| Patrząc na Samwise’a, Couryna, Ritę i Nicodemusa, rozglądających się w skupieniu po okolicach, podejrzewała, że mogą właśnie używać jakichś swoich zdolności, do których Enola z racji wykonywanego zawodu dostępu nie miała. Gdy w końcu skończyli, wypytała ich o wszystko i jak się okazało, Sam i Couryn odkryli w mgle obecność jakiejś potężnej, magicznej aury.
- To może być odpowiedź na to, jak się tutaj znaleźliśmy - powiedziała. - Mgła w nocy oplotła nas tak mocno, że niczego nie byliśmy w stanie dostrzec, a gdy nieco opadła, obudziliśmy się w nowym miejscu. Czytałam kiedyś o możliwości teleportacji z jednego miejsca w drugie, ale nigdy o tym, że mogłaby to zrobić mgła. Oczywiście, to tylko moja teoria, ale na czymś podeprzeć się póki co musimy.
Przez głowę przebiegały jej przeróżne myśli - a co, jeśli ta mgła przeniosła ich w to miejsce po coś? I skoro ich przeniosła, to czy może zrobić to kolejny raz? Gdzie dokładnie się znajdowali? I wiele, wiele innych. Dlatego nie odzywała się za bardzo, gdy wyruszyli, skupiona na rozmowie z samą sobą w swojej głowie. Oczywiście rozglądała się co jakiś czas po ponurej okolicy, ale mieli w drużynie odpowiednie osoby do takich rzeczy, więc wiedziała, że Couryn, czy Rita z pewnością pierwsi coś wypatrzą, jeśli znajdzie się w pobliżu. Po jakimś czasie z rozmyślań wyrwały ją słowa łowcy.
- I zdecydowanie wolałabym być teraz w tych przyjemniejszym miejscach, niż lesie żywo wyjętym z jakiegoś koszmarnego snu - odpowiedziała mu z nutą optymizmu w głosie i lekkim uśmiechem.
Wędrowali przez leśną głuszę całkiem długo, aż w końcu usłyszeli charakterystyczny odgłos zbliżających się kopyt. Enola odruchowo położyła dłoń na swym rapierze a drugą dłoń zawiesiła na flakonie schowanym w jednej z bandolier. W takim miejscu nie można było być pewnym, czy zbliżający się jeździec - bądź jeźdźcy - będą nastawieni przychylnie. Otoczenie sugerowało wręcz coś zgoła innego. No ale gdy w końcu samotny jeździec pojawił się na horyzoncie, Enola uniosła wysoko obie brwi i przez chwilę zastanawiała się, czy naprawdę widzi to, co widzi.
Na skraju lasu stał szkieletowy jeździec dosiadający szkieletowego konia. Nigdy wcześniej w swoim życiu czegoś (kogoś?) takiego nie widziała a wszystko wydało się jej niemal surrealistyczne. Jakby ten kościsty nieznajomy był dopełnieniem tego, gdzie się znaleźli i co może ich czekać w tym ponurym miejscu. Sheera swym powarkiwaniem dawała znać, że coś się święci, ale nieumarły na koniu nie zaatakował ich. Nawet się nie zbliżył. Wyrzucił jakiś przedmiot i po prostu odjechał. Rita w swoim stylu powiedziała, co sądzi na temat tego plugastwa a Enola również była ciekawa, cóż to za "prezent" zostawił im Szkieletowy.
- Sprawdźmy. - Zgodziła się z kapłanką. - Może to będzie coś, co w jakiś sposób naprowadzi nas, gdzie możemy się obecnie znajdować. Lub zaprowadzi w pułapkę, bo tego też nie możemy wykluczyć, więc bądźcie w gotowości, towarzysze.
Po tych słowach ruszyła za białowłosą i Courynem, rozglądając się czujnie po okolicy, z dłonią na rękojeści rapiera. |