Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-10-2020, 21:54   #5
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Szanowni potencjalni gracze, pomyślałem sobie, że zacząłbym w najbliższych tygodniach wrzucać do tego topiku kilka scenek obyczajowych z Enklawy, abyście mogli zapoznać się nieco bliżej z miejscem, w którym rozpoczyna się sesja oraz ze specyfiką poszczególnych grup tej społeczności.

Jeśli ktoś nadto zastanawiał się, czy warto zejść z utartych torów i spróbować czegoś nowego, na przykład wejścia w skórę cargo, powinien rzucić okiem na poniższy tekst. Gwarantuję, że wybranie na etapie kreacji bohatera tej formy postaci przyniesie Wam wiele późniejszych wrażeń, a co więcej, Wasz bohater-cargo na pewno nie będzie skazany na samotność, bo w Enklawie wegetuje wielu pokrewnych mu szpetotą odmieńców!




Generarium Enklawy, nocna zmiana

Arytmiczny dźwięk pracujących dynam zdawał się wwiercać w czaszkę Pały niczym gigantyczny trepanator, wdzierał się w uszy olbrzyma sprawiając mu nieznośny ból. Zagryzając do krwi swe zdeformowane szczęki rosły mutant szarpał coraz mocniej za metalowe uchwyty mechanizmu napędzającego dynamo, kręcąc masywną rozklekotaną korbą z iście zwierzęcą pasją. Otaczający go towarzysze, niemal bez wyjątku obdarzeni daleko posuniętymi deformacjami, pracowali na swoich stanowiskach walcząc zawzięcie z wymagającymi jak najszybszej konserwacji dźwigniami, które groziły w każdej chwili urwaniem albo zablokowaniem przekładni.

Nisko sklepione pomieszczenie rozświetlone było poświatą rzucaną przez kilka jarzeniowych lamp, migoczących w nieregularny sposób świadczący o krańcowym zużyciu komponentów. Pęki grubych kabli wiły się pomiędzy korbami dynam, w niektórych miejscach przetarte aż do gołych drutów i sypiące snopami jaskrawych iskier, których blask wprawiał Pałę w jeszcze gorszy nastrój. Nawykły do spędzania czasu w głębokim półmroku podziemi, cargo nie przepadał za jasnym oświetleniem, nie lubił też wyjątkowo znojnej pracy, jaką była robocza zmiana w prowizorycznej elektrowni Enklawy. Wytwarzany mocą ludzkich mięśni prąd płynął przez przetworniki do gniazdek w położonych wyżej poziomach bazy, zasilając ledwie funkcjonujące oświetlenie i pompy wodne zamontowane przy podziemnych źródłach. Ceną za tę coraz złudniejszą namiastkę cywilizacji było skrajne wyczerpanie pracujących w Enklawie nieszczęśników, w najmniejszym stopniu nie znajdujące rekompensaty w skąpych przydziałach żywnościowych.

- Nie szarp tak, bo rozwalisz mechanizm! - sarknął kręcący sąsiednią korbą Garbus, z trudem poruszający groteskowo obrzmiałymi rękami. Jego głos płynął z pomarszczonej krtani ciągiem urwanych świszczących dźwięków świadczących o daleko posuniętych zmianach w narządzie mowy - Kto to potem naprawi?

- Mam to gdzieś - wysapał w odpowiedzi Pała przekręcając ogromny tors tak, aby oplatająca go plątanina plastikowych rurek nie zahaczyła o mechanizmy dynama. Wypełniający je mętny płyn bulgotał cicho przelewając się pomiędzy zawieszonymi na pasie mutanta dozownikami - Mam to w dupie, wielkiej czarnej dupie.

- To zdechniesz z głodu, głupku - Garbus ważył dobre sto kilogramów mniej od Pały, ale mimo to bez lęku spoglądał w kaprawe przekrwione oczy kompana, zachodzące powoli bielmem, ale mimo to błyszczące ledwie hamowaną złością - A jak zdechniesz, będę musiał zapierdalać na dwie zmiany, wielki głupku!

Reszta zmiany zaczęła się oglądać niespokojnie w stronę zdenerwowanych towarzyszy i tempo ich pracy natychmiast spadło, co przełożyło się w jednej chwili na wskazania wielkich szklanych mierników przepływu prądu.

- Stulcie gęby - zasyczał Ślepak - Ale już!

Krzywiąc się z niezadowolenia Pała odwrócił się z powrotem ku korbie, która trzeszcząc i skrzypiąc opornie zdawała się protestować całym swoim jestestwem przeciwko dalszej eksploatacji. Zirytowany niemożebnie takim obrotem spraw cargo się na niej całym ciężarem swego ciała.

- Kurw...! - Garbus nie zdążył dokończyć, gdy metaliczny dźwięk pękającej zardzewiałej korby wypełnił ostrym szczękiem duszną przestrzeń pomieszczenia.

Coś gorącego strzeliło prosto w twarz Pały posyłając go przy wtórze wrzasku ślepej paniki na lepiącą się od starego smaru podłogę. Ślepak i Garbus błyskawicznie skoczyli ku machinie miotając wyjątkowo nieobyczajne bluzgi. Światło w pomieszczeniu zaczęło przygasać pomimo dźwięku pośpiesznych uderzeń młotków i zgrzytu francuskich kluczy atakujących wieki temu przyrdzewiałe śruby.

Charcząc i plując czarną flegmą, zwalony z nóg cargo podniósł się niemrawo na kolana. Sflaczałe, bezwładne palce zwisające z jego podwójnego podbródka poruszały się przy wtórze ciężkich sapnięć groteskowo zdeformowanej istoty ludzkiej. Mięśnie naprężyły się na monstrualnie przerośniętym karku mutanta, niezidentyfikowane płyny zabulgotały w gumowych i plastikowych rurkach oplatających potężnie umięśnione cielsko.

Pała kilkukrotnie uderzył w mechanizm otwartą ręką, a przywołana w ten sposób do porządku maszyna przestała groźnie syczeć i powróciła do swoich nierytmicznych, klekoczących drażniąco stukotów.

Ślepak i Garbus patrzyli po sobie w powoli powracającej, słabej poświacie lamp elektrycznych. Wyglądali tak, jakby wspólnie chcieli udusić Pałę gołymi rękoma.

- Co się gapicie, pacany? - wydyszał z niezdowoleniem Pała obracając powykrzywianą, odłamaną częściowo korbą wystającą z mechanizmu prądotwórczego.

Stojąca przed wielką poobijaną konsoletą kobieta - o ile ktoś wciąż gotów był postrzegać ją za kobietę w obliczu wyjątkowo drastycznych deformacji - przekrzywiła w bok nieforemną czaszkę i spojrzała posępnym wzrokiem na trójkę kłócących się kolejny raz kompanów. Jej wysunięte do przodu masywne szczęki zazgrzytały ledwie słyszalnie dając upust narastającej złości. Zaciskając siedmiopalczastą lewą dłoń na dźwigni regulującej ustawienia uszkodzonego alternatora uniosła obie prawe ręce, a potem uderzyła nimi z całej siły w porysowaną obudowę konsolety.

Pracujący najbliżej elektrycy podskoczyli na dźwięk tego uderzenia, przestraszeni nie tylko metalicznym trzaskiem, ale i złowróżbnym grymasem malującym się na groteskowym obliczu Trzyłapki.

- Żrecie się i kłócicie jak dzieci - wysyczała mutantka prostując się z zauważalnym trudem i prężąc cztery muskularne piersi rozsadzające przy każdym poruszeniu przetarty wełniany sweter - Nie rozumiecie, że praca będzie w stosownym czasie nagrodzona, a pot i łzy zamienione zostaną na mannę i życie wieczne. Pan pragnie poddać nas próbie, aby wybrać tych prawdziwie zasłużonych. I po prawdzie nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z was wyglądał na godnego takiej łaski.

Kilku odmieńców przybrało miny sugerujące, że mają na rzeczony temat zupełnie odmienne zdanie, ale żaden się nie odezwał będąc pamiętnym tego, że rozgniewana Trzyłapka potrafiła wyrządzić bolesną krzywdę, w swym zacietrzewieniu uważając niezbicie, że bicie towarzyszy niedoli metalowym prętem nie jest wcale karą, tylko formą zasłużonej pokuty. Starszyzna Enklawy przejawiała od jakiegoś czasu rosnące zaniepokojenie przekonaniami tej niezwykle pobożnej kobiety, lecz wzywana kilkakrotnie na spotkania Trzyłapka za każdym razem ujmowała przywódców społeczności głębią swej wiary i szczerością intencji, wymigując się bez trudu od konsekwencji swych porywczych czynów.

Nie przysparzało jej to rzecz jasna przyjaciół, zwłaszcza w kaście zdrowych mieszkańców, ale Trzyłapka bynajmniej nad tym nie ubolewała - nie zależało jej na miłości ziomków, a jedynie na tym, aby podzielali dogmaty jej wiary.

- Weźcie jakieś klunkry i naprawcie to ajzolstwo - mutantka wskazała na uszkodzony alternator - Nie chcemy przecież, żeby zabrakło nam prądu. Zróbcie to prędko, a dobry Pan zapewne oszczędzi wam kary za lenistwo, wy grzeszne pokraki.




Powiedzcie sami, czyż to nie urocza wspólnota? Gdyby zatem obmierzły Wam już ludzkie postacie bohaterów, bierzcie śmiało cargo - być może nawet oddam komuś samego Pałę: ujmującego osobowością i aparycją biofreaka! (no chyba, że bardziej kręci Was Trzyłapka).
 
Ketharian jest offline