Cokolwiek ktokolwiek by powiedział, to Axel i tak nie uwierzyłby w przypadkowe podpalenie "Syrenki". Podobnie i w to, że nieumyślni podpalacze, pijani w trupa, raczyli się również spalić. Prędzej by uwierzył w to, że dokerzy podrzucili dwa truposze na starą, niewiele wartą krypę, podpalili... i sfajczyli kawałek "Syrenki".
Ciekawe tylko było, na czyje zlecenie to zrobili. No ale nie można było dopaść Klausa i wydusić z niego zeznań.
A to, że Max znalazł im od razu kolejne zlecenie, sugerowało, że też maczał w tym swoje paluchy.
No chyba że miał przedziwny zmysł do interesów.
Do negocjacji się nie wtrącał, pozostawiając to w rękach Lothara, zaś dzielenie się przemyśleniami pozostawił na później. Na chwilę, gdy będą sami, bez ciekawskich uszu dokoła.