Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2020, 18:51   #64
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Agnis ucieszył się, że jego wymówka o modlitwie została przyjęta i uznana za nie ciekawą. Nie mógł sobie wyobrazić lepszego rozwiązania sytuacji!

Gdy natrafili na ślady smoka, czarnoksiężnik zatrzymał się na chwilę, aby, zmierzyć rozmiar pazurzastej łapy za pomocą liny a efekty pomiarów zapisał w swoim dzienniku, przeczuwając, że mogą się przydać na przyszłość.

***

Nie przejmował się za bardzo zniknięciem towarzyszy podróży, wykazali się, co prawda w walce z leśnymi tworami, ale skoro tak skostnieli na widok zwykłej Banshee czy warto było ich brać pod uwagę, kiedy wybierał się na o wiele bardziej przerażającego smoka?

Może Mistrzyni ma racje i za bardzo mieszał się w sprawy ludzkie? Może powinien bardziej skupić na misjach od niej? Magiczny kamień dusz przyjemnie grzał go w plecy nawet przez wiele warstwy materiału (plecak, zbroja i koszula).

To ciepło skłoniło go do rozmyślań słysząc "krew nienarodzonego" większość osób pomyślałaby, że musi zabić niemowlę humanoida, jednak było to rozwiązanie mało praktyczne, nie wspominając o aspekcie moralnym. Może nie był świętoszkiem bijącym czołem przed posążkami bogów, ale nie znaczyło to od razu, że musi mordować niewinnych!

O wiele praktyczniejszym wyjściem było kupienie cielnego zwierzęcia krowy, świni, bądź w ostateczności kocicy lub suki zabicie zwierzęcia rozprucie wnętrzności i wykorzystanie krwi nienarodzonego stworzenia do wypełnienia rytuału. Nie było to zbieranie kwiatków na łące, ale widział w życiu dużo gorsze rzeczy, a naprawdę chciał mieć własnego sługę, którym mógłby rozporządzać tak, jak całe życie rządzono nim! Oczywiście, byłby milszy, bo złe traktowanie podwładnych czy niewolników zawsze kończy się źle.

Próbował z całego serca zdystansować się do tego wszystkiego poczuć się lepszym, czerpać satysfakcje ze swojego poczucia misji i oddania wobec Mistrzyni... Nie potrafił, radość tych ludzi była zaraźliwa zupełnie odmienna od tego, co do tej pory doświadczył chciał być częścią tego wydarzenia.

Wtedy odnalazł go Raito - Witaj mi się poszczęściło mam dla ciebie ciekawą opowieść, którą z pewnością będziesz mógł przerobić na śmieszną pieśń oraz kilka pytań w sprawie snów i miejscowych legend, ale na to będzie jeszcze czas...- An'nar ze zdziwieniem zorientował się, że autentycznie ucieszył się na widok barda nie tylko, dlatego, że czegoś od niego potrzebował, zamiast od razu, przejść do rzeczy chciał zjeść słodkie ciastko i po prostu pobyć w towarzystwie muzyka.

Czy to właśnie była przyjaźń, o której tyle się mówi? Czy tego doświadczają ludzie, którzy nie muszą bać się codziennie o przetrwanie? Ile jeszcze dobra stracił przez to życie, jakie do tej pory pędził?

Konkurs

Werys jak to artysta występujący miał, szósty zmysł do rozpoznawania nastrojów u innych wyczuł, jego zachwyt i chęć rozrywki. Z początku Agnis miał wątpliwości "Czy nie przed tym ostrzegała mnie Mistrzyni? Czy bezpiecznie jest tak zwracać na siebie uwagę?”

Jednak chciwość szybko zwyciężyła, wątpliwości. Nie mógł wprost uwierzyć w to, co usłyszał: Mógł jeść za darmo?! Całe jego życie było naznaczone głodem, tymczasem tutaj mieli tu taki dostatek jedzenia, że urządzali sobie wyścigi na to, kto więcej zje?!! To już Plan Ognia wydawał się mu mniej obcy.

- Najbardziej bym się ucieszył z cielnej krowy czy innego zwierzaka, ale to najwyżej sprzedam nagrodę. Zresztą, nawet jeżeli przegram, dla samego jedzenia warto wziąć udział - Odpowiedział szeptem, wciąż nie mogąc wyjść z szoku.

Uśmiechnął się szeroko słysząc nadany mu przydomek "Może to będzie dobry sposób na znalezienie jakieś lepszych towarzyszy do smokobicia? „Szybko jednak porzucił jałowe rozmyślania i skupił się na zadaniu, które sobie wyznaczył.

Zamierzał pomóc szczęściu, w pierwszym odruchu chciał użyć kuglarskiej sztuczki, aby zgasić oddaloną o 10 kroków świeczkę było to jednak oszustwo zbyt oczywiste i skończyłoby się dyskwalifikacją.

Zamiast tego podskoczył i dmuchną, z całej siły w nadziej, że odwróci to uwagę od jego gestów. Używając magicznej sztuczki wywołał podmuch wiatru oddalony od niego o 10 stóp mając nadzieje, że zgasi świeczkę ustawioną dalej niż ta, którą mogłaby dosięgnąć jego magia gasząca płomień.

Podczas biegu ze skrzydełkami zamierzał przyspieszyć swoje ruchy magią, jednak, jeżeli zrobi to na początku, wyścigu będzie to wyglądało nienaturalnie, a czar trwał dość krótko, wyczerpałby, się nie dając zamierzonego efektu.

Zamierzał, więc rzucić go w trakcie trwania konkurencji, aby dać ludziom rozrywkę i sprawić wrażenie, że zwycięstwo nie przyszło mu za łatwo. Z boku powinno wyglądać tak, jakby w ostatniej chwili złapał drugi wiatr marna szansa, że ktoś zauważył, jak w biegu rzuca czar.

Na konkurs jedzenia ciast nie miał żadnego tajnego planu ani podstępu. Ufał w to, że jest młody, głodny i całe życie musiał pochłaniać wszelkie skrawki jadła, które wpadły mu w ręce, zanim nie zabrałby ich ktoś silniejszy lub nadzorca nie pobiłby go w żołądek, za zbyt powolne jedzenie, co kończyło się wymiotami.

Nawet, jeżeli w tym mieście znajdzie się jakaś istota z kałdunem rozrośniętym ponad jego możliwości i tak powinien wygrać, co najmniej dwie z konkurencji

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 19-09-2020 o 14:50.
Brilchan jest offline