimś kacu. W końcu on stał na klatce schodowej a ona w wejściu do mieszkania. I sprawdzała co ma w szortach…

- Oh! A to… Nie wiem skąd to mam… Ale jest całkiem miłe. Bo byłyśmy wczoraj na imprezie z Karą. Było mnóstwo fajnych dziewczyn! No i jacyś faceci. Ale ja się zajmowałam tylko dziewczynami! I to pewnie od którejś z nich. Dopiero wstałam. - poczuła się zmieszana, że tak sobie po gaciach zagląda w przejściu. I to przy mężczyźnie! Chyba naprawdę była jeszcze na kacu. Na pewno! To jej się trochę wolniej myślało. Na pewno wolniej.

- To ty chodzisz na imprezy z facetami? - Dario nie mógł się powstrzymać od nieco kąśliwej uwagi. Z drugiej strony gdzieś tam w gardle gula mu stanęła. Z jakimiś tam facetami poszła na imprezę. A z nim nawet nie chciała się umówić na kawę czy inne lody. - Dobra słuchaj Jamie, ja mam jeszcze trochę rzeczy do rozwiezienia. Będę leciał. - machnął ręką na dół schodów. Chyba nie było sensu tego przedłużać.

- Zaczekaj! Kto to jest? - też się poczuła zmieszana. A jakoś nie bardzo wiedziała jak tą wczorajszą imprezę wytłumaczyć. Tak się o to zapytał jakby się umówiła na jakąś randkę z jakimś jełopem. A przecież tak nie było! Poszła z Karą do i dla dziewczyn. A nie dla jakiegoś gogusia. Ale wczorajsza impreza była tak mało standardowa, że trudno jej to było na szybko wyjaśnić. A widząc, że kurier zamierza odejść to szybko zapytała o to co jej przyszło do głowy wyciągając przed siebie jego rysunek.

- Ona? Właściwie to nie wiem. Znalazłem ją w jakiejś starej gazecie o grach komputerowych. Ale imię było urwane to nie wiem jak się nazywa. To jakaś postać z gry. Ma supermoce i w ogóle. W opisie było, że jest lesbijką. To pomyślałem o tobie. Jak tyle razy prosiłaś o dziewczynę. - wzruszył ramionami tłumacząc skąd wziął pomysł i inspirację na ten rysunek. Temat go trochę nawet wciągnął. Jak zawsze gdy mówił o swoich rysunkach. Zwłaszcza komuś kto chciał słuchać. A sądząc po reakcji gospodyni to chyba był strzał w dziesiątkę sądząc po jej promiennym uśmiechu.

- Jest lesbijką? Naprawdę? Woli dziewczyny? Tylko dziewczyny, żadnych facetów? A ma dziewczynę? Jest bardzo ładna. I taka fajna. - Jamie szybko zadała serię pytań bo to co widziała na kartce i słyszała od rysownika bardzo jej się podobało.

- No nie wiem. Tam był dość krótki opis. Każda postać było scharakteryzowana w paru zdaniach. O niej napisali, że jest lesbijką no i większość to o jej mocach. Nie wiem czy ma dziewczynę. - próbował cierpliwie jej to wyjaśnić. W końcu w tej gazecie to ta laska w goglach jakoś się nie wyróżniała na tle innych postaci. I artykuł nie skupiał się na jej preferencjach czy życiu osobistym. U innych postaci też nie. A ta się go pytała jakby cały artykuł był tylko o tej lasce i jej życiu prywatnym. Chociaż cieszyło go, że rysunek jej się spodobał i przypadł jej do gustu. Widocznie nie spędził czasu nad tym szkicem na darmo.

- Na pewno ma dziewczynę. I to pewnie nie jedną. Przecież jest superbohaterką. - lodziara pokiwała głową pozwalając sobie na własny sposób zinterpretować to co mówił rysownik. A on rozłożył recę na znak, że nie zamierza z tym polemizować.

- A co się stało Dario? Dlaczego w końcu zrobiłeś mi dziewczynę? - po chwili zapytała go zaintrygowana tak drastyczną zmianą tematyki rysunku. Z tych napompowanych testosteronem samców w negliżu do tej superbohaterki o przyjemnej aparycji i zbliżonych do niej preferencjach. A tak niby w żartach się zaczęło, że woli kobiety bo nie miała okazji się poznać z takim jakimś chłopcem z plakatów. Takim odpowiednikiem jakiejś playmate. No to zaczął robić te rysunki jakby w końcu to miało ją nawrócić na drogę hetero. Chociaż w jakimś stopniu. Ale bezskutecznie. Spływało to po niej jak woda po kaczce. Właściwie to nawet ją to już irytowało. A tu nagle taka zmiana?

- Przetrzymałaś mnie. Zrobiłem co mogłem. Chyba nie dam rady przemówić ci do rozumu. - powiedział z nieco fatalistycznym uśmiechem. Tak naprawdę to tą babkę narysował dla niej pod wpływem impulsu. Sam się zastanawiał parę dni czy jej dać czy nie ten rysunek. No i dzisiaj jak i tak miał tutaj kurs no to postanowił jej jednak dać. Taki mały eksperyment. Nawet nie wiedział, że będzie w domu. Ale teraz widział, że z tymi męskimi portretami to trafił jak kulą w płot. Widocznie była niereformowalna. Szkoda.

- Chciałabym być taką superbohaterką. I mieć supermoce. A zrobisz mi jeszcze jakieś takie fajne dziewczyny? - po chwili milczenia gdy nie bardzo wiedziała co powiedzieć wróciła do bezpiecznego tematu komiksowych postaci jakie oboje lubimy.

- Ciebie mogę zrobić jako superbohaterkę. Tylko muszę mieć coś na wzór. Może być nawet jakieś zdjęcie jak masz. - darował sobie kolejną prośbę o proszenie jej do pozowania po tylu odmowach. Pewnie zdjęcia też nie ma albo mu nie da.

- Nie mam zdjęcia. - odparła spoglądając w tył na swoje mieszkanie. Wahała się. To mieszkanie praktycznie nie widywało mężczyzn. Czasem jakaś koleżanka przyszła ze swoim bratem czy chłopakiem. To była niejako transakcja wiązana. A teraz… - Wejdź. - zaprosiła go gestem i odsunęła się od drzwi by mógł wejść. Spojrzał na nią zdziwiony. Naprawdę? Naprawdę go zapraszała do środka? Ale nie zamierzał odmawiać. Wszedł i zatrzymał się parę kroków dalej. Pierwszy raz był w jej mieszkaniu. I na jednej ze ścian dostrzegł całkiem znajomy widok.

- Aż tyle ich jest? - zapytał zaskoczony widząc kolekcję swoich rysunków. Znał każdy z nich, nad każdym trochę główkował, szukał inspiracji, czegoś nowego co jeszcze nie było. Ale sam się zdziwił gdy zobaczył tą galerię postaci w jednym miejscu. A sądził, że będzie wyrzucać wszystkie tak jak to mu się nieraz odgrażała.

- No. Zawaliłeś mi całą ścianę. Chcesz coś do picia? - wskazała mu gestem na miejsce przy stole a sama ruszyła do kuchni. Też jej się chciało pić i kawy i w ogóle. Przez to, że ją tak zagadał to nie zdążyła jeszcze nic zrobić.



12:30 Lamia i Wilma; dom


- Jej… Zobacz Rybka ile wody… I tylko dla nas… A tam… Ehh… No chyba, że w koszarach. - o tak, woda okazała się pomocna. Bardzo pomocna. Trochę ręcznego pompowania zimnej ale czystej wody, trochę sennego czekania aż grzałka podpięta pod akumulator nagrzeje wodę do odpowiedniej temperatury no i wreszcie można było wejść do wanny. I siedzieć. Tak przyjemnie siedzieć i nic nie robić. Pozwolić aby przyjemne ciepło koiło wymęczone ciała i umysły. Powoli przestawiając się z sennych majaków na to co tu i teraz. Wilma siedziała za Lamią pozwalając by ta stara/nowa dziewczyna opierała się o jej mokry tors plecami. A Lamia mogła za to czuć na plecach ten jej przyjemny, gładki tors. Kapral wciąż nie mogła się nadziwić ile to człowiek może zużywać czystej, ciepłej wody na własny użytek. A nie miskę zimnej wody ze strumienia czy studni czy reklamówkę słonecznej wody.

Woda pomagała oprzytomnieć po tej imprezie. Doszły do wniosku, że ten budzik to chyba Eve musiała nastawić. Chyba bała się, że mogą zaspać na spotkanie w “41”. Co biorąc pod uwagę, że już nie było wcale tak daleko do 13-ej nawet po tym budziku to wcale nie był nieprawdopodobny wariant. Zwłaszcza jak się człowiek po takiej imprezie kładł spać o 4 czy 5 rano.

- O matko… Jak oni dali radę wstać? No szacun… Naprawdę szacun… - Wilma może i chciała klepnąć się przy tym w pierś ale, że na drodze stanęła jej pierś koleżanki no to trafiło na nią. Ale brzmiało szczerze. W końcu one miały na tyle fart, że ich poranne wstawanie ominęło. A nawet w samo południe to się wstawało mocno opornie. W każdym razie wstały na skotłowanym, niskim łóżku we dwie. Pozostałej trójki z jaką wróciły w nocy czy raczej nad ranem już nie było. Nawet nie były pewne czy para komandosów w ogóle coś spała. Na którą mieli być w jednostce? Na 6 rano? Na 7? No to nawet nie było pewne czy zdążyli skleić powiekę. Może Eve coś zdążyła bo miała na rano ale nie aż tak rano. No i zostawiła im ten kompot w szklankach, budzik i kartkę z całusem i obietnicą, że wróci tak prędko jak się da. No na razie zbliżała się 13 i jakoś jeszcze jej nie było.



12:45 Jamie i Dario; mieszkanie Jamie


- No to masz jakąś ulubioną superbohaterkę? - zapytał gdy już miał wypite z pół kubka herbaty i swój blok rysunkowy na kolanach a ołówek obok. Pogadali całkiem sympatycznie i miło chociaż rozdzieleni całą długością stołu. Ale nie mógł przedłużać tej wizyty to jak miał coś jej narysować to musieli się za to zabrać.

- Psylocke! Ona jest ostrą babką. Zawsze pierze jakichś facetów, i roboty, i potwory i jest sexy! - Jamie wypaliła bez większego zastanowienia. Dario pokiwał głową na znak, że kojarzy postać. Nawet Jamie trochę mu pasowała na Psylocke. Może przez te proste, długie, ciemne włosy. Jak na rysunek ołówkiem to byłyby ciemne tak w komiksach.

- Ale Psylocke to chyba nie miała przygód z dziewczynami. Przynajmniej w tych komiksach co ja widziałem. - zwrócił jej uwagę na ten aspekt komiksowej postaci tak dyplomatycznie jak mógł.

- Oj a może miała tylko nie było tego w komiksach? - Jamie broniła upodobań swojej ulubionej superbohaterki i wolała ją widzieć jako bardziej podobną do siebie. Dairo nie chciał jej tego psuć chociaż w tych komiksach to czasem jego zdaniem niezła flirciara była z tej Betsy. I raczej nie flirtowała z dziewczynami. - A nie ma jakiejś superbohaterki co woli dziewczyny? - zapytała z ciekawości. Zastanawiał się chwilę nad tym pytaniem przeszukując swoje zasoby pamięci.

- Pewnie jakieś były. Ale jakoś żadnej nie kojarzę. Ale jak chcesz to możemy zrobić jakąś nową. Jakie byś chciała mieć moce jako superbohaterka? - pokręcił głową na znak, aż tak nie zna dawnych mitologii by się orientować w ich mnogości życia erotycznego. Ale skoro chodziło o stylizację portretu to przecież mogli coś wymyślić sami.

- Lesbijskie! - zaśmiała się wesoło gospodyni co ją bardzo rozbawiło. Rysownik też się z grzeczności uśmiechnął. ~ Po co pytałem? ~ w końcu co innego Jamie mogło przyjść do głowy.

- No fajnie. Ale to jakoś musi się jakoś objawiać fizycznie by dało się to narysować. To co byś chciała robić jako superbohaterka? - zapytał aby doprecyzować co mu jest potrzebne do zaczęcia szkicu tego portretu. Zresztą w jakiej pozice? Twarz? Popiersie? Cała sylwetka? Stojąca, w ruchu, siedząca? Tyle możliwości. A musiał jakoś to doprecyzować by mieć spójną wizję do narysowania.

- Chciałabym ratować inne dziewczyny przed złymi oprychami! I skopać im tyłki tak jak Psylocke! I mieć fajne koleżanki! Takie co lubią to robić z dziewczynami! Najlepiej tak na ostro, jakieś BDSM i te klimaty. Chociaż taki soft też mógłby być. Oo! Wiem! Mieć taką moc aby sprawiać, że fajne babki zostają lesbijkami! O… Już rysujesz? - Jamie przygryzła wargę i co się chwilę zastanowiła to wyrzucała z siebie z ekscytacją. Trochę patrzyła na Dario, trochę na poplamiony sufit a trochę gdzieś w przestrzeń gdy wyrzucała z siebie kolejne pomysły na tą nową postać jaką by chciała być. Dlatego dopiero po chwili zorientowała się, że ołówek coś zaczyna szurać po kartce w bloku.

- Ale taka moc to trochę manipulacja psychiczna. A jak jakaś by nie chciała tego robić z innymi dziewczynami? To taka moc by ją zmuszała do tego co nie chce robić. To trochę do jakiegoś łotra pasuje. No a superbohaterowie, X-Men i inni no to przecież ci dobrzy. - zaczął mówić dość wolno gdy pozwalał pracować swoim dłoniom i oku. Już miał zarys. Uznał, że Jamie ma idealną pozycję jak tak siedziała na krześle z jednym kolanem podciągniętym prawie pod brodę. Na nim oparła łokieć. Niezła poza. Trochę przeróbek i będzie dobra. Na kartce już miał zarys postaci. Chociaż tutaj postać siedziała na razie na białej nicości. Ale chyba zrobi ją na jakiejś podłodze czy co.

- Oh… No tak… Ojej a tak bym chciała mieć taką moc! Jakbym miała to wczoraj bym jej użyła. Wiesz ile tam fajnych dziewczyn było? I prawie każda się pruła z jakimś facetem! - lodziara westchnęła z żalem i zrozumieniem. No tak, nie chciała kogoś, zwłaszcza innej kobiety zmuszać do czegoś na co nie ma ochoty. Tak jak wczoraj impreza była cudowna! Tylko za dużo facetów… Ale zniosła to dzielnie akceptując słabość koleżanek do męskiego rodzaju tak jak one akceptowały jej odmienność. Chociaż wolałaby właśnie mieć taką moc i…

- Może taka moc co zdejmuje blokady? No wiesz, jak jakaś dziewczyna nie chce to nie ale jakby może wystarczająco chciała to by nagle nabierała chęci na taki numerek z tą superbohaterką. To by chyba nie było działanie wbrew ich woli tylko coś jak odkrywanie ukrytych talentów. - Dario już poprawił ten szkic sylwetki. Ładnie już siedziała w tej białej próżni. Pracował teraz nad detalami twarzy. Twarz była ważna bo nadawała sporo charakteru postaci. Podobnie jak poza.

- O! Pasuje! - latynoska ślicznotka ucieszyła się słysząc taką propozycję. Pasowało jej to naj najbardziej! A on kończył na razie szkic twarzy. Zabrał się za dorabianie charakteru. Jak miała być od tłuczenia oprychów to na dłoniach dorysował jej rękawice bez palców. A na jednej kastet. Zaś stóp już nie kończył tylko przerobił je na rozwiązanie glany.

- Mhm. A jakbyś używała tej mocy na takich dziewczynach? Jakiś strzał plazmy? Taki psychoonóż jak ma Psylocke? Chociaż ona ma swój psychonóż no to lepiej by było coś własnego. - skoro miało być BDSM i w ogóle postawił na skóry. Zarys górnej sylwetki przerobił na krótką, motocyklową skórzaną kurtkę z ćwiekami. A dół… mini? Skórzane spodnie? Dżinsowe? Może podarte kabaretki? Spojrzał na gospodynię. I nagle go olśniło.

- Jakbym używała? - Jamie zastanowiła się chwilę jakby można chociaż na chwilę przemówić takim dziewczynom do rozumu. - Pocałunkiem! Jakbym jakąś pocałowała a ona by była chętna to już by była moja! O, albo jakieś feromony? Mówiłeś, że była jakaś co ma takie feromony. - brunetka wesoło paplała o tych mocach wyimaginowanych postaci bawiąc się przy tym świetnie. O rany! Ale by chciała mieć takie moce na tym świecie!

- Spiderwoman ma takie feromony. Ale one chyba działają tylko na facetów. Taka w czerwonym kostiumie. - pokiwał głową na znak, że kojarzy postać o jakiejś kiedyś wspominał. Zastanawiał się nad piersiami. Jak je zrobić aby było dobrze?

- To pocałunek i feromony. Tylko takie co działają tylko na dziewczyny. Myślisz, że jest takie coś? - Jamie mogła pójść na takie coś. Podobał jej się taki zestaw mocy. Naprawdę by chciała takie mieć.

- Testosteron. - odparł cichym, rozbawionym śmiechem. Za co gospodyni obdarzyła go bardzo rozczarowanym spojrzeniem.

- No weź przestań! Nie chcę być jakimś babochłopem! - fuknęła na niego by nawet nie insynuował coś tak niestosownego.

- Dobra, dobra. To jeszcze imię. Musisz mieć jakies imię jako superbohaterka. - ołówek robił kolejne wykończenia, poprawiał cienie, dodawał głębi i cieni aby płaski rysunek sprawiał wrażenie trójwymiarowej bryły.

- Imię? O rany… Nie wiem jakie… Może po prostu Jamie? Albo Super Jamie? - pytanie było sensowne. Chociaż lodziara kompletnie się go nie spodziewała. I nie bardzo miała pomysł na jakieś imię. I to tak bez przygotowania.

- Może Lesbian Bitch? - zaproponował patrząc na nią ironicznie i wskazując ołówkiem na jej odkryty brzuch z takim szminkowym napisem.

- Nie no co ty… Tak brzydko? No chyba nie… To chyba nie jest imię dla superbohaterki. - zawahała się bo jakoś do niej nie trafiało. Chociaż spojrzała w dół na swój brzuch. Dalej nie mogła sobie przypomnieć skąd go ma. Ale podobał jej się. No ale jako ksywa dla postaci?

- Jamie chcesz mieć superbohaterkę co rozpyla lesbijskie hormony i rozgrzewa w dziewczynach lesbijskie chcice. Do tego jeszcze musi prać tych złych drani po pyskach i lubi BDSM z dziewczynami. No to jak masz jakieś inne imię co pasuje to dawaj. - rysownik popatrzył na nią nieco ironicznie. A gdy tak zrobił to podsumowanie to musiała przyznać, że faktycznie nie brzmiało to tak nonsensownie. A inne imię jakoś nie przychodziło jej do głowy.

- Zresztą biorąc pod uwagę takie moce to pewnie byłby komiks albo gra dla dorosłych. - dorzucił jeszcze wracając do wykańczania detali. Trochę cieni na ćwiekach kurtki by były bardziej wypukłe i okrągłe no i załamań kurtki by było widać, że to ciężka skóra.

- A zrobisz mi jakąś koleżankę do tego BDSM? - zapytała na razie darując sobie temat imienia postaci. Widziała jak nagle ołówek zamarł nad kartką.

- Koleżankę do BDSM? - popatrzył na nią zdziwiony a ona pokiwała twierdząco głową. - Teraz? No jak ci to zrobię teraz? Już ma całą stronę zajętą. Wcześniej trzeba było powiedzieć to bym jakąś dorobił. - mruknął z niechęcią. No zawsze tak było jak dla kogoś rysował na zamówienie. Już było na wykończeniu to sobie ktoś wydziwiał jakieś dodatki. Jak tu miał niby drugą postać zmieścić jak od początku był zaplanowany jako portret?

- Nie dasz rady? No jej szkoda, no jak nie dasz rady no to trudno. A długo jeszcze? - Jamie pokiwała zgodnie główką na znak, że nie zamierza robić trudności. Poza tym już ją ciekawość zżerała co on tam nabazgrał. A on się zżymał w duchu. Jak to nie da rady?! Po prostu mogła wcześniej powiedzieć. Chwilę mierzył ołówkiem czy by jakoś nowa postać nie weszła. Może jak jakaś ją obejmuje? Albo siedzi za nią. Ale jaka? I co robi? No i nie miał drugiej modelki. Zaraz… Chyba, że…

- Chyba, że zrobimy to na Małego Księcia… z tym pudełkiem… - nagle uśmiechnął się wiedząc już chyba jak to rozwiązać. A gospodyni z zainteresowaniem obserwowała jak ołówek po chwili mierzenia czegoś w powietrzu nad kartką znów zaczął coś rysować. A on postanowił na szyi postaci dorysować kolczastą obrożę. Wcześniej już się zastanawiał czy coś zrobić na szyi czy zostawić jak jest. Ale teraz przydała mu się ta obroża do tego BDSM. Jeszcze tytuł na górze… podpis… data… dedykacja na dole… i gotowe!

- Proszę. - powiedział z oszczędnym uśmiechem wyrywając kartkę z bloku i przesuwając ją po stole w stronę gospodyni. Ta z ekscytacją ją wzięła w dłonie i chłonęła. Najpierw całość potem każdy detal.

- Ooo jaaa… - jęknęła w zachwycie. Portret wyszedł pięknie. Z twarzy od razu widać było kto był modelką dla postaci na kartce. Do tego jaka to była postać! Obrazek był jakby kamera leżała na podłodze. A tuż nad nią stały smukłe nogi jakiejś dominy w butach na wysokim obcasie jakie tak lubiła Betty. Musiał je dorobić prawie na samym końcu skoro wymyśliła sobie jeszcze drugą postać jak już rysunek był prawie gotowy. I pomiędzy tymi nogami na szpilkach widać było główną postać. Lesbian Bitch jak głosił tytuł wzdłuż pionu.

Lesbian Bitch siedziała w bezczelnie prowokującej pozie. Przygryzała sobie palec w wyuzdanym geście i spojrzeniu. Te prowokujące spojrzenie miała utkwione albo w owej koleżance z taaakimii nogami albo w widzu za kamerą. Trudno było stwierdzić. Włosy miała trochę w nieładzie ale to tylko podkreślało jej buntowniczą i chaotyczną naturę. Podobnie jak ubiór jakby się urwała z jakiegoś punkowego albo metalowego koncertu. Skórzana, nabijana ćwiekami kurtka, podobnie jak kastet i pieszczochy na rękach. Kurtka była całkiem szeroko odsłonięta by dumnie prezentować przód postaci. Miała na sobie krótki podkoszulek który odsłaniał płaski brzuch. Podobny jak ten jaki teraz miała na sobie Jamie. Tylko bardziej podarty odsłaniający kawałki apetycznie się prezentujących krągłości. A to, że był nieco zacieniowany tylko jeszcze bardziej uwypuklał te jędrności. A pod koszulkiem ten płaski brzuch. I napis “Lesbian Bitch” prawie w tym samym miejscu co go teraz miała lodziara. A pod brzuchem dżinsowe szorty takie same jak miała Jamie. Tylko obiecująco rozpięte. No i na nogach podarte pończochy kończące się dla odmiany, ciężkimi, rozpiętymi buciorami. Na samym końcu dorysował obrożę, skoro chciała te BDSM z koleżanką. I zarys sznura albo łańcuszka ciągnącego się od tej obroży do dłoni tej dominy sprzed pierwszego planu. Chociaż sama jej dłoń trzymające tą smycz już nie zmieściła się w kadrze. No i w tle jeszcze opary sugerujące wpływ tych feromonów co miała mieć postać.

- Noo iii?? - szczerze mówiąc liczył na jakąś większą reakcję. Chyba nie wyszło tak źle jak widział jak oczy jej tylko przeskakują po tej pobazgranej kartce. Ale na wszelki wypadek jako artysta lubił mieć jakiś komentarz zwrotny na swoje dzieła więc się niezbyt delikatnie o niego upomniał.

- Jest śliczny! O jaaa! Ale bym chciała być taką superbohaterką! Dziękuję ci Dario! - Jamie w końcu się odpowietrzyła i z tej radości aż wstała, obeszła stół i pod wpływem impulsu uściskała go mocno. Jak brata oczywiście! A nie jak faceta… Żeby nie było… Ale i tak zrobił jej dzień na tym kacu.

- Dobra. Nie ma sprawy. Dzięki za herbę. Ale muszę już iść mam resztę ulicy do zrobienia. I nie tylko. - powiedział uśmiechając się lekko i chowając swój blok i ołówek do plecaka. Sam plecak wziął chwile potem i podniósł się ze swojego miejsca ruszając do wyjścia.

- No tak, jasne. Dzięki za te rysunki. Są świetnie! Wiesz, jakbyś kiedyś przechodził i chciał coś porysować, zwłaszcza lesbijki, no to wpadnij jakbyś miał ochotę. - czuła się trochę skrępowana, że tak zaprasza jakiegoś faceta do ponownych odwiedzin no ale cóż… Naprawdę chciała być taką superbohaterką! Chociaż na tych jego rysunkach.

- No zobaczę. A teraz już lecę. Cześć Jamie. - staną znów na klatce schodowej tak samo jak na początku i pożegnał się z nią.

- Cześć Dario. - machnęła mu na pożegnanie i obserwowała jak schodzi parę schodków w dół zanim zamknęła drzwi.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline