- Ym... - Bartosz rzeczywiście zawahał się chwilkę, słysząc, co powinien zrobić. Uznał jednak, że może zaufać staruszkowi - w końcu, czemu nie? Wzruszył ramionami i stanął na klatce, uśmiechając się lekko zdenerwowany. Miał wielką nadzieję, że nie staniu mu się żadna krzywda... ale mimo to bał się nieco. Głupiutkie, czyż nie? |