Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-10-2020, 22:55   #895
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Człeczyny... - w tym jednym słowie Detlef zawarł całe zniesmaczenie żałosnym poziomem dyscypliny ludzi, których od dłuższej chwili próbował zmusić do czegoś więcej, niż dłubania w nosie, drapania po jajcach bądź dupie lub charkania i spluwania flegmą na ziemię lub na skutek okrutnego zeza - trzewiki stojącego obok przedstawiciela tej jedynej w swoim rodzaju rasy.

Zdawał sobie sprawę, że to z gruntu przegrana walka i tych tutaj nie da się nauczyć nawet jak honorowo ginąć, nie wspominając o próbie stawienia oporu najemnikom Wernicky'ego którym przyszłoby do głowy zaatakować posterunek na przełęczy.

"Z daleka wyglądają zapewne lepiej..." - wyraził śmiałe przypuszczenie, by po chwili potrząsnąć zrezygnowany głową.

[/i]"Przynajmniej jak zaatakują, to będzie słychać ich przerażone piski, a później rozbiegną się na wszystkie strony i najmitom nie będzie chciało się ich wszystkich gonić."[/i]- Koncypował dalej. [i]"Czyli mają szanse - przeżyje jakiś jeden z dziesięciu. Nie jest źle!"

Zanim odpuścił sobie dalsze szkolenie nie nadających się do niczego chłopskich batalionów Dziewicy z Meissen (choć ta udająca zabitą mutantkę na żadną dziewicę nie wyglądała, a i oryginał pewnie mógł wykazać się wyłącznie nieskalaniem swego umysłu myślą prostą i pozbawioną szaleństwa, a i chłopi w większości nie słyszeli o żadnym Meissen, choć w sumie było im to zajedno), kazał tłuszczy maszerować ze zdobyczną i zabraną poległym bronią w te i we wte - coby kmiotki z nudów i właściwej sobie durnoty nie nakręcali niepotrzebnie w szeregach obrońców posterunku. Miał przy tym nadzieję, że nie nadzieją się sami na ostrza swoje lub towarzysza obok i w ogóle nie będzie z nimi kłopotu, skoro pożytku takoż nie ma.

Brock wyglądał lepiej i w niewprawnej opinii brodacza miał szansę wydobrzeć, choć to musiało potrwać jeszcze czas jakiś. I o ile rekonwalescent ten czas dostanie, to może jeszcze miecz do ręki weźmie. Na razie chwilami przytomniał, ale większość czasu spał lub majaczył w gorączce. Przynajmniej nie musiał przejmować się kmiotkami...

Kapral spoglądał czasem w kierunku trwającej pogaduszki między stronami - "Nawet zydelki sobie przynieśli, jakby świniaka zeżreć mieli przy tej okazji, popijając pieczyste obficie winkiem. Noż kurna dziewek im jeszcze przyprowadzić, żeby potańcować mogli!" - zżymał się. Ale wyglądało na to, że panowie dyplomaci dobrze się tam bawili i rychło kończyć nie zamierzali.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline