Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2020, 15:52   #74
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Po zebraniu rzeczy na pokład i uporządkowaniu ich Imra udała się na pokład ponownie pooglądać okolicę. To był inny świat, całkowicie pozbawiony reguł których znała. Dziesiątki foremnych brył unosiło się w pustce czasami zderzając się ze sobą. Każdy zryty tunelami, każdy zamieszkany…. a to przez mrówkocentaury budujące w znoju mrowisko godne małej metropolii. A to przez tytanicznych władców przemierzających swe sześcienne królestwa, niczym odwieczni strażnicy. Było na co popatrzeć. Pomiędzy nimi latały ptaki drapieżne i inne ścierwojady, wielkie nietoperze, czasem z jeźdźcami…. a czasem humanoidalne abominacje, o obliczach ukrytych w cieniu kaptura i wężowych mackach wynurzających się z dołu szaty… które to abominacje unosiły się na nietoperzowych skrzydłach wyrastających im z pleców.
- Widoki podziwiasz? - zagadnął znajomy głos. Rogata stanęła obok Imry obserwującej to co się działo za burtą.
- Czy… może czegoś lub kogoś… szukasz?
- Nie kuzko. Podziwiam ten pozorny mętlik. Miło by było mieć taki skrawek dla siebie - Imra wciąż odmawiała nazywać diablicy po imieniu. Chyba irytacja tej drugiej ją bawiła. Widać to było z resztą w spojrzeniu turkusowych oczu. Iskra rozbawienia tańczyła w nich oczekując kolejnego “foszka” ze strony rogatej.
“Kuzka” zaperzyła się słysząc te słowa, nadęła policzki w gniewie. Niemniej oparła się rękami biustem o reling Destiny, a jej ogon dźwięczał bransoletami poruszając się nerwowo na boki. I mimo że jej oczy błyskały gniewnym blaskiem to ton głosu pozostał spokojny i przyjazny.
- Mówisz o sześcianie czy statku? Bo jeśli o sześcianie, to pełno jest takich które mogłabyś spokojnie zdobyć dla siebie i urządzić siedzibę. Na niektórych są nawet zamki po poprzednich właścicielach.
- Sześcian. Szybko by mi się jednak znudziło coś czuję. Jest w tym miejscu pewna monotonia. Poza tym kto by się zadowolił tylko kawałkiem?
- Zależy co rozumiesz przez… “monotonię”… tu zawsze znajdzie się ktoś kto zdecyduje się cię zaatakować w twoim sześcianie. Czy to poszukiwacze przygód, czy to zanarchizowane oddziały, czy to potwory których tu pełno… czy to orki.- oceniła diabliczka. - Jeśli szukasz siedziby by odpocząć to wyższe plany są pod tym względem lepszym wyborem. Jeśli chcesz wykroić sobie królestwo, cóż… niższe są pod względem bardziej obiecujące. Acz… niełatwa to ścieżka.
- W jednym ciągła walka w innym ciągły pokój… względnie zapewne, ale wciąż. Nie, raczej wolę powrócić do swojego świata. Ewentualnie zamieszkać w innym. Najpierw i tak muszę odnaleźć kapłana zdolnego wskrzesić - półelfka odwróciła się od widoków i oparła się plecami o reling. - Szybko się zadomowiłaś w ramionach Mmho.
- Cóż… ona to gorąca krew i bezpruderyjna. Ja w sumie… też. Nic dziewnego że się “dogadałyśmy” - uśmiechnęła się diabliczka sięgając między poły spódnicy by wyciągnąć notes.- Kapłana zdolnego wskrzesić… hmm… dlaczego nie mogłaś znaleźć takiego w swoim świecie? I ile byłabyś gotować zapłacić? I jak?
- Nie miałam czasu kuzko - mruknęła cicho Imra przypominając sobie z kwaśną miną śmierć Theriona. - Rodzaj zapłaty… może być w złocie, kosztownościach, głowach odpowiednich osób. Może nawet uszczknę nieco swojej krwi. Wysokość? Nie mam pojęcia ile mogą bogowie chcieć za taki cud. Weź jednak pod uwagę, że jak mnie będzie próbował ocyganić to pożegna się z nogami i rękoma. Nie znoszę naciągaczy.
- Ktoś kto potrafi przywracać do życia nie bawi się w małe oszustwa. - odparła z uśmiechem rogata i wzruszyła ramionami zapisując. - Poruszę moje kontakty, może jakiś arcykapłan będzie miał kłopot za którego rozwiązanie zgodzi się kogoś przywrócić do życia.
- To by było najlepsze. No ale co za takie sprawdzenie kontaktów chcesz? Bo w dobroduszność nie wierzę. Pieniędzy, ochrony, usługi? - po ostatnim elfka drgnęła jakby sobie uświadomiła co powiedziała. - Khm. Może ty masz kogoś kogo chcesz się pozbyć z spektakularny sposób?
- Nikt taki w tej chwili nie przychodzi mi do głowy, ale będę to miała na uwadze.- rogata przesunęła spojrzeniem po ciele Imry.- Nie wyglądasz na zabójczynię jednakże… raczej na wojowniczkę. Choć ciało z pewnością masz gibkie.
- Nie ma nic bardziej spektakularnego niż rozsmarować kogoś po podłodze zostawiając przy tym ostrzeżenie dla innych. Nie potrzeba finezji aby zabijać. Nie zrobię tego po cichu i jest duża szansa, że potem nie będą chcieli szukać zemsty - Imrze nie umknęło to spojrzenie. - Zawiodę cię jednak. Nie jestem gibka. Pod tym względem wdałam się w ojca. Z resztą w takich sytuacjach to dobrze jest związać drugą stronę i się napawać ich emocjami.
- Spektakularnego… hmm… będę pamiętała.- rogata kiwając głową z dwuznacznym uśmieszkiem.- Niemniej za samo kopnięcie w zadek moich kontaktów tak wiele wymagać nie będę. Cena będzie mniejsza choć bardziej osobista. - uniosła palec w górę.- Opowieść… historia z twojego życia lub z twojego świata. Dowolna. Ja bowiem zbieram doświadczenia. Kolekcjonuję je, jak na barda przystało.
- Hmm jakąkolwiek? Tak zupełnie jakąkolwiek? Czy masz jednak jakieś preferencje?
- A wyglądam na taką która ma konkretne preferencje? Pewnie tak. Aczkolwiek… każda opowieść będzie dobra. Nie chcę byś czuła się za bardzo przyciśnięta do ściany.- zachichotała bardka.
- Badam teren narazie. Daleko ci jeszcze aby mnie do ściany przyprzeć - Imra pozwoliła sobie nawet na szczery uśmiech. W istocie trochę ją to rozbawiło. Zadumała się na moment i wybrała opowieść, którą znała.
- Nie jestem historykiem, ale kazali mi się tego nauczyć na pamięć jak byłam młoda. Wiesz, aby nie popełniać błędów przeszłości. Cheliax, taki kraj w moim świecie, przeżył wojnę domową - wojowniczka zaczęła. Nie umiała powiedzieć za bardzo o datach, ale kolejność wydarzeń i powód całej wojny znała. Opowieść też nie była specjalnie długa. - No i jak siły domu Davian padły to można było nazwać tę wojnę za skończoną. Oczywiście mój ród opowiedział się po stronie domu Thrune kiedy trzeba było i dzięki temu w ogóle możemy rozmawiać.
- Nie jesteś historyczką a opowiadasz historyczne wydarzenie. Powiem ci więc historię z morałem w rewanżu. Był sobie jaszczur długi i gładkiej skórze i o dwunastu parach odnóży. I o rozdwojonym języku który potrafił czynić cuda… u pani jaszczurowej. Bo była pani jaszczurowa… długa i gibka i zwinna. I potrafiła oba miecze jaszczura unosić. A więc żyli oni sobie razem w pięknym ogrodzie i pani jaszczurowa… zebrało jej się na amory. Pan jaszczur akurat nie był w pełni sił… a może z jakiegoś innego powodu, trudno to dociec. Jednakże po grze wstępnej udał się po jakiś afrodyzjak na drugą stronę ogrodu. Po drodze rozmówił się z istotą która się zwała niewiastą. I jak wracał do pani wężowej dopadł go władca ogrodu… cnotliwy archanioł z mieczem ognistym. Wkurzony archanioł, bo papla wąż wygadał się niewieście… ciekawskiej jak toby w takich opowieściach i cóż… niewiasta ze swoim mężczyzną nabroili. I obwinili biednego jaszczura o wszystko. Wściekły archanioł, bo choć cnotliwe to stwory to gniewem grzeszą, jak nie zacznie się wydzierać na jaszczura, jak nie machnie mieczem… i ciach. Dwanaście par odnóży odcięte upadły na ziemię. Ogień zasklepił rany i pan jaszczur pognał do swojej damy. Ta go jednak nie chciała, bo któż by pragnął z pełzającym jaszczurem… z padalcem? I biedaczysko musiał znaleźć nową żonę.- zaśmiała się na koniec diabliczka.- Morały są dwa. Nigdy nie trać okazji na figle, nawet jak forma nie ta… oraz… jeśli coś paplasz to pod fałszywym imieniem.
- Imponujące - wojowniczka mruknęła kręcąc głową. - Nie sądziłam, że do biznesu z dupczeniem też się pchasz. Z reguły to się źle skończy. To teraz mi wytłumacz czy moja opowieść była ostatecznie zapłatą czy nie?
- Groźby widzę opanowałaś, ale pochlebstwa ci w ogóle nie wychodzą.- odparła rogata wystawiając język i kiwnęła głową. - Łaskawie uznam twoją opowieść za wystarczającą. Wiem, że się starałaś. Dam znać jeśli znajdę kapłana skłonnego przywrócić do życia twojego… twoją… zresztą to nie jest ważne. Charakter osoby się liczy. Ci z wyższych planów mogą nie chcieć wskrzesić osoby o złej naturze. Ci z niższych bywają bardziej elastyczni.
- Celuj na dół - Imra podkreśliła słowa wskazując palcem podłogę. - A pochlebstwa zachowuję dla tych, którzy mi jakoś zaimponowali. Słodkie słowa nie należą jednak do takich. Czyny… to już co innego. Niech będzie, że jak mi się uda przeprowadzić próbę wskrzeszenia to będziemy w lepszych relacjach.
- Daleka do tego droga… znalezienie potężnego kapłana w potrzebie nie będzie łatwe, więc… może trochę potrwać. Potem misja, zapewne ciężka. - zamyśliła się Tanegris pocierając podbródek. - A potem… dopiero zapłata u kapłana. Może w Spiżowym Mieście ? Ostatnio rozkwitły tam kulty bóstwa ognia… konkurencyjne wobec siebie kulty. Dużo wbijania sztyletów w plecy.
- Wspaniale. W sam raz abym narobiła sobie kłopotów… pisze się na to - półelfka uśmiechnęła się szeroko pokazując zęby. Przez moment nawet po jej łuskowatej skórze przeskoczyły małe pioruny. - Może się wyżyję w końcu.
- Jeśli skończysz w Spiżowym Mieście to z pewnością… tam jest aż za gorąco ostatnio. - stwierdziła z uśmiechem Tanegris. Rogata naprężyła się i odsunęła od barierki.
- Było miło tak pogadać, ale na mnie już czas. Doo.. później.
Po czym ruszyła w kierunku zejścia pod pokład.
 
Asderuki jest offline