Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2020, 07:44   #2
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację


14 dzień Marpenoth 1491 RD,
gdzieś na drodze między ruinami Dragonspear a Daggerford,
Wybrzeże Mieczy, wieczór.





Księżyc wznoszący się nad Wybrzeżem Mieczy świecił tego wieczora słabo, a jego blask z trudem przedzierał się przez ciężkie, posępne chmury wiszące nad okolicą. Nie przeszkadzało to jednak zbytnio szóstce podróżnych, którzy już wcześniej rozbili obóz na niewielkiej polance otoczonej sporym, sosnowym zagajnikiem. Szczapy w ognisku strzelały wesoło, dając przyjemne ciepło i światło, które z pewnością widać było ze znajdującej się kilka kilometrów na zachód Kupieckiej Drogi prowadzącej do Waterdeep i jeszcze dalej, aż do Neverwinter. Szlak ten miał jednak to do siebie, że podróżowały nim mocno uzbrojone karawany kupieckie i awanturnicy, którzy potrafili radzić sobie z problemami, dlatego nie był aż tak niebezpieczny, jak przedstawiano go w przeróżnych opowieściach i plotkach.

Przekonaliście się o tym sami, gdyż od kilku dni nic szczególnego się nie działo. Tak za dnia, jak i w nocy. Poznaliście się wszyscy niemal tydzień wcześniej w karczmie "Błękitny Gryf" w niewielkiej wiosce Souber, będącej przystankiem dla handlarzy i kupców podróżujących głównym traktem. Enola z Courynem (i jego tygrysicą) podróżowali razem już jakiś czas, zahaczając o wioskę w drodze do Neverwinter, Nicodemus spotkał starą znajomą Ritę właśnie w gospodzie i oboje rozglądali się za jakimś zajęciem. Samwise od dłuższego czasu przemieszczał się z miejsca w miejsce, najmując się do przeróżnych zadań o mniejszym splendorze niż te, którymi zajmował się kiedyś. Jane również była w drodze od dłuższego czasu.

To właśnie w "Błękitnym Gryfie" przeznaczenie połączyło was ze sobą. Waszą uwagę zwróciło dość krzykliwie napisane ogłoszenie wiszące na tablicy w gospodzie - pewien kupiec z Daggerford miał problem z niedoszłym zięciem, który porwał jego córkę. Za jej odzyskanie z rąk porywacza oferował po dwieście złotych monet na głowę, więc taką pracą warto się było zainteresować. Zwłaszcza, że z Daggerford było już rzut beretem do Waterdeep oferującego większe możliwości i szerszy wybór zajęć. Skoro cel mieliście ten sam a wspólna droga zawsze ciekawsza (i bezpieczniejsza) niż samotna podróż, postanowiliście wyruszyć razem, by nająć się do tej prostej - zdawałoby się - roboty.

W ciągu kolejnych kilku dni w drodze zdążyliście nieco się poznać, a pogoda, mimo iż jesienna, była całkiem przyjemna, więc podróż upływała w całkiem miłych okolicznościach przyrody. Wędrując głównym szlakiem minęliście leżące na wschodzie ruiny zamku Dragonspear, który ponoć był kiedyś krasnoludzką fortecą, domem przeróżnych potworów a nawet siedzibą Lśniącej Pani i jej Krucjaty. Obóz, który rozbiliście dwa dni drogi od ruin, tego pochmurnego, chłodnego wieczora pachniał ciepłą strawą i ogniem. Jedliście, rozmawialiście, odpoczywaliście. Według mapy Enoli jutrzejszego popołudnia powinniście byli dotrzeć do Daggerford. Wiatr niósł ze sobą obietnicę zimnej nocy, więc stłoczyliście się nieco bardziej przy ognisku, chłonąc jego ciepło. Las był wyjątkowo cichy tego wieczoru, a na granicy waszego obozowiska zaczęła unosić się delikatna mgła, przydając okolicy niemal mistycznej aury.


 
Ayoze jest offline