Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2020, 18:59   #879
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Adiutant, zgodnie z życzeniem Loftusa, odczytał tekst traktatu. Była krótka i pozbawiona ozdobników, niczym umowa handlowa. Niemalże słowo w słowo to co mag zaproponował wcześniej, tyle że w punktach, by łatwiej można było się odnosić do konkretnych zapisów.

- Stosowny pakt podpisze czterech oficerów z Waszej strony, a z strony obrońców będzie to dowódca obrony przełęczy, dziewica z Meissen jako przedstawicielka ludu i oficer Harkina Brocka. Pod całością podpisze się jeszcze delegat ze strony Khazadów, jako neutralnej strony, która gwarantuje prawidłowy przebiegu umowy - dodał.

- Na dowód mojej dobrej woli zgodzę się na zwolnienie jeńców, gdy tylko moi ludzie i wozy przejadą przez przełęcz - dopowiedział Wernicky - w zamian proszę o kolejne pięć procent wozów.


Gustaw von Grunnenberg nie złapał się za głowę tylko dlatego, że takie zachowanie przystawało kupcowi targującemu się na rynku, a nie paktującemu dowódcy. Umowa zaproponowana przez Loftusa miała luki, przez które wóz by przejechał. A nawet 7,5% wozów. Umowa jasno określała, że obrońcy dostaną 7,5% wozów oraz że dobro na wozach musi być łatwo zbywalne dla obrońców, ale wcale nie mówiła, że owo dobro musi na wozach pozostać do momentu, aż obrońcy przełęczy je przejmą.
Umowa nie precyzowała także, że to Wernicky, dowódca granicznych, ma zostać wydany. Dodatkowe 5% wozów musieliby dostać nawet gdyby wydali kogokolwiek o tym nazwisku. Jaki to problem zapłacić chłopu złotą koronę za przyjęcie nazwiska? Nie precyzowała także, kiedy to ma się wydarzyć. Ku coraz większym okropieństwom idąc - nie został sprecyzowany "dobytek" tylnej straży. Jaki to problem przekazać im wszystkie pozostałe wozy i niech się potem podpisujący umowę Gustaw martwi, jak im go wydać.
A co najważniejsze - Loftus zaproponował umowę, ale wśród podpisujących ją już się nie znalazł. Był na niej za to Gustaw jako dowódca obrony, więc w razie błędów w niej - wszystko będzie na niego. Może zostanie odznaczony i awansowany, a może ścięty, zależy czy zostanie ona odebrana jako sukces czy jako porażka. Co prawda odzyskanie wozów z łupami na pewno zostanie mu policzone na plus, ale w tej chwili umowa nic nie mówiła o tym, że na przykład nieprzekazanych wozów nie wolno podpalić by spowolnić Wissenlandczyków.
Nie wiedział też, czy znalazł wszystkie luki w niej, ani czy uda mu się je załatać.
Zastanowiło go też, dlaczego Loftus użył słów "neutralna strona" na krasnoludy. I, co ciekawe, nikt nie protestował. Wyglądało na to, że rzeczywiście zdradziły sojusz z Imperium, a mag doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

Do Loftusa podszedł tymczasem kto inny.

- Rewizje wozów? Dotyczące czego? - zaczął zmęczonym głosem mężczyzna niewyglądający na wojskowego, ale na kupca, z dłońmi poznaczonymi atramentem - Manufaktur? Młody człowieku, maszyny będą widoczne na pierwszy rzut oka. Jak nie opóźnicie przejazdu to możecie przeglądać - dokończył komornik Wernickiego.


Siwy krasnolud z szacunkiem spojrzał na Galeba, gdy ten wyjawił, że jest Runiarzem. I z niesmakiem na swoich sojuszników, gdy usłyszał oskarżenia.

- Nie wiedzieliśmy, że ścieżki należą do krasnoludów - odezwał się jeden z oficerów Wernickiego, gdy dowódca na niego spojrzał - Mutacje się zdarzają. Nawet Imperator wydał był jakiś czas temu edykt, w którym zabraniał zabijać ich za to, że są mutantami i dał im prawo do życia w społeczeństwie. Potem się z tego wycofał... ee - zająknął się pod spojrzeniem zniecierpliwionego dowódcy.
- Oceniam podwładnych po czynach, nie wyglądzie. Biorę za to odpowiedzialność, krasnoludzie - powiedział Wernicky - Timo, Ty przedstaw raport, tylko zwięźle - ponownie spojrzał na podwładnego.
- Ee... Z raportu jaki przedstawili ocaleni... Nasi ludzie zostali zaatakowani przez gobliny i, eee... - znów się zająknął, tym razem patrząc na swojego krasnoludzkiego towarzysza
i przez krasnoludy. Gdy przewodnik zginął z rąk krasnoludów misja straciła sens i dowodzący porucznik wydał rozkaz wycofania się. Podczas odwrotu pojawiły się demony, przyzwane prawdopodobnie przez goblińskiego szamana[/i].
Siwowłosy khazad próbował się powstrzymać, ale w końcu ryknął śmiechem.
- I może jeszcze przez elfy na jednorożcach? No co? - bąknął przepraszająco, gdy wszyscy na niego spojrzeli - Bandzie tchórzy pomyliły się po ciemku zielone paskudy z uczciwymi krasnoludami, bo nie chcą się przyznać, że pokonało ich zwykłe robactwo. Tfu! - splunął na ziemię.
Niski, łysy mężczyzna w mundurze bez dystynkcji (i z zestawem narzędzi przy pasie, który zawstydziłby kata, znaczy - cyrulik) odezwał się cicho - Widziałem ich rany. Większa część była rzeczywiście zadana prymitywną, najpewniej krzemienną bronią, ale kilku z nich nosiło rany zadane znacznie lepszymi ostrzami. Były też obrażenia, z którymi nie spotkałem się wcześniej... - spojrzał w bok.
- Nie wiem, kto ich zaatakował. Ale obrażenia zostały spowodowane przez magię. Dhar. I Ulgu - odezwał się mag granicznych patrząc na Loftusa.
- Magister Tivioli, Mistrz Ulgu, Szarego Wiatru może to z pewnością potwierdzić - ukłonił się lekko Loftusowi.

Wernicky uniósł dłoń i wszyscy zamilkli.
- Jeśli wejście na ścieżki krasnoludów obraziło Was, jestem gotów na zadośćuczynienie. Przewodnik twierdził, że był przymusowym rekrutem ze stolicy i że zna tajne ścieżki przez góry, ponieważ chodził nimi z krasnoludami. Nie wydawał się kłamać. Skoro on już nimi chodził, nie widziałem w tym problemu. Jeśli jednak tak to widzicie i jeśli zagwarantujecie moim ludziom bezpieczeństwo do tego czasu, poczekam na wyrok króla Runalfssona. Nie widzę za to powodu, dla którego miałbym przepraszać za to, że zaatakowany przez demony oddział wycofał się. Nie mieli w swoich szeregach maga ani kowala run z magiczną bronią.
Co do pochodzenia demonów - nie mamy z tym nic wspólnego. Jestem gotów przysiąc na co tylko żądacie, że nie sprowadziliśmy na te ziemie demonów -
Gustaw był w stanie utrzymać kamienną twarz, podobnie Galeb, choć lekko się wzdrygnął. Loftus na szczęście był zajęty czym innym, a Roz nie miała pojęcia o tym, kto przez ostatnie tygodnie ignorował bratanie się Leo z demonem. Ale krasnoludy z Karak Hirn pamiętały, że i Karl i Oleg, naczynie demona, nosili mundur Wissenlandu, nie pstrokate ubrania granicznych. I ich oczy dały zręcznemu dyplomacie podpowiedź, której potrzebował.
- Ja nie potrzebowałem pomocy demonów by wygrać, i bez tego mam przewagę. Być może kto inny sprowokował to okropieństwo. Ktoś komu zależało, by oskrzydlenie nie doszło do skutku. To my straciliśmy szansę przez atak demonów. Oczywiście, może to być sprawka goblinów - dał możliwość wyjścia z twarzą Gustawowi. A i Galeb miał pewien problem. Wernicky mógł szczerze przysiąc, że o demonie nie wiedział. Krasnolud... cóż, nie bardzo. Nie mówiąc już o tym, że miał przeczucie, że hipokryzja (przez wiele dni tolerował Leo choć wprost przyznała się do współpracy z demonem, a teraz miał pretensje, że przeciwnik nie zabił od razu mutanta) nie jest tym, co Matka szczególnie pochwala.

Obserwujący to Gustaw nie widział, by którykolwiek graniczny czuł się winny. Zresztą, skąd by mieli wiedzieć o demonie? W końcu to w jego oddziale byli mniej lub bardziej świadomi wspólnicy demona (Leo, Oleg, Diuk), nie u Wernickiego.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 22-09-2020 o 19:06.
hen_cerbin jest offline