29-09-2020, 19:03
|
#15 |
Kowal-Rebeliant | Nicodemus spokojnie udał się na spoczynek. Przyypadła mu jedna ze środkowych wart, więc czekał go przerywany sen. Nie przepadał za tym, ale tak to już bywało w życiu na szlaku. Czasami trzeba było pogodzić się z pewnymi niedogodnościami i młodzieniec, mimo wychowania w wygodzie i dostatku, nie miał z tym problemów. Innym razem pewnie padnie na kogoś innego. Znużony, przyłożył głowę do poduszki i niemal od razu odpłynął. Stał w sypialni rodziców, w ich rezydencji. Ojciec nie lubił, kiedy tam wchodził i Nicodemus był świadom, jak bardzo byłby niezadowolony, widząc go tutaj.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało w miarę zwyczajnie, poza powiewającą lekko zasłoną. Najwyraźniej okno było otwarte. Młodzieniec pamiętał, że to nigdy nie miało miejsca. Zrobił kilka kroków, zastanawiając się, po co w ogóle tu przyszedł, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Usiadł na krawędzi łoża rodziców, chcąc na spokojnie zastanowić się nad sytuacją. Spojrzał na swoje dłonie i zerwał się na nogi. Były czerwone, jakby całe we krwi. Obrócił się i zobaczył tuż obok miejsca, gdzie siedział, ciało ojca, oddzielone od głowy i przebite jego mieczem. Rzucił się w stronę drzwi ...
Pobudkę przyjął z ulgą, której się nie spodziewał. Okazywało się, że są sytuacje, kiedy środkowe warty bywają lepsze od tych skrajnych. Zastanwiał się, czy to czasem nie nauczka od Lathandera, za to, że w duchu utyskiwał na niewygodę. Rozejrzał się po obozowisku. Mgła, która zaczynała gęstnieć, kiedy się kładł, zdominowała cały krajobraz. Była gęsta i lepka i zdawała się próbować ich pochłonąć. Nicodemus wiedział, że to raczej niemożliwe, ale nie był w stanie poradzić nic na swoje odczucia. Postanowił, że czuwanie zacznie od modlitwy i od razu zrobiło mu się lżej na duchu. W czasie jego warty nie wydarzyło się nic wartego uwagi, więc po przekazaniu pałeczki, wrócił do namiotu. Tym razem obyło się już bez koszmarów.
***
Poranna, nieplanowana zmiana umiejscowienia obozu była bardzo niepokojąca. Takie rzeczy nie zdarzały się na codzień i przypadkiem. Po twarzach towarzyszy młody Mora wnioskował, że mają podobne odczucia.
- Dziękuję za twe słowa. - Skinął uprzejmie głową Ricie.
- Honorem będzie rozwiązać tę zagadkę u waszego boku. - uśmiechnął się do pozostałych i zaczął zmawiać modlitwę do Lathandera.
|
| |