Katrine Haynes milczała jak grób wieczorową porą. No w sumie tak było. Była noc, a w środku trzęsło się niemiłosiernie aż strach było się odezwać, bo i tak by nikt nie usłyszał.
Ja nie wiedziałam, gdzie my jedziemy. Grunt żeby woźnica wiedział, gdzie my jedziemy. Ahoj przygoda, jedziemy. Rany - pomyślała dziewczyna i spojrzała na śpiącego faceta. Zaśmiała się w duchu. Przynajmniej miał niezłą wymówkę. Nagle podłoże się ustabilizowało jakby nigdy nic. W międzyczasie Stella i James zamienili się miejscami. W sumie rozumiała ją. Też wolałaby nie siedzieć obok grubasa, gdy ten chwycił ją za tyłek od razu dała mu reprymendę. Kat tak samo by zareagowała. Stukot kół ustał i mogła wyjrzeć przez okno. Tak też zrobiła i ujrzała wielkie sukulenty wielkości dużego domu, to nie było normalne.
Mam jakieś złe przeczucia - pomyślała brunetka.