27-09-2020, 11:33
|
#5 |
| Sam wsłuchał się w to co powiedziała mu Enola i wbrew temu, co ta myślała, wyglądał na zainteresowanego sprawą alchemii. Nie ponowił jednak tematu, gdyż rozmowa przeszła na inny tor.
- Z chęcią wezmę ostatnią wartę. Z przyzwyczajenia i tak wstaję przed świtem. - oznajmił.
Samwise powoli zabrał się do wyszukania w swoich tobołkach leżanki. Z pieczołowitością wyjął te rzeczy, które wygodniej było mieć pod ręką w dzień. Były tam między innymi znane już drużynie instrumenty, a także liczne mikstury.
Czasem Samwise, gdy był o to poproszony przygrywał im na piszczałce lub lutni. Z jakiegoś powodu znacznie łatwiej podróżowało się po usłyszeniu jego muzyki. Nie chodziło o sam nastrój, było w tym coś magicznego co dodawało im sił i musieli to przyznać nawet ci, którzy nie specjalnie przepadali za wszelkiego rodzaju grajkami.
Wielu słyszało o bardach i ich muzyce splatającej w swych starannie dobranych drganiach powietrza sieć magiczną, która spowijała cały Toril i choć ten rudowłosy chłopak był całkowitym zaprzeczeniem krzykliwych i wesołkowatych bardów z opowieści, najwyraźniej był jednym z owych obdarzonych tą umiejętnością. Umiejętnością wpływania swoją muzyką na rzeczywistość.
Kiedy noc zaczerniała, a mgła zgęstniała, Sam usnął jak zwykle bez trudności. |
| |