Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2020, 21:38   #71
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Na pokładzie zjawiła się Vaala, niosąc jakąś miseczkę. Obrzuciła spojrzeniem wszystkich zebranych, po czym skierowała swoje kroki do… Kvasera. W milczeniu podsunęła miseczkę Niziołkowi pod nos. Świeżutkie, dopiero co zrobione, duże ciastko, tak zwany chyba "zawijas".
Kvaser spojrzał na druidkę z mieszaniną zaskoczenia, uśmiechu malującego się na srogim obliczu niziołka oraz rodzącego się śmiechu. Powąchał ciasto, chociaż nie biorą jednego, pełnego hausta powietrze, lecz bardziej węsząc.
- Wyśmienicie - uśmiechnął się do Vaali ewidentnie zadowolony - jak widzisz - wskazał paluchem pole bitwy pod nimi - mamy tu coś do roboty. Chcemy zawinąć te wozy im sprzed nosa. Będzie co przegryźć świętując sukces albo zajadając żal - mrugnął do niej - dołączysz się do akcji?
Druidka spojrzała poza statek, na walczące między sobą Orki, Gobliny i Hobgobliny przy wozach. Nieco zmarszczyła brewki.
- Chcecie ich złupić...bo? - Spytała.
- Bo gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - odparł Harran. - Wygląda na to, że właściciele wozów zginęli, a tamci walczą ze sobą by zgarnąć łupy dla siebie. Mienie bezpańskie należy do tego, kto je pierwszy zgarnie.
- To nie są ich wozy? - Powiedziała dziewczyna, nie odrywając wzroku od małej bitwy na dole.
- Na to wygląda - odparł zaklinacz. - A w takim razie byłoby to zwykłe odebranie łupu złodziejowi.
Vaala przez dłuższą chwilę ciężko nad czymś myślała, podgryzając własną dolną wargę.
- Mam ich na początek przypalić? Wszystkich? - Spojrzała na Wędrowca.
- Zrobienie tego tuż przed atakiem nie zaszkodzi - stwierdził automaton - O ile nie uszkodzisz zawartości wozów.
- Aha - Mruknęła do niego Vaala, i podała w końcu Kvaserowi miseczkę z ciastkiem. Następnie znowu wskoczyła na reling, a stamtąd dała susła poza statek, po prostu skacząc w dół na łeb na szyję. Po drodze przemieniła się jednak w byt stworzony tylko i wyłącznie z… powietrza, z ledwie widocznymi, kobiecymi kształtami, lecąc pod postacią żywiołaka powietrza ponad pole bitewki.


Harran przez moment zastanawiał się, co za plan wykluł się w głowie Vaali... i dlaczego druidka tak się spieszy z jego wykonaniem.
- Poczekaj chwilę - zawołał za nią.
Stanął przy burcie, obserwując poczynania Vaali, gotów w razie czego do ruszenia jej z pomocą.
Imra, która miała już wzywać wierzchowca zatrzymała się widząc ponownie raptowną naturę druidki.
- Nie wiem jak wy ale skoro tak prędka jest do bitki to poczekamy i zobaczymy jak jej pójdzie?
Wędrowiec wzruszył ramionami
- Oby tylko nie zniszczyła wozów. Powiedziałem jej “tuż przed atakiem”, a nie zamiast niego.
- Niby racja, ale nawet nie zapytała kiedy chcemy zaatakować - Imra wywróciła oczami. - Nie mam ochoty znowu zostać przypieczoną, przysmażoną, zrzuconą czy cokolwiek ona teraz jest w stanie robić.
Mimo słów wyczarowała wierzchowca. Teraz trzeba było znaleźć odpowiedni moment aby się wcelować skoro Vaala zapewne skoncentruje na sobie całą złość monstrów.
Kvaser odłożył ciasto i pacnął się w czoło klnąc pod nosem siarczyście. Wyglądał na wysoce zdenerwowanego oraz… chyba zażenowanego postawą drudki.

Mmho pochwyciła za koło sterowe i z pomocą porad Destiny obniżyła lot okrętu, by ułatwić drużynie… cokolwiek planowali. Nie wiedziała o zmienionych planach. Niemniej swoimi działaniami ułatwiła zadanie Harranowi. Gdyż wrogowie znaleźli się w zasięgu jego błyskawicy.
Milcząca zaś bardka brzdąkała leniwie na banjo obserwując całą sytuację z zaciekawieniem, sama będąc obserwowana przez stojące za nią dwa maugi pilnujące jej ogoniastego kuperka.
Natarcie rozpoczęła druidka wpierw zmieniając się w żywiołaka powietrza, a potem gdy już Destiny zbliżyło się ku walczącym rozpoczęła iście piekielne uderzenie zmieniając okolicę w morze płomieni. Ryk wściekłości i bólu zmieszał się z sykiem ognia.
Zniszczenia jednak nie były miażdżące, gdyż zarówno orki jak i hobgobliny wykazywały dużą odporność na ogień. Cóż… nie wszystkie, ale część z pewnością.
Błyskawica Harrana zaś potwierdziła to, czego Bezimienny zaczął się domyślać po pierwszym ataku. Część orków i hobgoblinów nie była… “żywa”. Nie byli też nieumarłymi tylko duszami walecznych wojowników, którzy po śmierci dostąpili honoru dołączenia do swoich bóstw. W tym przypadku panteonu orków i goblinów. Byli Oczekującymi, a ci bywają odporni na niektóre elementy (w tym przypadku ogień) i niewrażliwi na inne (w tym przypadku na błyskawice, bo niszczący atak zaklinacza nie zrobił na nich żadnego wrażenia). Problemem co prawda było odróżnienie Oczekujących od żywych zielonoskórych… ale ten przesiew został dokonany przez ogień druidki.
Mmho nieźle sobie radziła za sterem, na tyle dobrze, że niziołek miał szansę nałożyć strzałę na łuk i posłać pocałunek śmierci wybranemu poparzonemu Oczekującemu.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline