Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-10-2020, 04:37   #21
Klejnot Nilu
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Chociaż Utamukeeus nie sprawdził jeszcze ile dokładnie lat upłynęło podczas ich letargu, to na podstawie otoczenia i ubrań w worku wstępnie oszacował, że było ich conajmniej kilkadziesiąt. Mimo upływu czasu, natura człowieka pozostaje jednak bezmienna, czego najlepszym przykładem był Whilliam. Co więcej, jego zachowanie potwierdzało tylko jeszcze jedną prawdę na temat ludzkości - jak niewiele potrzeba białym, by wywołać konflikt i agresję. Trzeba jednak przyznać uczciwie, że nie on jeden był bez winy: wzajemne przekomarzanki Catherine i Qwerty, utrzymane w formie pasywno-agresywnej, też nie wspomagały solidarności i jedności w ich grupie. Biali byli zwierzętami, dalej nimi są i prawdopodobnie do końca istnienia już nimi pozostaną. Wiecznie skłóceni, walczący o dominację, pozycję, władzę, bogactwo... Możnaby wymieniać jeszcze długo. Po co Mitrze byłaby potrzebna taka grupa?

A propos zwierząt, Navaho udało się przypomnieć i dopasować jedno do kolejnego wampira, Qwerty'ego. ts�-dii bitseeʼ naashchʼąąʼ�-. Paw.
Istota bytu tych zwierząt zawsze pozostawała zagadką dla indianina. Tak jak zawsze, Matka Natura na pewno miała jakiś pożytek z tego gatunku, ale jaki konkretnie - to wciąż pozostawało dla niego tajemnicą. Ptak ten nie służył specjalnie niczemu, nawet jako ofiara dla drapieżników nadawał się marnie, mięsa było przecież na nim niewiele. Chodził jednak dumnie, z rozciągniętym ogonem, prawdziwy szlachcic wśród zwierząt. Nikt nigdy nie brał go jednak na poważnie. Paradoksalnie, największy (chociaż wciąż patologiczny i raniący przyrodę) użytek z niego mieli właśnie ludzie, gdy zabijali ptaka tylko dla jego piór. U Uiopa ciężko było jednak znaleźć ich odpowiednik...

Mężczyźni rzucili się na worki z odzieżą, rozrywając je i rozrzucając ubrania po podłodze. Indianin poczekał aż całe zamieszanie minie, nie było potrzeby się przepychać, szmat starczyłoby na całe plemię. Kilka elementów ubioru od razu przykuło jego uwagę - jak zawsze stawiał na praktyczność, niż estetykę. Zaczął od butów, podstawy każdej wędrówki, a te solidne, traperskie, z solidnymi wiązaniami nadawały się idealnie. Do tego kilka par skarpet, zarówno grubych i cieńkich. Duże wrażenie zrobiły na nim bojówki z kilkoma kieszeniami w kolorze szarego moro. Nigdy nie widział tkaniny o takim wzorze, ale z miejsca zrozumiał jej przeznaczenie. O ile na stepach nie miałyby zastosowania, tak w obszarze miejskim zapewniały odpowiedni kamuflarz. Bardzo pomysłowe. Duży problem stanowiła koszula - Navaho szukał czegoś z wytrzymałego i jednocześnie przewiewnego materiału. Po długich poszukiwaniach poszedł na kompromis i przywdział czarną, lnianą koszulę. Największą niespodzianką była "skórzana" kurtka z "futerkiem". Na pierwszy rzut oka, czy też bardziej odpowiednio - pierwsze wrażenia dotykowe, wyglądała ona, jakby rzeczywiście była zrobiona z materiałów pochodzenia zwierzęcego. Indianin czuł jednak podstęp. Przystawił ją do nosa, zaciągając się zapachem futerka, następnie wystawił język i polizał ją w losowych miejscach. Nie mógł zidentyfikować zapachu i smaku z żadnym zwierzęciem, które znał. Czy to możliwe, że technologia rozwinęła się tak bardzo, że ludzkość może teraz imitować prawdziwą skórę i futro? Wyszywać odzież z takich materiałów bez ofiar wśród zwierząt? Nie mieściło się to w jego głowie, ostatecznie jednak założył kurtkę, nie wiedząc jeszcze co ma na ten temat myśleć.

Na sam koniec podszedł do lustra, przypatrzeć się swojemu odbiciu. Wciąż nie mógł przyzwyczaić się, jak dużo lepiej przegląda się w nim, niż w tafli czystej wody. Głowę miał w większości wygoloną, a przez jej środek ciągnął się wąski irokez, obecnie nieco oklapnięty i w nieładzie po długoletniej drzemce. Z tyłu parę tradycyjnych warkoczyków. W uszach wciąż wisiało kilka kolczyków z koralików i kości, które miał na sobie jeszcze przed rytuałem. Brakowało mu reszty biżuterii którą zwyczajowo nosił - naszyjników czy bransoletek. Prawdopodobnie w siatkach mógłby znaleźć coś na ich podobieństwo, ale Utamukeeus obawiał się, że większość z nich śmierdziałaby sztucznością, tak jak kurtka, która nosił czy kolczyki jednej z dziewczyn z poprzedniego pomieszczenia. Wolał pozostać autentyczny, na tyle, o ile te zwariowane czasy i okoliczności pozwalały.
 
__________________
The cycle of life and death continues.
We will live, they will die.

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 06-10-2020 o 04:39.
Klejnot Nilu jest offline