Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2020, 13:21   #1872
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Miejsce wypadku zabezpieczono i postawiono nawet strażnika, który miał mieć baczenie, aby nikt w pobliżu nadpalonej barki się nie kręcił. Ludzie rozchodzili się do swoich domów i to samo zrobili awanturnicy, udając się do Starego Młyna na spoczynek. Sierżant Hasselhoff obiecał spotkać się z nimi na oględzinach rankiem, przed wizytą u Blucher.

*

W świetle dnia zniszczenia łodzi wyglądały znacznie mniej poważnie, ale nie zmieniało to faktu, że Dumna Syrenka, nim nie zostanie wykonany remont, nie nadawała się do pływania. Przy łodzi zjawił się sierżant Knut Hasselhoff wraz ze skrybą i brygadzista Klaus.
- To co pozostało z ładunku zostanie wyładowane zaraz po tym jak można będzie wejść spokojnie na łódź, nie? – Klaus cisnął niedopałkiem cygara w portową wodę, na której wciąż unosiły się szczątki zatopionej łódki. – Że też akurat tu musieli cumować…

- W kapitanacie potwierdzają wykupienie miejsca cumowniczego – odezwał się cicho sierżant. Był mały, dwa razy mniejszy od Klausa. Wyglądał jakby jednym z jego rodziców był niziołek. Pucułowatą twarz zdobiły kędzierzawe wąsy i bokobrody, na głowie miał kraciastą czapkę. Jedyną oznaką jego przynależności do straży miejskiej była odznaka zawieszona na srebrnym łańcuchu. – Niejaki… - spojrzał na towarzyszącego mu skrybę, który podsunął mu pod nos notatnik. – Erasm Klatter na łodzi „Szpunt”. Przypłynęli z Nuln, byli puści… Po zacumowaniu poszli się bawić do tawerny Kormoran – wskazał ręką na odrapaną budę kilkaset kroków dalej. – Zgodnie z zeznaniami świadków uwalili się w sztok i wrócili na łódź. Tutaj doszło do tragedii. Któryś w pijackim widzie wywalił lampę bądź kaganek i wybuchł pożar. Szpunt zjarał się doszczętnie i poszedł na dno. Nieszczęśliwym trafem Syrenka stała z wiatrem i również się zapaliła. Szybka akcja gaśnicza pozwoliła opanować ogień.

- Tamci się potopili lub spalili, mało istotne, co? – wtrącił brygadzista. – Byłem na miejscu chwilę po zauważeniu ognia. Od początku brałem udział w akcji gaśniczej. W końcu to towar i łódź, które mi powierzono, tak? Korweta wasza była już załadowana, więc moje obowiązki się skończyły, ale ja jestem odpowiedzialnym facetem, nie? Towar z Kitaju, któryśmy załadowali na krypę trochę ucierpiał…

- Ocenimy na ile – odezwał się ktoś z tyłu. Był to Max Wagner, który wraz z odzianym na szaro urzędnikiem niezauważalnie podeszli do grupy na nabrzeżu. – Należy też oszacować uszkodzenia, w czym pomoże nam pan Gruyedens oraz sprawdzić Wasze osobiste rzeczy. Możemy? – spytał Lothara wskazując na barkę.

*

Nic nie zginęło. Pan Gruyedens wraz z Wagnerem sprawdzali ładunek i stan łodzi, sierżant Hasselhoff oglądał spaloną burtę, a Klaus właśnie strofował gromadzącą się na nabrzeżu ekipę dokerów.

- Hmmm. Hmmm… Ekhem… - Max zabębnił palcami w reling. Skończyli oględziny i można było przystąpić do rozładunku. – Skończyliśmy. Możemy udać się do biura. Myślę, że Pan Blucher już czeka.

I tak było w istocie. Maksymilian czekał ze smutną miną w swoim gabinecie. Zaprosił aby usiąść, poczęstował winem.
- Bardzo mi przykro – oznajmił, kiedy zapoznał się z dokumentacją. – Wygląda na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Sprawców już spotkała kara, ale chyba nie taka, na jaką zasłużyli. I cóż… Nasza umowa nie może zostać zrealizowana, niestety…

- Ale być może, żeby nie pozostawiać Was bez możliwości zarobku przyjmiecie inne zlecenie. Nie tak intratne, ale równie pewne. Niewielki ładunek, dosłownie na jednym wozie. Do Middenheim, czyli drogą lądową, bo przecież Wasza łódź nigdzie nie popłynie. Zapłaciłbym za dostarczenie przesyłki trzysta koron, połowę tego co było ustalone odnośnie towaru do Marienburga. A co do samej barki, to bardzo mi przykro, ale musicie ją sobie sami wyremontować. Na miejsce cumownicze w doku lub przy moim nabrzeżu oczywiście dam Wam sporą zniżkę. Dajmy na to zejdziemy do dwóch szylingów za dzień. Dogadamy się Panie von Essing?
 
xeper jest offline