- Hanns, tak sobie pomyślałem. Skoro lecisz do miasta, być może byłbyś w stanie coś dla mnie załatwić? - Jace spytał łapiąc krasnoluda przed wylotem.
- Jak tylko się uda - krasnolud przytaknął, sprawdzając po kieszeniach czy zabrał wszystko co potrzebuje. Co najmniej kolekcja wciąż bulgoczących fiolek błota była pokaźna, a do sakwy nabrał też różnych alchemicznych cudów - Czego potrzebujesz? Albo kogo? -
- Kogo? - zdziwił się. - Na szczęście nic aż tak dziwnego. - uśmiechnął się serdecznie.
- Po walce znalazłem bardzo interesujące notatki dowódcy zapisane w księdze magicznej. To bardzo ciekawa lektura, szczerze mówiąc po raz pierwszy zetknąłem się z prawdziwą księgą zaklęć. - chłopak podrapał się po potylicy co nieświadomie czynił gdy czuł się zakłopotany.
- Wiem, że to nie twój obszar kompetencji ale jakbyś natrafił w mieście na jakieś księgi zaklęć, mógłbyś je dla mnie kupić?
- Sam liczę że arcydruid w Crystalhurst będzie miał … taką druidzka wersję księgi czarodzieja - krasnolud zaskoczony podobieństwem uśmiechnął się szeroko - Zapytam o taką dla Ciebie, jasne. Dla Ciebie i Laury, tak? -
- Laury? Hmm, pewnie tak. Wiesz, nie jesteśmy ostatnio w jakiś bardzo dobrych relacjach, a i wcześniej niespecjalnie chciała się dzielić ale ona pewnie też skorzysta. Tak, dla niej też. - dodał po chwili. Patrzył przez moment gdzieś nad ramieniem druida zastanawiając się co jeszcze dodać.
- Nie mam żadnych wymagań odnośnie księgi, co weźmiesz będzie dobre, na pewno pozwoli mi lepiej zrozumieć naturę magii… - zdjął z palca złoty pierścień z krwistym rubinem i podał go krasnoludowi.
- To pierścień czarodziejstwa. Pozwala przechować definicje jednego czaru odciążając głowę. Kup za to tyle ksiąg ile się da. Im potężniejsze zaklęcia znajdziesz tym lepiej. Z tego co zdążyłem zauważyć i zrozumieć, to talent magiczny lubi wyzwania. Powinieneś wziąć za niego co najmniej półtora tysiąca sztuk złota.
- Jesteś pewny że chcesz się z nim rozstać? Mamy złoto, mamy łupy po Kłach … a przed nami może i spokojna zima, ale wiosną? Po roztopach wrócą walki, szpony i zaklęcia - krasnolud wziął pierścień do ręki i zaczął się przyglądać rubinowi
Jace popatrzył na pierścień.
- Tak. Nic nie przychodzi za darmo. Magia wymaga poświęceń i chyba jestem gotów, po raz pierwszych życiu poświęcić się jej. - odpowiedział. - złoto i przedmioty zagospodarujemy do przetopienia i stworzenia lepszego ekwipunku dla nas wszystkich. Wiem, że z tej księgi skorzystamy pośrednio wszyscy, ale głównym beneficjentem będę ja.
- Talent lubi wyzwania, mówisz? Mam jedno przed sobą, może przyjdę po pomoc, bo wygląda na więcej niż potrafię. Swoją drogą, z ta smoczą krwią … skąd wiedziałeś że pomoże Laurze?
- Mój ojciec lubi czytać i był kolekcjonerem książek. Myślę, że jestem bardziej podobny do niego niż jestem w stanie przyznać. - uśmiechnął się. - Czytałem o magicznych właściwościach krwi smoka. Mój ojciec nie lubił bajek i fortunę wydał na te księgi. Mam nadzieje, że hobgobliny nie zniszczyły tej kolekcji.
- Mogę zachaczyć o wasz dom i spróbować ją wynieść. No chyba że to setki książek, wtedy sprawa jest nieco trudniejsza - zaproponował krasnolud - Albo nawet zrobimy to razem -
- To w Phaendar i to setki książek. - Jace spochmurniał. - Nie damy radę tego wynieść, nie mówiąc już o dostaniu się tam dopóki hobgobliny tam są. - położył krasnoludowi rękę na ramieniu. - Ale dziękuje. To dla mnie wiele znaczy.
- Powiedz czego potrzebujesz, a postaram się to załatwić do czasu aż wrócisz.
- Nie będę cię kłopotał, i tak poświęcasz mnóstwo czasu żeby spleść choćby połowę tych magicznych przedmiotów o których wszyscy mówili. -
- Będziesz czekać na swoją kolej, to się nie doczekasz - uśmiechnął się.
- W każdym razie, tu masz moją torbę jakbyś miał dużo zakupów. - Jace zdjął z ramienia magiczną torbę przechowywania i podał druidowi. - Może się przydać.
- Nie ma co nosić wszystkiego pod pachami - druid spróbował wsunąć niemałą torbę do sakwy przy pasie. Eksperyment się udał, nie było żadnych dodatkowych atrakcji z tego tytułu, więc krasnolud ukontentowany zasznurował otwór. - Opróżniona?
- Ma tylko to co można spieniężyć.
- Na pewno nie chcesz się wyrwać na dwa dni z fortu? Nałykać się świeżego powietrza, bez patrzenia na znajome twarze? -
- Bardzo. Ale mam mnóstwo pracy. Zanim wyruszysz musisz mi pomóc przekonać z duszą niedźwiedzia, a czekają mnie dni i bezsenne noce na przerabianiu tego całego sprzętu. - Jace spoważniał. - Ale jak tylko skończymy, a nie kupisz mi teleportu, to z chęcią skorzystam z twoich usług. - puścił na koniec oczko, żeby druid wiedział, że nic takiego nie oczekuje.