Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-10-2020, 20:53   #285
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mikel nie był z siebie zadowolony. W walce okzał się być prawie bezużyteczny. Snuł się więc, po forcie, zaglądając w różne zakamarki, aż do małej biesiady z okazji pokonania smoka. Spędził trochę czasu z wszystkimi, a później udał się na wieczornym spacer po murach.
Kilka godzin później, kiedy wszyscy już zasnęli zmęczeni, Mikel siedział samotnie przy niedużym ognisku na dziedzińcu. W znalezionej na dnie plecaka flaszce było jeszcze sporo okowity, która skutecznie odpędzała chłód nocy. Chłopak poczuł delikatny ruch powietrza, gdy ktoś się do niego przysiadł. Nie był to jednak żaden z Łowców, ani tym bardziej jego towarzyszy. Mężczyzna, ubrany tym razem w charakterystyczny płaszcz tropicieli, wydawał się trochę młodszy niż kiedy ostatnio go widział. Tym razem jednak nie odezwał się, wpatrując w ogień z lekkim uśmiechem.
- Widzieliśmy się całkiem niedawno, a czuję się, jakby minęły wieki od tamtego spotkania w lesie. - Chłopak nie do końca wiedział, jak zareagować.
Z reguły to on słuchał, a tamten mówił.

- Dla niektórych minęły - stwierdził mężczyzna, sięgając po butelkę. Pociągnął solidny łyk, westchnął z przyjemnością - Zabiłeś smoka. Niewielu się to udaje -
-Szczęście mi sprzyjało. Niewielki wkład wniosłem do walki, poza tym jednym uderzeniem. - Mikel nie wydawał się być zbyt dumny ze swojego osiągnięcia.

- Wielu na twoim miejscu zaczęłoby się chełpić - nieznajomy wydawał się być zadowolony tym, co usłyszał - Ale ty nie jesteś jak wielu, prawda?
-Wielu jest mądrzejszych i sprytniejszych ode mnie, ale jest też wielu okrutnych i złych. - odpowiedział - Staram się być po prostu porządnym człowiekiem.
Zaczął się zastanawiać o co właściwie był pytany i co jego rozmówca chciał usłyszeć. Wydawało mu się, że najlepsza będzie po prostu szczerość i to na nią postawił. Pociągnął kolejny łyk z butelki, po czym podał ją mężczyźnie, który również się napił - W twoich ustach brzmi to jak drobnostka. To świadczy o tym, że się co do Ciebie nie myliłem. Masz w sobie potencjał i czuję, że właściwie go wykorzystasz - stwierdził, uważnie obserwując Mikela piwnymi oczami.
-Cieszę się, że spełniam Twoje oczekiwania. - Chłopak pierwszy raz od początku rozmowy uśmiechnął się. - Do niedawna nie byłem pewny kim jesteś. Teraz już wiem i czuję się zaszczycony, ale z drugiej strony trochę obawiam się, co dla mnie szykujesz. W każdej ze znanych mi opowieści, takie zainteresowanie wiążę się z... kłopotami. - zamyślił się i dodał - Chociaż z drugiej strony to chyba już od dawna je mamy...

- Hola hola, ja z tymi kłopotami nie mam nic wspólnego! - przybysz zaśmiał się cicho, unosząc ręce do góry - I w ogóle nie wiem, o czym mówisz - rzucił rozbawiony.
-Dobra, dobra... - zaśmiał się - To co Cię sprowadza? - W końcu nie wytrzymał niepewności i zapytał wprost.
- A musi to być cokolwiek? Może chciałem po prostu pogadać z moim ...znajomkiem? - mężczyzna uśmiechnął się - Z pewnością masz wiele historii do opowiedzenia -
- Jesteśmy znajomkami? Bosko!-zaśmiał się - O ile mnie pamięć nie myli to Ty masz tych historii jeszcze więcej. Moje przy nich to jak spacerek po lesie.

- Po prostu miałem więcej czasu, z ciebie jeszcze młodzik - mężczyzna klepnął Mikela po plecach. Chłopak poczuł dreszcz, jakby przepływała przez niego jakaś energia - Może kiedyś się nimi powymieniamy-
-Co to było? - zapytał wojownik.
- Nie wiem, o czym mówisz - nieznajomy uśmiechnął się bezczelnie i powstał, jednocześnie sięgając pod płaszcz. Wyciągnął butelkę wina, wyglądajacego na bardzo drogie, i podaj ją Mikelowi - Drobny prezent - powiedział, a chłopak nie miał pewności, do czego się odnosił. Mężczyzna ruszył w stronę wyjścia z fortu.
Mikel z uśmiechem sięgnął po butelkę. Nie pytał o nic więcej. Wiedział, że i tak się nie dowie.
-Do zobaczenia! - zawołał za odchodzącym znajomkiem - Caydenem Caileanem, a przynajmniej tak mu się wydawało.
 
shewa92 jest offline