Grubcio najwyraźniej nic nie robił sobie z zaczepek innych i po prostu ściskał swoją torbę jakby była całym jego dobytkiem. W sumie nie dopytywała się dlaczego aż tak reaguje na torbę, bo za dużo się działo wokół Dyliżansu. Otyły mężczyzna tylko się odsunął i mamrotał coś pod nosem. Wrzaski wielebnego skutecznie pobudziły zmysły nie tylko Katrine, ale i całej załogi zaprzęgu. Wyjrzała przez okno i ujrzała dziwny kolor nieba, a do tego dochodziły te dziwne kaktusy w odcieniach fioletu. Jednak dostrzegła jeszcze coś co niektórym mogło umknąć. Kątem i widziała jak James również chciał się przyjrzeć, ale szybko wrócił się środka. Widziała hen za horyzontem jakiejś stado dużych obiektów. Nie mogła sobie odetchnąć czy w ogóle widziała takie istoty. Może jej się kiedyś śniły, ale wytężyła wzrok i spróbowała przykleić kontur postaci do nazwy, ale nic nie przychodziło jej do głowy.
-Patrzcie! Tam na horyzoncie coś się rusza - w końcu się odezwała do pozostałych osób zebranych w Dyliżansie, choć z drugiej strony patrząc mogła to być halucynacja. Jednak wolała mieć pewność czy nie tylko ona to widziała.