Venris z uwagą przyglądał się metodom stosowanym przez towarzyszy. Sam wolał bardziej bezpośrednie podejście, ale tak naprawdę nie był ekspertem od przesłuchań. W Gangu zajmowały się tym dedykowane osoby, które wszelkie braki w złożonej sztuce wydobywania informacji nadrabiali entuzjazmem… i palnikiem acetylenowym.
Przez chwilę myślał nad odegraniem szopki psychopaty sycącego się bólem skazanego i nastawionego na zadanie mu jak największego cierpienia niekoniecznie w celu wyciągnięcia informacji. Uznał jednak, że trudno mu będzie przebić wrażenie, które robił Scipio oraz cokolwiek co z umysłem nieszczęśnika zrobiła Yoshiko.
Zamiast tego skoncentrował się na słowach mężczyzny i starał się spasować posiadane wcześniej tropy oraz dane zdobyte przez siebie i pozostałych akolitów dane z relacjami pojmanego. Miał nadzieję, że tak jak spojrzenie na segment miasta z wysoka pozwala dostrzec jego faktyczną strukturę, tak i on będzie w stanie zoabczyc szerszy fragment przestępczej układanki.