Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-09-2020, 22:49   #17
Pinhead
 
Pinhead's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputacjęPinhead ma wspaniałą reputację

Świt wyciągnął go z odmętów nocy, a także perwersyjnych, brutalnych i niedorzecznych majaków, wprost na światło dzienne. Ostre promienie poranka raziły go i powodowały pieczenie oczu. Rzeczywistość upomniała się o niego w jak jakże charakterystyczny dla siebie sposób. Nie było to jednak miłosne nawoływanie, ale okrutne napomnienie, aby się ocknął i zaczął żyć i przestał nurzać się w urojeniach pogrążonego w gorączce umysłu.

Gdy tylko zsunął stopę z kanapy na której usnął, poraził go potworny ból. Tysiące ostrzy w jednej chwili weszło w jego ciało. Niestety tym razem nie były to halucynacje, a czysta, bezlitosna rzeczywistość.

Każdy ruch wykonywał z wielkim grymasem bólu na twarzy. Zrastające się rany, pękały i krwawiły. Wilhelm spojrzał na fiolkę wykupionego wczoraj Ketonalu. Sięgnął po nią i dłoń mu zadrżała.
Lek da mu ukojenie, ale też otumani umysł. Nęcił go perspektywą ulgi, błogości i oderwania od cierpień i cielesnej mordęgi. Wilhelm chciał jednak walczyć, podnieść rękawice, którą los lub złośliwi bogowie rzucili mu prosto w twarz.

Potężny sierp wylądował na jego szczęce. Mózg odbił mu się od ścian czaszki, a nogi odmówiły. Mata z prędkością błyskawicy zbliżała się do jego twarzy. Głuchy łomot rozszedł się po sali ćwiczeń, a zaraz po nim jęk kumpli, którzy obserwowali sparing spoza klatki.
- Wstawaj cwelu - darł się do niego Kapsel, zastępca dowódcy drugiej drużyny.
Jak on dał się namówić na ten cyrk? Kapsel miał prawie dwa metry wzrostu i muskulaturę wyrzeźbioną niczym jakiś jebany Atlas.
Poszło jak zwykle o honor i dumę. Ja nie dam rady? Ja? Potrzymaj mi piwo.

I teraz leżał z rozjebanym nosem na lepkiej od potu macie.
- Rogala! Dawaj! Załatw tego kutafona. Dasz radę! - pocieszał fo Mario, krzycząc ile sił w płucach z narożnika, waląc przy tym pięściami w klatkę oddzielającą go od maty...
- Rogala! Rogala! Rogala! - kilkunastu zebranych wokół oktagonu kumpli rozpoczęło doping, wrzeszcząc i tupiąc niczym stado wściekłych turów.
Krew w skroniach pulsowała, jakby zaraz miała rozerwać mu żyły. W ustach czuł metaliczny smak własnej juchy i strzępy przegryzionego języka. Ochraniacz na zęby wyleciał po hau, który rozpoczął serię ciosów, która zwaliła go z nóg.
Otworzył wolno powieki. Otumaniony siłą razów, które zebrał na mordę, niewiele widział. Jedynie poruszające się rozmyte kształty. Mimo skręcającego całe ciało bólu - wstał.
W odpowiedzi usłyszał burzę oklasków.
- Zginiesz kutasiarzu - warknął Kapsel i ruszył niczym rozwścieczony buchaj.

Wspomnienie brutalnego sparingu, która skończył się rozciętym łukiem brwiowym i potężną pizdą pod okiem, dodał Wilhelmowi siły. Schował ketonal do kieszeni. Gdy ból stanie się nie do zniesienia, zawsze będzie mógł go zabić. Na razie postanowił zachować czysty umysł.

chcąc zapomnieć o bólu, odpalił radio i zaczął parzyć kawę. W końcu, czym byłoby życie bez nakręcających nas używek.
- Teraz trochę sentymentów - zapowiedział spiker wałbrzyskiej rozgłośni - zanurzmy się w historii polskiego heavy metal. Jedziemy z Fatum,panie i panowie.

Proste riffy i chwytliwy tekst dodał mu motywacji. gotów był już zmierzyć się ze światem i tymi wszystkim pierdolonymi halucynacją. Dopił kawę i wtedy jego komórka zaczęła brzęczeć. Z obawą spojrzał na wyświetlacz. Numeru nie znał, ale nie było w nim trzech szóstek, więc chyba nie dzwonili znowu z piekła.

- Halo? - zapytał wskazując palcem zieloną słuchawkę.
- Dzień dobry panu. Pan Wilhelm Rogala.
- Tak.. - odpowiedział z lekkim wahaniem - Kto mówi?
- Podkomisarz Marcin Kostrzewski. Dzwonię do pana, bo musimy porozmawiać. Woli pan na neutralnym gruncie, czy wpadnie pan na posterunek?

Wiedział, że to się stanie. Wydarzenie w kamienicy przy Przodowników Pracy 7, nie mogły ujść uwadze policji, nawet mimo wielkich starań Maria. Liczył jednak, że będzie miał przynajmniej kilka dni na ogarnięcie siebie i całego tego burdelu.
Niestety psiarskie wywęszyły go już teraz. Coś temu komisarzynie trzeba było odpowiedzieć, bo przecież nie ma co przed nim uciekać.


W drodze do sklepu, po jakieś żarcie Wilhelm sprawdził telefon i konto Wojciecha Grzegorczyka. Niestety córeczka prokuratora jeszcze nie odpisała.
Nie chciała? Bała się?
Przecież jego wiadomość brzmiała, jak wycięta z jakiegoś taniego filmu grozy. Rzucone na oślep nazwisko, jakieś słowa klucze, które odbiorca miał w mig zrozumieć.
Czy jednak to było możliwe? Żeby się o tym przekonać, można było tylko czekać.

Hot-dog z Żabki, to nie jest może śniadanie mistrzów, ale na razie musiał Wilhelmowi wystarczyć Wycierał właśnie ręce z ketchupu, gdy telefon odezwał się po raz kolejny. Wrzucił chusteczkę do kosza i wyciągnął komórkę z kieszeni skórzanej kurtki. Tuż obok przejechał czarny Mercedes. Zmysły Rogala w jednej chwili się wyostrzyły.
Paranoja, to wredna suka. .
Czy teraz już tak będzie, że będzie reagować dygnięciem i podniesieniem gardy na widok każdej czarnej fury?
Przejebane!

- Siema Mario - ucieszył się widząc miniaturowa mordkę kumpla na ekranie telefonu.
- Hej. Masz chwilę?
- O co chodzi?
- Udało mi się dowiedzieć na kogo jest ta czarne beema. Chcesz wiedzieć?
- Nie wal w chuja, tylko mów.
- To samochód zarejestrowany na firmę Op Art Photo Group. Firma należy do jakiegoś znanego pedałka, fotografa. Jakiś wybitny artysta. Tak przynajmniej przeczytałem w necie.. Typ ma wystawę na zamku Książ. Olgierd Krause się nazywa.
Mario zamilkł, a Wilhelm układał w głowie kolejne puzzle.
- Jesteś tam jeszcze? Co cię tak zamurowało? Masz jakiś plan? - zapytał Mario.
- Daj mi chwile pomysleć. Odezwę się, ok?
- Pewnie, byle nie od drugiej w nocy - zaśmiał się Kuczyński i zakończył rozmowę.

Wilhelm wrócił do mieszkania i zaczął układać sobie plan na dzisiejszy dzień.
 
__________________
"Shake hands, we shall never be friends, all’s over"
A. E. Housman

Ostatnio edytowane przez Pinhead : 18-09-2020 o 22:54.
Pinhead jest offline