Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2020, 23:03   #65
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 30 Eleint
Agnis

Uczestnicy stanęli w jednej linii, zaś rudowłosa mieszczka co chwile zapalała świeczkę, którą udawało się zgasić kolejnym rywalizującym zawodnikom. Z początku Agnis nie musiał nawet korzystać z pomocy swoich sztuczek, lecz wkrótce to się zmieniło. Szybko zorientował się, że jeden z zawodników, stojący obok ma naprawdę potężne płuca...


BN: 9! 18! 15! 20! 11!
Agnis: oszustwo (kuglarstwo) - zdany! Zwycięstwo automatyczne!
BN2 - 1 punkt; BN4 - 2 punkty; Agnis - 3 punkty;

Wkrótce pozostali tylko oni dwaj. Świeczka została przeniesiona kolejny raz, mimo, że Agnis musiał już wspomóc się "przypadkowym" podmuchem wiatru. Mężczyzna z uznaniem, ale i podejrzliwością spoglądał na Agnisa, kiedy ten przystąpił do próby, w której sam poległ. Płomień świeczki kolejny raz zatańczył i zgasł triumfalnie, mimo że oddech Agnisa nawet doń nie dotarł.

Po przyjęciu gratulacji i wyrazów uznania, nadszedł czas na drugą konkurencję. Zabawy było co nie miara. Choć "smocze skrzydła" były niewygodne, dużo śmiechu sprawiało każde potrącenie wkopanych słupków, za które dyskwalifikowano uczestnika z biegu. Każdy zaczynał z innego miejsca toru, lecz każdy musiał wykonać pełne okrążenie.

Co ciekawe, nawet bez pomocy magii, Agnis radził sobie znakomicie. Trzy osoby szybko odpadły, zaś prawdziwy wyścig rozstrzygał się znów pomiędzy tymi samymi dwiema osobami.


BN: 8! 12! 4! 14! 3!
Agnis: akrobatyka (przewaga) - 15!
BN2 - 2 punkty; BN4 - 4 punkty; Agnis - 6 punktów;

Wydawało się, że Agnis pozostał w tyle, lecz na ostatnim odcinku wstąpiły weń nowe siły i przyśpieszył. Tylko dzięki temu jako pierwszy powrócił na swoje miejsce i wygrał drugą konkurencję! Wciąż jednak zwycięstwo w "smokoboju" nie było przesądzone. Wyprzedzał swojego najgroźniejszego rywala zaledwie o dwa oczka.

Herold zagospodarował krótka przerwę przeznaczoną na wniesienie posiłków do trzeciej konkurencji, prezentacją "skarbu smoka".
- Drodzy mieszkańcy Phandalin! - zaczął - Nadszedł czas, by zaprezentować szanownym paniom i panom nasz dzisiejszy "smoczy skarb"! Został przekazany mi przez pewną tajemniczą elfkę, która dnia jutrzejszego po Obfitych Łowach, w tym miejscu pragnie zobaczyć najdzielniejszych z mieszkańców Phandalin. Zapewniła mnie że dzisiejszy skromny podarek to ledwie zabawny drobiazg w porównaniu z przewidzianą przez nią zapłatą za pokonanie prawdziwego smoka! Miejmy nadzieję, że już niedługo nasze problemy skończą się dzięki tej wspaniałomyślnej kobiecie!

Herold odsłonił "skarb smoka" i spojrzeniu gapiów ukazał się hełm. Herold uniósł go ceremonialnie i nałożył na głowę. Wielu spośród zebranych krzyknęło w przerażeniu, zaraz jednak krzyk przerodził się w usprawiedliwiający śmiech. Hełm bowiem, gdy tylko został nałożony, zaczął jarzyć się żywym ogniem w miejscu, gdzie powinny byc widoczne oczy. Był cały czarny i w całości przekrywał twarz. W księżycowym świetle i magicznych ognikach połyskiwał niczym obsydian.

- Nie jest groźny, choć to prawdziwie magiczny przedmiot. Jest pozbawiony innych magicznych zdolności, ale musicie przyznać, że prezentuje się niesamowicie. Haha! Wyobraźcie sobie te miny przypadkowo napotkanych osób, które dopiero co zawitały do Phandalin! Czas na ostateczne rozstrzygnięcie!


BN: 10! 2! 3! 12! 5!
Agnis: kondycja - 20!
BN1 - 1 punkt; BN2 - 2 punkty; BN4 - 5 punktów; Agnis - 8 punktów;
[...]

Jakiś czas później Agnis siedział wraz z półorkiem pod Zajazdem u Stonehilla z wygranym fantem pod ramieniem. Odpędzili się już od ciekawskich dzieci, co chciały zobaczyć magiczny hełm i rozmawiali teraz o wyprawie, którą odbył. Ront wyjawił mu gdzie należy szukać Studni Starej Sowy, zaś następnie rozmowa naturalnie przeszła na kolejny konkurs, bowiem mieszkańcy zbierali się by obejrzeć najokazalsze krowy.
- W przeciwieństwie do poprzednich, to tradycyjne zmagania na Obfite Plony. - skomentował jak zawsze znakomicie poinformowany Ront - Zwykle wygrywała Petunia, krowa człowieka imieniem Alfonse Kalazorn. Tego od masła w kształcie czaszek. - półork wzruszył ramionami i wyszczerzył swe półorcze kły Dziwny pomysł z tymi czaszkami, ale się przyjął... wracając, uważam, że tym razem wygra ta od niziołków - bard wskazał skinieniem niziołka prowadzącego ociężałą krowę - jest brzemienna, a ciężko o lepszy symbol na to...

Nie dokończył. Z oddali dochodziły do nich podwyższone głosy, jakby oburzonego tłumu ludzi. Wymienili się spojrzeniami. Rumor pochodził od strony domostwa burmistrza. Zaciekawiony bard postanowił sprawdzić o co chodzi. Ruszyli więc razem.





W miarę jak zainteresowani poruszeniem, zbliżali się do źródła tumultu, tłum gęstniał, a wykrzykiwane słowa stawały się wyraźniejsze.

- Złodzieje! Za kraty z nimi!

- Kto to widział okradać kapłankę Chauntea. Wstydu nie macie? Tfu!

Agnis rozpoznał wśród zebranych kilka twarzy. Wyglądało na to, że jego dawni towarzysze wplątali się w jakieś kłopoty. Ash, Gugliermo oraz Tomen otoczeni byli wściekłym tłumem, złożonym głównie z mężczyzn krasnoludów i ludzi. Była tam także krasnoludzka kobieta, która wskazywała trójkę wykrzykując oskarżenia.

- To był rozbój w biały dzień! Na dziesięć platynowych słońc! Dziesięć! Miałam przeznaczyć je na lecznicę w Phandalin! - kobieta wyglądała na taką, która zawsze otrzymuje to czego akurat chce. - Burmistrzu! Żądam uwięzienia tych niegodziwców i oddanie w ręce straży Neverwinter!

Był wśród zebranych także, dopiero co wspomniany Harbin Wester, burmistrz Phandalin. Wyglądał na nieco zagubionego. Był tam też krasnolud z którym przybyli do Phandalin - Norbus Ironrune.

- Prawda to! - mówił Norbus - Mnie też okradli! I to przez nich mój przyjaciel Dazlyn Greyshard nie żyje! Żądam zadośćuczynienia!

Z tego co wiedział Agnis, Dazlyn co najmniej mijał się z prawdą. Nie do końca wiedział jak to było z kapłanką, choć słyszał, że faktycznie ją odwiedzili
, jednak krasnolud łgał w żywe oczy. Dziwnym trafem podczas podróży jakoś mu to, o czym teraz wykrzykiwał, nie przeszkadzało.

Tłum jednak zdawał się całkowicie ufać zarówno słowom kapłanki, jak i kłamstwom Dazlyna. Część z meżczyzn była uzbrojona, zaś liczebność tłumu wzrastała z każdą chwilą. Jego dawni towarzysze byli w niezłych tarapatach. Pytanie tylko, czy powinien mieszać się w sprawy ludzi przed którymi przestrzegała go jego Pani?
 
Rewik jest offline