Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-10-2020, 20:31   #27
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Muzyka

Cytat:
„Chwała i cześć Stwórcy! Słowo Stwórcy jest Prawem, a Bitewne Zakonnice głosem, którym to słowo jest wypowiedziane! Spoczywanie na skalnym fundamencie Prawa jest naszym wielkim obowiązkiem. Choćby ośmielenie się, by stanąć ponad nim, najgorszą z herezji!”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka.
Oględziny przedmiotu pozostawionego przez nieumarły pomiot zła ujawniły przed Ritą ciemny wolumin, wykonany przez dość wprawnego introligatora. Nie emanowała z niego żadna niegodziwość, ni chaos. Ale tchnął on wynaturzoną magią. Co już wystarczało, by kobieta uznała go za przeklęty. Jej niepokój urósł, gdy zobaczyła, że wnętrze steranego przedmiotu zawiera jeno niezapisane stronice.
— Cóż to za piekielna drwina? Niezapisane karty? Szyderczy czarcie, mam wypisać w niej srogie obelgi wobec ciebie? — powiedziała przez zaciśnięte zęby, lecz nie spełniła swej groźby, a jedynie zamknęła gwałtownie księgę. Zaraz uważnie przyjrzała się przedstawieniu klucza na okładce. A co jeśli naprawdę był to naniesiony plugawymi czarami klucz? Na razie jednak uznała, że warto pozostawić go w spokoju. I tak nie znała wrót, które mógłby otwierać.
— Nicodemusie, jeśli pozwolisz, wezmę ten nekromancki przedmiot — zwróciła się uprzejmie, acz stanowczo do paladyna Lathandera. Ten jednak wyraźnie poczuł się w obowiązku wyręczyć w tym zarówno ją, jak i resztę drużyny. Wojennej kapłance zaimponowała jego zdecydowana postawa, więc pokornie oddała mu księgę. Zapewniając jednak, że w każdej chwili może przejąć na siebie brzemię jej niesienia.

Cytat:
„Aby być sprawiedliwym, nasze prawo musi być okrutne.”
– jedna z dewiz Zakonu Płomiennego Serca Stwórcy.
Razem z grupą kontynuowała marsz. Klepsydra nie zdążyła przesypać się do połowy, a bitewna zakonnica dostrzegła, że wreszcie zaczynają wyrywać się z objęć schorowanej puszczy. Choć nie można było powiedzieć, by wkroczyli w bardziej kojące duszę rejony. Wciąż znajdowali się w ponurej krainie mgieł. Marvella powątpiewała w to, że blady opar w ogóle ma swój koniec. Grobowa cisza sprzyjała rozmowie, która działała jak balsam na skołatane nerwy drużyny. Podczas wędrówki co nieco z pogawędek towarzyszy wpadło do czujnych uszu Rity, i choć język czasami rwał się do komentarza, zdyscyplinowana głowa pozwalała zachować jej wewnętrzną harmonię. Nie wszystko pochwalała, ale tym przeklętym miejscu nie mogła pozwolić sobie na utratę równowagi przez błahostki. Dla każdego w końcu nadejdzie sądny dzień...

Cytat:
„Ci, którzy łamią prawo Stwórcy, muszą zostać ukarani. Jakże mogą śmieć, kwestionować Jego wolę, Jego osąd?! Jeśli ich czyny nie pozostaną surowo ukarane, na pewno zapanuje chaos… Nie mam innego wyboru, niż skazać sprawców na śmierć, ze skutkiem natychmiastowym i bez apelacji… macie rozkazy Siostry, niech błogosławieństwo Stwórcy będzie z wami.”
– słowa wypowiedziane przez Matkę Przełożoną Isandrę Elander tuż egzekucją pojmanych jeńców po odparciu szturmu antyrojalistycznych oddziałów na siedzibę Zakonu w trakcie Dziesięciu Czarnych Dni Eleintu.
Również sama święta wojowniczka postanowiła nie stronić od odrobiny dialogu. W pewnym momencie odezwała się do panienki Clapham. Co pewnie musiało tamtą srodze zaskoczyć.
— Jane, zdajesz się być skromną niewiastą. Nie zwracasz na siebie uwagi i nie czuć w Tobie buty. A jednak tchnie od Ciebie opryszkiem, czego nie jestem w stanie kompletnie zignorować. Przed sądnym okiem sługi Stwórcy nic się nie ukryje. Wielkie Oko wszystko widzi, o wszystkim wie i wszystko osądza. Nie zwiedzie go nikt. Zatem jesteś wyjaśnić mi, czym trudniłaś się wcześniej? Zanim dołączyłaś do naszej drużyny? — Ricie ciężko było zwalczyć swój inkwizytorski ton, ale uczyniła co była w stanie, by go zdusić. I tak znała łotrowską naturę swej interlokutorki. Teraz starała się ocenić, na ile będzie ona z nią szczera w obliczu zdemaskowania. Czy rokowała na przyszłość, czy też skazana była na wieczne potępienie w mrokach bezprawia? Po uzyskaniu odpowiedzi Marvella umilkła i nie odezwała się więcej. Lecz sąd zapadł...

Cytat:
„Służyć z całych sił Stwórcy. Chronić sumiennie jego domenę. Sądzić i strzec jego wszystkich poddanych. Nieść prawa Stwórcy do wszelkich światów pod Jego błogosławioną pieczą. Ścigać i karać tych, którzy naruszyli Jego Słowo.”
– ślubowanie Wojennej Kapłanki z Zakonu Płomiennego Serca Stwórcy.
W końcu mleczna zasłona przerzedziła się, ukazując szafirowym oczom odzianej w kary pancerz kobiety pozbawioną granic sylwetkę cyklopowego muru i ogromnej bramy, której pilnowały dwa gigantyczne posągi strażników. Wiek pozbawił majestatyczne rzeźby głów, co białowłosa z przekąsem uznała za symboliczną oznakę tego, że ów przeklętą krainę dawno już opuściło czujne spojrzenie Wielkiego Strażnika, i jego Wszechwidzącego Oka. Co zaraz zrodziło w niej pewne misyjne myśli. Może dlatego tu trafiła? Jako emisariuszka Stwórcy i krzewicielka wiary w surowego Prawodawcę, Sędziego i Egzekutora?


Natychmiast po pokonaniu odległości dzielącej ją od bramy kobieta drgnęła. Zaskakując wszystkich zebranych, masywne wrota rozwarły się same, a nie widać było nikogo, kto by nimi operował. To zrodziło w Ricie słuszne podejrzenia o działaniu plugawej magii. Mimo to bez lęku wkroczyła jako pierwsza do środka. Jednak nie z gołymi rękami, wielki miecz zawczasu błyskawicznie umiejscowił się w jej pancernych rękach. Gdy tylko wszyscy poszli dalej, niedawno ustępująca mgła niczym fala przyboju ponownie rozlała się wokoło, otulając ich swym ciasnym, śnieżnym całunem. Wkrótce potem nozdrzy kobiety dopadł intensywny zapach śmierci, której to woni nie pomyliłaby z niczym innym. Na ten sygnał razem z Morą, bratem w prawie, wyczuliła zmysły, by wyczuć choćby ślad nieumarłej plagi. Okazało się to daremne, co wcale nie uspokoiło bitewnej zakonnicy.
— Męczy mnie już ta gra Nicodemusie, moje ostrze tęskni do czarnych serc sług nieprawości i gnijących cielsk ich animowanych niewolników. Ile jeszcze będziemy zwodzeni i mamieni? Wszechwidzące Oko jeszcze nie raczyło ujawnić mi zamiarów wroga, a jakże bez niego mam uderzyć? Przeklęte ziemie! Powinnam miażdżyć przeciwników wiary, nie błąkać się jak ciele po omacku!
Częściowo w sukurs wątpliwościom świętej wojowniczki przyszedł pupil Couryna, odnajdując trafnie źródło trumiennego odoru. Okazało się nim być ciało jakiegoś młodzika. Pokryte błotem i strasznie okaleczone prezentowało się niezwykle nędznie. Rita na identyfikacji zwłok się specjalnie nie wyznawała, ale ślady na ciele wyglądały dla niej na zwierzęce, i tyle. Odnośnie detali zaufała opinii myśliwego i śledczej. Sama woliła zamieniać w truchła heretyków i zbrodniarzy, aniżeli dokonywać ich oględzin. Dopóki nie wstawały, wszystko było na swoim miejscu.


Przy ciele ofiary znajdował się list. Przybrudzona, zalakowana koperta oznaczona była pieczęcią w postaci majuskuły „B”. Służka Stwórcy uznała, że to zapewne początek nazwy włości albo litera pochodząca od rodu autora. Muzykant postanowił odczytać tekst, co w sumie było sensowną decyzją, ze zgromadzonych to on miał bowiem najlepszą dykcję i głos.


Kobieta zafrasowała się nieco, wysłuchując listu napisanego przez burmistrza Barovii. Nie znała tej krainy. Chyba żaden znany jej tekst ni mapa o niej nie wspominały, ale nie była kartografem ani Volothampem Geddarmem, by stwierdzić z całkowitą pewnością. Zatem mogła się mylić. Lecz przeciwne było to jej wewnętrznemu odczuciu. Dusza i dotychczasowe wydarzenia zdawały się instynktownie upewniać ją, że nie jest w Zapomnianych Krainach. Raczej jakiejś sferze potępionych. Jednak żywi czy nie, istnieli tu jacyś ludzie i potrzebowali, by zaprowadzić w ich krainie porządek. A to był jej święty obowiązek, gdziekolwiek by nie trafiła. Nawet do samych Nieskończonych Warstw Otchłani.


Dumanie Rity przerwało z nagła upiorne i wysokie wycie wilka, w niesubtelny sposób akcentujące wymowę odczytanego właśnie przez Samwise'a listu. Sprawiło ono, że szafirowooka natychmiast rozejrzała się podejrzliwie wokoło, po czym wykręciwszy efektowny młynek swoim amnijskim montante przybrała szermierczą postawę wołu, stając w takim miejscu, by mieć baczenie na wszystkie potencjalne kierunki, z których mógł nadejść spodziewany atak. Była gotowa...
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 20-05-2023 o 09:56.
Alex Tyler jest offline