Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-10-2020, 19:53   #913
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Xenomorphus miał nosa. W końcu jednak coś wykopał. Zadowolony niczym mały szczeniak, przytaszczył bardzo podejrzane coś.
https://www.deviantart.com/nikulina-...khan-623037179
Póki co nie wiecie ani co to jest, ani co z tym zrobić.

Wyruszacie dalej, ogarnięci, najedzeni, napici, uczesani. Pora na kolejnego miłego tripa eee znaczy że teleportację i podróż ekhym.
https://www.youtube.com/watch?v=NVb5GV6lntU-

Docieracie szczęśliwie do nowego Miejsca. Miasto jak miasto na pierwszy rzut oka.
https://www.deviantart.com/flaviobol...City-301830814

Na ulicach ludzie, elfy, dwarfy, chimery, orkowie i cała mieszanka wyżej wymienionych we wszelkich możliwych kombinacjach. Nawet centaury stukają po ulicach.
https://www.deviantart.com/ncorva/ar...city-764493440

Takie tam miasto, na pierwszy rzut oka kwitnący handel. Strach pomyśleć. Mieszanka wszystkiego co się da również w kwestii towarów. Ale was oczywiście chwilowo najbardziej interesuje miejscowa katedra, która na szczęście jest tuż za rogiem.
https://www.deviantart.com/patvit/ar...airy-781747632

Całkiem fajna. Taka dość elficka. Przed wejściem siedzi jakiś stary żebrak bez nogi. Żebrak siedzi owinięty w zmarnowane ciuchy, które znalazł i ma spuszczoną głowę, nie widzicie nawet jego całej twarzy ani oczu. Ot, starszy, zmarnowany, pomarszczony i wychudzony człowiek.
https://www.deviantart.com/przemo80/art/Zebrak-69104714

Wnętrze katedry na bogato.
https://www.deviantart.com/iron-eye/...-VII-590942740

Ale pusto. Ani wiernych, ani nikogo. Bez marnowania czasu zaczynacie poszukiwać/wypatrywać „obsługi”. Zbliżając się do ołtarza słyszycie męskie głosy, biegnące gdzieś… z podziemi…? Głosy nie brzmią ciekawie. Są to raczej urywane zawołania, krzyki, podniesione tony. Zaintrygowani, zbliżacie się do małych, otwartych drzwi po prawej, między kolumnami. Wąskie przejście, kręte schodki na dół. Nerwowe, urywane rozmowy tam gdzieś, z dołu, były co najmniej podejrzane. Nadal nikt się nie zjawił, ani z obsługi katedry, ani z wiernych. Nie pozostawało nic innego, jak zejść na dół i przerwać tę imprezę i pogonić tych nierobów... Xenomorphus nie miał szans zmieścić się w tym korytarzyku. Został chwilowo na czatach z Bestią Kiti do towarzystwa. Powoli i czujnie schodziliście kamiennymi schodkami w wąskim tunelu. Typowy chłodek i typowe „zapaszki kościelne”. Zapach lilii, kwiatów, kadzideł, świec, krwi… Takie tam. Będąc coraz bliżej, poznaliście, że nerwowe i gwałtowne rozmowy toczą się w języku elfickim. Zeszliście na dół. Beczki. Dużo wielkich beczek. W pomieszczeniu obok nagle zrobiło się cicho. Usłyszeli was [albo wyczuli, gdyż trochę czasu od kąpania się i prania ciuchów oraz skarpet jednak minęło…]. Nie pozostawało w tej sytuacji nic innego jak zawrócić i zmyć się ze sceny albo wejść i przedstawić się miejscowym. A w końcu po coś tu jednak przyszliście... Zapach krwi był całkiem wyraźny i świeży. Kiedy wyszliście zza węgła do pomieszczenia obok, waszym oczom ukazało się ponownie mnóstwo dużych beczek pod ścianami długiego pomieszczenia, oraz czterej panowie. Panowie elfowie.
https://www.deviantart.com/selann/ar...rypt-842726178

Właściwie, pięciu panów, z czego jeden nie żył. Leżał na podłodze, na plecach, w kałuży krwi. Z wielką, czerwoną, mokrą plamą na brzuchu i piersi, na białych zakonnych szatach. Pozostali panowie ubrani byli w podobne szaty, ale koloru czerwonego. Ironia. Wszyscy [ci żywi…] znieruchomieli i spojrzeli na was z minami pt. „o super, jeszcze teraz to!!!... No i co teraz?!...” Zmierzyli was od stóp do głów i kilka sekund tak sobie staliście i gapiliście się na siebie nawzajem.
- Nie powinno cię tu teraz być… - odezwał się w końcu jeden z elfów, a brzmiało to bardziej uprzejmie i jak ostrzeżenie, niż groźba.
Mimo to niechęć do „czarnego brata” i jego psa dało się wyczuć w jego głosie.
- Doszło do morderstwa, nie powinieneś… opuść katedrę, natychmiast… - odezwał się drugi.
Elfy najwyraźniej nie wiedziały co począć z tym fantem. Drow i wilk. Tu i teraz. Chwilę po tym, jak znaleziono trupa na terenie katedry. Drow z bronią i wilk. Takie tam.
- Kim jesteś i czego tu szukasz? – wyrwało się podejrzliwie trzeciemu elfowi, któremu nie spodobało się, że jakiś drow szwenda się po spiżarni melisy znaczy wina znaczy wody… święconej… dla biednych... z sierocińca…
- Jak widzisz, nie jest to najlepszy moment... – uprzejmiej i uspokajająco dodał ten pierwszy elf. – Wybacz, ale zdaje się, że mamy tu duży problem…
Nie wiedzieli, co i jak, zakładali że równie dobrze zaraz Dirith możesz dobyć broni i dopełnić dzieła, zabijając pozostałych przy życiu. Widząc, w jakim stanie jest ich towarzysz, woleli nie prowokować starcia, jednocześnie nie mogli zostawić sprawy tak po prostu i pozwolić potencjalnemu zabójcy zwiać. Po krótkim rozeznaniu sytuacji i wymianie spojrzeń, skoro jeszcze nie zaatakowaliście, jeden z elfów zaryzykował stwierdzenie;
- Trzeba wezwać straż.
Tak po prostu. I czekali na waszą reakcję.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline