Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2020, 03:49   #915
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Xenomorphus jak kopał tak kopał tak kopał dalej. Dirith wiedział, że do niczego się nie dokopie. Ot po prostu nie przeszkadzał kopaniem, więc nie było sensu mu przeszkadzać. Dlatego całkiem mocno się zdziwił kiedy bestia chwilę przed przejściem przez portal wybiegła z dziry zadowolona merdając ogonem, jednocześnie dźgając wszelkie obiekty po bokach lub ziemię, po czym skierowała się do swojego pana pokazując znalezisko. Drow podniósl jedną brew okazując owe zdziwienie, jednakże nie próbował odbierać dziwnego kryształowego serca bestii. Zamiast tego spojrzał w stronę Kiti mając zamiar powiedzieć o co chodzi jednak ta zrozumiała o co chodzi i sama przeszła przez portal jakby Dirith miał zamiar od razu złapać ją za kark i do niego wrzucić. Co prawda była to druga opcja, ale wpierw tak czy inaczej zamierzał powiedzieć o co chodzi. Tak czy inaczej wszyscy zainteresowani zlaleźli sie w portalu, gdzie po adekwatnych halucynacjach zostali przeniesieni do miasta.
Miasto w piątym wymiarze jak miasto w piątym wymiarze. Pełno na ulicach różnego rodzaju nie-ludzi, stworzeń i czasami ludzi. Nie przeszkadzało to oczywiście Dirithowi w podążaniu samym środkiem dróg, ulic czy alejek jakimi szedł. Xenemorphus idący za nim i oglądający swoje znalezisko z każdej możliwej strony mógł nieco pomagać w przepychaniu się, bo kto chchałby z własnej woli zadzierać z bestią takiego typu? Nawet jeśli było oczywistym, że Xenomorphus był tylko bestią, to potencjalne możliwości bojowe były równie oczywiste.
Na szczęście katedra była całkiem blisko, zgodnie z zapewnieniem Kruka. Katedra jak katedra. Duża i bogata, bo korojady oczywiście kompleksów nie mają, posiadająca nawet własnego żebraka nic nie robiącego przed wejściem. Wsumie to dobrze, bo Xenomorphus nie miał zbytnich problemw z wejściem do środka. W środku równie bogato co pusto, czyli trzeba zabrać sie za poszukiwanie kogoś z obsługi. Nic trudnego, tym bardziej dla czułych drowich uszu, które zaczęły wychwycać czyjeś głosy gdzieś z podziemi. Na szczęście wejście do podziemi nie było trudne do zlokalizowania, ani tym bardziej zamknięte, więc Dirith postanowił się wprosić, bo jak tak można kazać klientowi czekać bez dobrego powodu?
Jak się okazało powód był. Jak na standardy piątego wymiaru nie był jakoś szczególnie poważny, ot właściciel martwego ciała niedługo się odrodzi. Nie mniej jednak korojady zauważyły obecność nowego osobnika i to w dodatku drowa. Ku zaskoczeniu Diritha nie został jeszcze zaatakowany z okrzykami obwiniającymi go za zabójstwo. Albo elfy bały się, że podczas ataku może zostać uszkodzona jedna z beczek z malisą. Było to całkiem trzeźwe myślenie gdyż byli świadomi tego, że po uszkodzeniu beczki najprawdopodobniej rzuciliby się na ziemię spijając z niej rozlaną melisę dając przeciwnikowi doskonałą okazję do zakończenia walki.
- Co tu robie? Ciwie sie, że jeszcze nie jestem nafaszerofany stszałami tylko tlatego, że miałem pecha znaleść sie w pobliszu kogoś samordowanego. - skinął głową na martwe ciało. - I tak posa tym sukam serwisu tych waszych kleryków. Mój zaczoł mi szfankować, zaczeła mieć halucynacje i ciwnie czasem coś mamrocze do siebie pot nosem. - skinął głową na Kiti. Jednocześnie zaczął lustrować otoczenie za pomocą drowiej infrawizji, tak z prostej ciekawości czy może zauważyć coś ciekawego.

Spróbowałeś po cichu zbadać otoczenie. Zabójca nie pozostawił jednak po sobie żadnych oczywistych śladów.
- Chwilowo mamy jak widzisz trochę własnych problemów... szwankować w sensie... te głosy, o których mówi...? Dlaczego nie pójdziecie z tym do medyka? Chwilowo jesteśmy... trochę zajęci.

- Bo myszlałem, że kleryków pieli serwisuje sie w szwiotyni pieli. - odpowiedział nie wstudząc sie poziomu ignorancji o jaki został przykładnie osądzony przez elfy kiedy wypowiadał słowa dosłownie opisujące jego prosty tok myślenia.
- I fłasznie widze, sze jesteście zajeci wienc jak tam uwaszacie. Moszemy frócić jak się odrodzi. Nie szeby filczy nos mógłby teras się do czegoś przytać przet jego odrodzeniem... - stwierdził odwracając się plecami do elfów jednocześnie wzruszając ramionami po czym spokojnym krokiem jak gdyby nigdy nic ruszył z powrotem tam skąd przyszedł, czyli do wejścia w katedrze, przez które wszedł do tuneli.

-A może wy coś podejrzanego widzieliście...? Słyszeliście? - odezwał się jeszcze elf, próbując cię zatrzymać. - Wilczy nos powiadasz... ale czy...? Te głosy...? To szwankowanie... i ten nos...?
- Może mogliby nam pomóc - mruknął drugi elf, na co trzeci karcąco szturchnął go w ramię.

- Nie fiem. - odpowiedział w zasadzie na dwa pytania na raz jednocześnie zatrzymując się, obracając bokiem do korojadów oraz wzruszając ramionami.
- Wchodzonc do szwiontyni faktycznie pył tam ten szebrak. Nipy miał sałoszony kaptur na głowe, ale nie fątpie, że coś dla gildi szebraków mógł zaufaszyć jeśli tu taka operuje. Szebranie s kapturem sasłaniajoncym głowe fychodziło mu sprawnie. Poza tym w śrotku było pusto i posa waszymi głosami jakie postanowiłem snaleść nic nie zaufaszyłem.
- Jesli chodzi o te głosy, to fpierf mófiła o jakimś robaku i pytała sie czy go wice. Nic takiego nie fidziałem. Potem okasało sie, że wici wiecej jakistych chimer. Potem dały jej sadanie, które polegało na snalezieniu jakiejś elfickiej osady w lesie i wynegocjofanie pokoju bo podobno i elfy i te chimery chciały mieszkac w tym samym miejscu i te elfy zaczęły je fybijać. Nic takiego w tamtym miejscu nie pyło. Nafet Kruk potfiercił, że w tamtym miejscu nie było żadnej elfickiej osaty.
- I fajnie by pyło jakbyście sie ztecytowali co chcecie. Czy pomocy, czy própujecie mnie zatszymać, czy mam iść po strasz, czy do medyka czy co. Bo ja nie wice wielkich proplemóf jak dla mnie. Nie pamientam czy po odroceniu sie moszna fyłapać sapach mortercy czy nie, wiec czas leci... - zakończył bez ogródek poganiając do jakiegokolwiek bardziej zdecydowanego działania.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline