Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-09-2020, 16:08   #41
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Lokum Philipa; Noc 26-27 czerwca 1996; Przed 21:00

Tremere wstał po zmroku i przeciągnął się na swoim legowisku w szafie, spoglądając na wiszące ponad nim ubrania. Większość wymagała prasowania i przebrania, ale jego czas w Kielcach niesamowicie się wypełnił. Zwlókł się z łóżka, zdejmując z nagiego ciała jego wysłużony koc i sięgnął od razu po jedna z czarnych koszul. Po chwili namysłu uznał, że nie założy jej na spocone ciało.
- Co za paskudna pogoda… - Mruknął, przemywając się w przyniesionej poprzedniego wieczora misie z wodą.
Ubierał się pospiesznie spoglądając na swoje rozrzucone po pokoju rzeczy. Większość była nieistotna. Ot wypełniacz grający na jego przykrywkę.
- Pani Mario… - Wampir dopiął guziki czarnej kamizelki i wygładził jej klapę. - Czy wszystko w porządku?

Kobiecina spojrzała na młodzieńca z dziwną miną jakby mówiącą: “nie domyślasz się?”. Nie przestając wachlować się gazetą mruknęła:

- A duszno dziś strasznie. Aż mi nogi spuchły z tego upału.

- Może podać wody? - Philip poszedł po szklankę i nalał kobiecinie odstawionej w dzbanku, przegotowanej wody i przyniósł ją odstawiając na stoliku. - Teraz muszę wyjść, ale jakby czegoś pani potrzebowała to proszę o karteczkę.

Niepewnie wycofał się z mieszkania, kierując swoje kroki jednak w kierunku innym niż miejsce umówionego z koterią spotkania.


Elizjum w Teatrze im Żeromskiego; ul Sienkiewicza; Noc 26-27 czerwca 1996; Przed 22:00

Mimo tego, że zmierzch zapadł dopiero niedawno, Phillip był już u drzwi Elizjum. Kazał się obudzić się jeszcze gdy na dworze nie zapadł kompletny zmierzch i z ogromnym trudem, wybudzonego nieco zbyt wcześnie drapieżcy przygotował się do wyjścia. Opuścił schronienie, gdy tylko nastały ciemności, aby jak najwcześniej załatwić choć jedną sprawę. Odźwierny, jeden z ghuli opiekuna Elizjum nieco zdziwiony tak wczesnym pojawieniem się kainity wpuścił Cravera do środka i skierował Tremere do odpowiedniego pomieszczenia.

Zastał primogena Toreadorów niemal w pieleszach. Opiekun Elizjum dopiero wiązał wystudiowanym ruchem zielonkawo niebieski krawat, a jego koszula była jeszcze nie dopięta na ostatni guzik. Zych jeśli był zaskoczony bardzo wczesną wizytą Tremere w Elizjum, to nie dał po sobie niczego poznać. Kurtuazyjnie przywitał się i nie przerywając wiązania krawata, cierpliwie, niemal z ojcowskim spokojem wysłuchał Phillipa.

- Jeśli chodzi ci o takich wyznawców wiary mojżeszowej jakich być może zwykłeś widzieć na ulicach Londynu czy innych miast w Anglii, w jarmułkach z pejsami, to takich nie uświadczysz na co dzień w Kielcach. Choć myślę, że w przeciągu najbliższych kilku dni spotkasz takowych. Wszak na początku lipca wypadnie okrągła rocznica Pogromu Kieleckiego i jak co roku zjadą się delegacje z całego świata aby oddać hołd pomordowanym. Żydzi, którzy zostali w mieście po czterdziestym szóstym, albo opuścili kraj w latach sześćdziesiątych, albo całkowicie wyparli się pochodzenia i zasymilowali się z rdzenną polską ludnością. W mieście nie ma nawet czynnej synagogi z rabinem. Goje sami jak to mówicie.

-A czy kojarzysz Maurycy może kogoś kto interesuje się ich historią? - spytał z franta Tremere.

-Nikt z nieumarłych o ile mi wiadomo. Pewnie na Wyższej Szkole Pedagogicznej są jacyś doktoranci prowadzący stosowne badania. Wszak Pogrom to temat wielce popularny w mieście, szczególnie teraz, gdy zbliża się rocznica. Grabski - primogen klanu szalonych może wiedzieć coś więcej. Najczęściej natrafisz na niego w Instytucie Bibliotekoznawstwa, raptem kilkadziesiąt metrów stąd.

Tremere był trochę zdziwiony, że toreador udzielał tak wyczerpujących odpowiedzi. W zasadzie dziwił się, że w ogóle został wysłuchany. Zapytał:

-Jeszcze tylko jedno. Znałeś Macieja?

- Czyli zaczęliście wasze śledztwo. Rozumiem, że to przesłuchanie w charatkerze świadka. - uśmiechnął się: - Zależy co rozumiesz pod tym pytaniem. Rozmawiałem z Maciejem raz czy dwa. W takim znaczeniu znałem. Ale nie był ani częstym gościem w Elizjum, ani kimś z kim wiązałaby mnie nić przyjaźni. - odpowiedział Toreador, po czym po krótkiej pauzie zmienił temat:

-Pozwól, że teraz ja cię o coś zapytam Phillipie. Nie ukrywam że oczekuję szczerej odpowiedzi w zamian za okazaną sympatię i odpowiedzi jakie ci dałem. Czy twoja obecność w mieście, twoje poszukiwania, akurat w rocznicę pogromu i ostatecznej śmierci poprzedniego księcia mają związek ze śmiercią Rabbiego? - Phillip popatrzył zdziwiony i Zych pubrał pytanie w inne słowa:

- Innymi słowy, czy klan Tremere ma jakieś wątpliwości co do wyników śledztwa Archonta własnego klanu, który notabene jest teraz justycjariuszem?

Philip zdziwił się.

- Nic mi o tym nie wiadomo. - Przyznał szczerze. - Chcę dowiedzieć się o swojej żydowskiej przeszłości, ale nie.. Nie przysłano mnie by prowadził śledztwo inne niż w tym temacie. NAwet nie wiedziałem… że… Rabbi umarł jakoś nienaturalnie… w sensie jak na nieśmiertelnego?*

Zych wnikliwie patrzył na Phillipa i Tremere nie miał wątpliwości, że Toreador wnikliwie analizuje jego słowa. Wreszcie spokojnym głosem odpowiedział:

-W porządku Phillipie. - kiwnął dłonią niedbale: - Sprytne posunięcie w rzeczy samej. Im mniej naprawdę wiesz, tym mniej zdradzisz. No trudno, pozostanę sam na sam ze swoimi domysłami. A teraz pozwolisz, że skupię się na swoich obowiązkach. Oczywiście możesz pozostać w elizjum tak długo jak sobie tego życzysz.

To mówiąc dokończył układanie krawata pod kołnierzykiem i założywszy marynarkę pokazał gestem drzwi, sammemu robiąc w ich stronę kilka kroków, dając tym samym do zrozumienia, że spotkanie zakończyło się.

- A.. mam jeszcze jedno pytanie… Czy Maciek trzymał się z kims poza swoja siostrą…? Dotarły może do ciebie słuchy by ktoś tu o nim mówił? - Philiip ruszył za Toreadorem do wyjścia.

-Jakub Janik. Ale on dużo mówi o wszystkich Phillipie. I prawdę powiedziawszy, wstyd się przyznać za kogoś ze swojego klanu, niewiele z tego co mówi ma pokrycie w faktach.

- Rozumiem… Dziękuje ci za twój czas. - Philip skłonił się lekko przyzwyczajony do takich zachowań w swoim klanie. Nie miał teraz głowy do śledztwa.. Czyżby dlatego go tu przysłano?



Craver opuścił pospiesznie elizjum, już był nieco spóźniony na te ich koteryjne spotkanie. Po tym co usłyszał od Zycha nie miał specjalnie ochoty na to całe śledztwo.. Kroiło się tu coś większego. Ten Rabbi… chciał się o nim dowiedzieć więcej, tylko jak? Musiał jeszcze pogadać z Synowcem.


Kawiarnia, Noc 26-27 czerwca 1996; Około godziny 22:00

Philip zwolnił dopiero przecznicę od kawiarenki, w której się umówili. Wiedział że zdyszany nie będzie ale wolał się upewnić co do stanu swej garderoby nim wkroczy w świat swojej pokracznej koterii. Powinien był zapolować… ale spotkanie w Elizjum zajęło więcej czasu niż by tego chciał. Wchodzac uniósł dłoń pozdrawiając towarzyszy i zwrócił się do kelnera siadając.
- Poproszę dwie kawy dla mnie i koleżanki. - Uśmiechnął się w ten swój nonszalancki sposób i zajął miejsce na krzesełku.Gdy kelner odszedł spojrzał na swoich towarzyszy. - To co… wracamy do tej klatki schodowej i rozejrzymy się po okolicy, czy szukamy miejsca?
 
Aiko jest offline