Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2020, 18:48   #63
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 30 Eleint
Agnis

Tomen wydął wargi na wieść o sile wyższej, jakby było to coś o czym nie słyszy zbyt często.
- Studnia Sów - poprawił go po chwili, po czym zerknął na swojego krasnoludzkiego przyjaciela i półelfa. Pokiwał głową w geście dezaprobaty, bowiem od spotkania z banshee umilkli strasznie i jakby przesadnie spokornieli.
- Chodźcie, Agni ma rację. Pooglądamy sobie obfite plony, którejś z wieśniaczek, co? Hehe. - szturchnął Gugliermo i wyszczerzył zęby. Krasnolud odwzajemnił uśmiech błyskając złotymi koronkami w zębach, jednak dalej pozostał nieznośnie apatyczny.

Ponieważ nikt nie protestował ruszyli więc tym samym szlakiem, co przyszli z nadzieją, że zdążą na wiejską zabawę. Z uwagi na ich dwóch towarzyszy, zdecydowanie potrzebowali chwili zapomnienia.


Wędrując na wschód nie spodziewali się zauważyć śladów bytności smoka, jednakże rewir tego monstrualnego drapieżnika zataczał coraz szersze kręgi. Biały smok poczyniał sobie coraz odważniej, skoro jego ślady ujrzeli na samym trakcie Triboal. Zagłębienia łap były niebotycznych rozmiarów. Musiała być to niezwykle majestatyczna istota, lecz tylko głupiec żałowałby w tej chwili, że nie było dane mu go oglądać. Ślady skręcały poza trakt na lewo. Trawa była tu wilgotna, zaś grunt wciąż jeszcze przemarznięty. Po dziesiątkach metrów wgłębienia znikały, lecz wyobraźnia doskonale podpowiadała co takiego mogło się tu wydarzyć.

Na czas jakiś Ash oraz Gugliermo wyrwali się z zadumy i gorączkowo wszyscy wspólnie komentowali znalezisko i wysnuwali swoje przypuszczenia. Zachodzili także w głowę, czy skoro smok pojawił się tak blisko Phandalin... czy wciąż było dokąd wracać, czy wciąż jest tam bezpiecznie?


Wieczór był ciepły i parny. Przekroczyli za wzniesienie i wśród otaczającego ich mroku udało im się dostrzec migoczące w oddali światła. Były to przeróżnego koloru lampiony, sporządzone specjalnie na okazję Obfitych Plonów. Miasteczko Phandalin świętowało, zaś widok ten sprawił, że cała czwórka odetchnęła z ulgą. Tego wieczora mieszkańcy Phandalin mieli szczęście. Niczego nieświadomi ludzie, elfowie, niziołkowie i krasnoludy zajęci byli tańcami, ucztowaniem i różnego rodzaju zabawami.

Zeszli ze wzgórza.

Czasem, starając się by nie zostało to przyuważone przez pozostałych towarzyszy, w obawie, spoglądali za siebie. Im bliżej byli miasteczka, tym wyraźniejsze stawały się odgłosy zabaw, a ponure myśli odchodziły na dalszy plan.


Agnis nigdy wcześniej w życiu nie widział tak wielu wspaniałości w jednym miejscu. Radosne okrzyki! Zapach słodkich wypieków! Tańce i swawole! Gwarne rozmowy i rubaszne śmiechy! Za rogiem wzmagała się muzyka, a skręciwszy w wąską uliczkę światła lampionów tworzyły przecudną scenerię! Dość szybko utracił z oczu swoich towarzyszy, lecz nie przeszkadzało to w niczym, by nacieszyć zmysły.

- Agnisie! Agnis i jak tam?! Haha! Poszczęściło się wam? - Młodzieniec od razu rozpoznał charakterystyczny głos pół-orka. Bard lekkim truchtem podbiegł do niego, przytrzymując przesadzisty kapelusz na głowie i nad wyraz serdecznie uścisnął go, co mogło być spowodowane lekkim podchmieleniem lub faktyczną radością na widok znajomej twarzy. - Nie bez powodu mawiają, że Phandalin to najlepsze miejsce, by spędzić Obfite Plony. Nie tak bogato i gwarnie jak w wielkich miastach, ale jakoś weselej i raźniej!

- Uwaga, uwaga! Proszę wszystk...

- Zaczyna się... Czekaj tu! Mości Heroldzie! Jeszcze jeden uczestnik, bardzo proszę! Agnis An'nar!

- Jak mógłbym odmówić naszemu artyście!

Po okrzyknięciu uczestnictwa swojego towarzysza, Ront Werys znów zwrócił się do niego:
- To konkurs składający się z trzech konkurencji. Nazwali to smokobojem. Kto zgarnie najwięcej punktów otrzymuje "skarb smoka"...

- Hahaha! Z drogi! - w obawie przed kuksańcami, musieli przepuścić niziołcze małżeństwo, które ruszyło do tańca.

Ront chwilę za nimi patrzył, po czym kontynuował.
- Nikt nie wie co to takiego, ale... ja wiem! Spodoba ci się! - Ront poprawił swój kapelusz - Pierwsza konkurencja polega na zdmuchnięciu z odległości świecy. Kto zdmuchnie świecę znajdującą się najdalej, wygrywa. Druga to bieg z drewnianymi skrzydłami między słupkami na czas, a trzecią wygra ten, kto zje najwięcej!

- Wszystkich chętnych zapraszam do zabawy w Zionięcie Smoka! - raz jeszcze przez gwar stłoczonych osób przebił się donośny głos Herolda - To pierwsza z trzech w tej tematyce jakie nas dzisiaj czeka! Po dwóch konkurencjach pokażemy wam nasz skarb! Zaś po uroczystych wręczeniach czeka nas konkurs na najokazalszą krowę. U Toblena przy wspaniałym jadle i napitku odbędzie się koncert obecnego tu, znakomitego barda zza Morza Spadających Gwiazd, najsławniejszego Ronta Werysa! Zaś o północy zapraszam na pokaz fajerwerków! Pamiętajcie jednak, że nad ranem czekają nas jeszcze tradycyjne Wielkie Łowy!

- No! Dalej! - Ront klepnął Agnisa w ramię na zachętę. - Pokaż im jak zionie Agnis, Smok Południa!

 
Rewik jest offline