Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2020, 07:21   #232
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 46 - Punk’s Party

Czas: 2054.09.28; pn; popołudnie
Miejsce: Sioux Falls; mieszkanie Mazzixxx
Warunki: ciepło, sucho, gwar rozmów na zewnątrz jasno, nieprzyjemnie, pogodnie, powiew


Impreza



Wydawało się, że ledwo co z Wilmą pakowały się do małej osobówki Eve gdy wyjeżdżały na spotkanie do “41”. A już były z powrotem. Tylko tym razem na czele paru samochodów z których wysypał się radosny, pstrokaty tłumek. Gdzie z połowa osób miała na sobie jakieś skórzane kurtki. Z czego Ironi mieli naszyte na plecach naszywki z wizerunkiem żelaznej rękawicy więc trochę wyglądali jak jacyś gang. Tylko motorów im do kompletu brakowało.

Koniec końców całe towarzystwo władowało się po kratownicowych schodach do drzwi obitych blachą i dalej do środka. Wspólna chata wojskowo - fotograficznego czworokąta powierzchniowo najbardziej składała się z dużego pomieszczenia na którego peryferiach były drzwi wejściowe, do sypialni, studio czy aneksu kuchennego. Tutaj skupiało się życie kuchenne i towarzyskie. Więc teraz chociaż po kolei i na raty rozsypało się po różnych stołach, sofach, kuchni czy pod ścianami z tuzin osób to jakoś ludzie nie wpadali na siebie. A wytworzyła się całkiem luźna i radosna atmosfera. Jak na jakimś zapleczu koncertu co się wychodzi zajarać czy pogadać by na siebie nie wrzeszczeć. Potem jeszcze dojechały dziewczyny z “Krakena”.

Na szczęście start mieli z lokalu Garry’ego a metę w domu. Więc jak po tak bogatym w przygody weekendzie zasoby mieszkania Mazzixxx nie było za bardzo dostosowane do inwazji prawie dwóch dziesiątek osób to z pomocą Val i reszty udało się przed wyjazdem zamówić coś z kuchni na wynos. I nawet jak trzeba było trochę poczekać to jakoś nikt nie narzekał. Przy okazji Lamia miała okazję poznać nowe koleżanki. Lisa i Tina i tak ciekawie zerkały w stronę punkowych muzyków. Więc niewiele im trzeba było aby udało się je zaprosić na wspólną z nimi imprezę na domowym adresie. Z dobry kawałek później całe towarzystwo się solidnie przemieszało. Lamia tylko na zmianę słyszała urywki rozmów to tu to tam, czy jakieś głośniejsze wybuchy śmiechów i zawołań gdy na przemian każdy gadał z każdym a partnerzy w tych rozmowach dość płynnie się zmieniali.


---


Wilma i Tod



- To mówisz Tod taki z ciebie jebaka tak? - Wilma dyskutowała sobie gdzieś pod ścianą z jednym z chłopaków z Ironów. Ten najwidoczniej próbował ją przekonać pewnie właśnie do tych swoich atutów.

- Pewnie! Wiesz ile ja lasek zaliczyłem? Dziewczyno! I każda pytała o następny raz! - Tod nie miał może bajery najwyższych lotów ale za to w jego głosie i postawie brzmiała absolutna pewność siebie.

- O? Naprawdę? - Wilma uniosła brwi w uprzejmym i chyba trochę rozbawionym spojrzeniu.

- No pewnie! Co? Chcesz się przekonać sama? Jestem największym maczo po tej stronie Ścieku! - muzyk który chyba był gitarzystą potrząsnął głową z niezmąconym spokojem.

- O? Naprawdę? A jak to się sprawdza? - Wilson mimo wszystko wydawała się być rozbawiona tą siermiężną bajerą bo ustami uśmiechała się delikatnie ale oczka śmiały jej się już na pełen etat.

- Zaliczyłem najwięcej lasek. - oznajmił dumnie Tod jakby to się rozumiało samo przez się. Ale jednak chyba lubił o tym rozmawiać. A raczej opowiadać. Zwłaszcza z jakąś “laską” i to taką co najwidoczniej mu się podobała i nie miałby nic przeciwko aby ją też poznać lepiej.

- Aha czyli jesteś największym maczo bo zaliczyłeś najwięcej lasek tak? - Wilma uniosła brwi jakby sprawdzała czy właściwie zrozumiała wywód i logikę punkowego muzyka.

- Tak, dokładnie tak. - punkowiec skinął dumnie głową jakby się cieszył, że wreszcie pod bursztynową strzechę dotarło wreszcie to co zamierzał jej przesłać od początku.

- Jakby ci tu powiedzieć Tod… - Wilma złapała porozumiewawcze spojrzenie z przechodzącą obok Lamią dając znać, że zaraz walnie coś co uznawała za zabawne. - Widzisz tą dziewczynę? - wskazała trzymaną butelką z piwem właśnie na swoją czarnowłosą dziewczynę. Dopiero teraz Tod zwrócił na nią uwagę, że stoi dość blisko nich.

- No. - przytaknął krótko obrzucając Lamie zaciekawionym spojrzeniem ale wciąż był ciekaw co ma wspólnego z tym o czym rozmawiali z rudzielcem.

- Ona miała nas wszystkie. Zaliczyła każdą z nas. No może poza tymi dwiema nowymi z “41”. No ale impreza dopiero się zaczyna nie? - Wilma wywaliła kawę na ławę wskazując niewinnym gestem na stojącą obok czarnulkę. Tod powiódł wzrokiem od jednej, do drugiej, potem na Tinę i Lisę o jakich mówiła Wilson no i jeszcze po tych wszystkich dziewczynach rozsypanych w różnych pozach i zestawach po całym widocznym pomieszczeniu. Na twarzy zagościł mu wyraz zaskoczenia i konsternacji.

- Ale no poczekaj ale jak to wszystkie? Ale jak, że zaliczyła? Znaczy którą dokładnie? - Tod chyba podejrzewał, że albo Wilma coś tu kiepsko tłumaczy albo on coś kiepsko pokapował. Nawet zerknął pytająco na Lamię jakby spodziewał się, że ta mu to jakoś lepiej rozjaśni o co chodzi z tym zaliczaniem lasek.


---



Rude Boy, Tasha i Eve



- Nie, nie, nie, nie. Nie znasz się. - Rude Boy kręcił swoją czarną głową dając znać, że absolutnie nie zgadza się z tezami rozmówczyni.

- No jak nie? Jak nie jak tak. Po prostu przyjdź to sam zobaczysz. - smukła, jasnowłosa blondynka w zwykłej kowbojskiej koszuli trzymała zwykłą butelkę piwa kupionego u Garry’ego i wyglądała jak zwykła, blondynka z sąsiedztwa. Chociaż bardzo zgrabna. I jakoś instynktownie wychwytywało się, że ma “to coś”. To coś co sprawiało, że trudno było przejść obok niej obojętnie nawet jak tak po prostu stała i trzymała piwo jak jakaś zwyczajna dziewczyna z sąsiedztwa.

- Nie będę chodził do “Neo” na tą techniawkę co tam leci. - Rude Boy skrzywił się jakby proponowała mu jakąś ideologiczną herezję na jaką nie może się zgodzić.

- Wybacz kolego ale do tych twoich łomotów to jakoś kompletnie nie ma rytmu do robienia show. Przyjdź tylko raz to sam zobaczysz. - Tasha uśmiechnęła się wesoło ale pokręciła głową na znak, że walory muzyki z jej punktu widzenia są kompletne inne. No i muzykę ocenia pod całkiem innym kątem i używa do całkiem innego celu.

- No właśnie Rude Boy. Takie techniawki nie są złe. Lamia mnie wyrwała na jednej takiej właśnie. Tak się poznałyśmy. - Eve stała jako trzecia i trochę próbowała wesprzeć wersję drugiej blondynki na znak, że można być fanem obu gatunków muzyki i to się ze sobą nie kłóci. Wskazała na Lamię jaka przechodziła właśnie obok nich.

- Myślałem, że poznałyście się na moim koncercie. - lider “The Palantas” zmrużył oczy jakby coś mu się tu nie zgadzało. Popatrzył pytająco na Eve, Lamię i Tashę. Ale ta ostatnia od razu pokręciła głową na znak, że wtedy jej tam nie było więc nie jest w temacie.

- No ogólnie to tak, na twoim koncercie no ale to było wcześniej… Ale nie o to chodzi! Przecież można chodzić i na jedne i drugie koncerty! - fotograf jakoś próbowała wybrnąć z tłumaczenia tych meandrów ich skomplikowanego związku z Lamią jaki właściwie od pierwszego spotkania trudno było uznać za prosty. Więc wolała chyba wrócić do tego o czym rozmawiali z Tashą o jej show w “Neo”. RB obdarzył ją wątpiącym spojrzeniem, zresztą Lamię też jakby szacował który wątek lepiej pociągnąć.


---



Rude Boy, Iron i Agrafka


- No. Jak już jesteście w mieście to dlaczego nie? - trochę później spotkała RB jak nawijał z Ironem i Agrafką co był perkusistą i miał agrafką przekłute ucho. - siedzieli we trzech na sofie. Tam przy tym niskim stoliku gdzie zwykle jadało się obiady i gościło gości. Teraz goście pościągali z siebie skórzane kurtki i siedzieli w punkowych podkoszulkach z piwem w ręku.

- Znaczy taki podwójny koncert? - Iron zastanawiał się nad tą propozycją zerkając na swojego perkusistę. Co ciekawe odkryli, że mają zaskakująco wiele wspólnego z Rude Boy’em no i jego zespołem. Przyjechali się z nim zmierzyć ale o dziwo okazał się całkiem w porzo. I właśnie główkowali czy by nie skorzystać z okazji i nie dać wspólnego koncertu. Chociaż wciąż jakiś cień rywalizacji o miano lepszego wokalisty, gitarzysty i zespołu kładł się cieniem na tej rozmowie.

- Zapowiem was jako gości specjalnych i gwiazdy wieczoru. Chcecie grać pierwsi czy po nas? - punkowiec wydawał się być skłonny do ustępstw nie chcąc zrażać do siebie drużyny gości.

- O nie, nie, jak będziemy grać pierwsi no to jak przystawka przed daniem głównym. - Iron zaperzył się i część tej złości prezentowanej na RB na parkingu “41” mu wróciła.

- No luz. To będziecie grać po nas. - RB gładko przyjął taką odpowiedź i zaproponował coś innego.

- Jako afterparty? Jak już wszyscy będą złojeni i mieć to gdzieś? - Iron popatrzył na niego ironicznie, że nie z nim takie numery.

- No to może na przemian? My jeden czy dwa kawałki i wy jeden czy dwa. - punkowiec po chwili zastanowienia przedstawił trzecią opcję. Ta trochę zaskoczyła obu Ironów. Popatrzyli na siebie w zastanowieniu ale jakoś żaden nie znalazł niczego by się przyczepić.

- Dobra, na takie coś możemy pójść. Ale zapowiecie nas jako gwiazdy wieczoru. - Iron pokiwał ostrożnie głową i już się zgodził ale jeszcze zrobił jedno zastrzeżenie.

- Pewnie. - lider “The Palanthas” zgodził się z wesołym uśmiechem i wszyscy trzej się roześmiali a aby to oblać wznieśli toast butelkami piwa. Zostało im jeszcze ustalić gdzie i kiedy będą dawać ten koncert i o tym teraz zaczęli gadać.


---



Diane, Lisa i Tina



- Co? O czym ty mówisz? - Lisa pokręciła głową i zmrużyła oczy nie bardzo chyba wierząc w to co słyszy.

- No film. Mówię ci, że zrobiliśmy film. - Diane jeszcze okazywała cierpliwość chociaż nie wiadomo było ile to potrwa.

- Taki smartfonem? Macie taki co działa? Na jakimś koncercie? - Tina też próbowała wyobrazić sobie co mówi ta nowa koleżanka w motocyklowej kurtce.

- Jakim smartfonem?! Dziewczyno my jesteśmy profesjonalistami! Eve ma tu całą baterię kamer i aparatów, możemy nagrywać co i kogo chcemy! - ciemnowłosa Indianka machnęła nieco niecierpliwie w stronę krótkowłosej fotograf jaka właśnie rozmawiała z kim innym. Dwie nowe dziewczyny spojrzały w jej stronę. A ratuszowa fotoreporterka naprawdę miała zawieszony jakiś aparat na szyi no i od czasu do czasu pstrykała komuś jakąś fotkę dokumentując to spotkanie. No ale na robienie filmu to jednak było to trochę słabo.

- No ale to co w końcu zrobiłyście? Nagrałyście go na jakimś koncercie? - nowym widocznie trudno było zrozumieć o czym mówi nowa koleżanka. Ale skoro szło o Rude Boy’a no to w naturalny sposób zdawało się to je pasjonować.

- Na jakim koncercie? W kiblu! Jak jest naszym idolem. No i dlatego nas zapina w kiblu. Oprócz Jamie ale ona tylko z dziewczynami. Ale nie ma jej tutaj dzisiaj. Miła dziewczyna chociaż trochę nawiedzona z tym lesbijstwem. - gangerka z zapałem tłumaczyła nowym koleżankom detale zrealizowanego w zeszłym tygodniu projektu.

- No Rude Boy też jest naszym idolem. Myślisz, że nas też by chciał zapiąć w kiblu? Tak jak was wtedy. - Tina popatrzyła z nadzieją na motocyklistkę ale szybko skierowała wzrok gdzieś w tłum by odnaleźć mężczyznę o jakim rozmawiały. Pozostałe dwie zresztą też poszły za jej przykładem. W końcu większość obecnych tu dzisiaj dziewczyn była fankami Rude Boy’a i jego zespołu.

- Wątpie. Przecież mówię wam, że to był film. Robiłyśmy film. Z Rude Boy’em. Nasz pierwszy film z Mazzixxx. “Idol”. Właśnie dlatego, że Rude Boy to nasz idol no i krótki filmik jak zapina swoje fanki. W kiblu, żeby było punkowo. No i fanki czyli nas. Oprócz Jamie no bo jak mówiłam dlaczego. - Indianka pokręciła głową i ręką, upiła szybki łyk piwa zakupionego na drogę od Garry’ego no i szybko wróciła do głównego tematu rozmowy czyli filmu zrealizowanego w zeszłym tygodniu.

- No ale ten film to nagraliście na jakimś koncercie. Tak? - Lisa pokiwała ostrożnie głową na znak, że coś zaczyna rozumie ale widocznie RB wybitnie kojarzył jej się z koncertami więc chyba nie bardzo mogła pojąć jak można było z nim nagrać taki filmik. Sądząc po minie Tiny ona też.

- Na jakim kurwa koncercie?! Przecież mówię, że to było w kiblu! Zapinał nas punkowo, w brudnym kiblu! Bo Eve ma jazdy na brudne kible! - wydawało się, że zawodowa gangera zaczyna wreszcie tracić cierpliwość. Zresztą obie nowe koleżanki też zdawały się być zmieszane jej mętnymi tłumaczeniami tak samo jak ona miała im za złe, że nie mogą zrozumieć tak prostych tłumaczeń.

- To on też zapinał Eve? Nie mówiłaś nic o niej. No i ten filmik to w kiblu ale na jakimś koncercie? - Tina próbowała udobruchać Indiankę skoro ta miała takie chody u lidera “The Palanthas”. No i jakoś ułożyć w całość te rozbieżne dane.

- Bo Eve i Lamia nagrywały! Stały za kamerą to nie mogły być w kadrze. I nagrałyśmy film, w zeszłym tygodniu, w środę rano, cholera, laski, jaki kućwa punkowy koncert jest w środę rano?! - Diane wydawała się być już u kresu w tych tłumaczeniach. Tak bardzo, że jęknęła już tylko swoją wypowiedź. Obie punkówy spojrzały na siebie niepewnie i chyba dalej sporo rzeczy było dla nich niejasne o co chodzi z tym filmem, Rude Boy’em, Mazzixxx, Di i całą resztą osób i wydarzeń jakie przewinęły się przez tą chaotyczną relację Indianki.


---



Kim i Kenny



- I nie masz nikogo? Ani żony, ani dziewczyny, ani narzeczonej? - Kim popatrzyła na Kenny’ego jakby chciała się upewnić co do jego statusu materialnego.

- Nie, nie, 100% singiel. - zapewnił ją młody kapral co w tym towarzystwie wyglądał jakby się urwał z innej bajki. Włożył wyjściowy mundur i póki byli na mieście no to był to pospolity strój wyjściowy. W tym mieście pełno było mundurów służb wszelakich, tak bardzo, że mało kto zwracał uwagę na sam mundur o ile właściciel się jakoś nie wyróżniał. Ale tutaj, w tym punkowo i koncertowym towarzystwie był jedynym w mundurze więc się rzucał w oczy jak żuk w mrowisku.

- Szkoda. Lubię mężczyzn w związkach. Najlepiej żonatych i dzieciatych. - westchnęła z żalem Kim i na pocieszenie upiła łyka ze swojej butelki piwa. Kenny zaskoczony takim wyznaniem czarnowłosej kurierki i nie bardzo chyba wiedział co odpowiedzieć. Więc też upił ze swojej butelki.


---



Val, Meg i Gomes



- Skąd wiesz, że przyjedzie? - Val po chwili zastanowienia popatrzyła na rozmówczynię z różowymi włosami.

- Tak naprawdę to nie wiem. Ale tak sądze. Brałyśmy paczkę, kopertę właściwie do “Honolulu”. A ona zwykle zatrzymuje się w “Honolulu” jak gra u nas. No a koperta miała jej nazwisko jako nadawcy. - Pixie przyznała, że są to jej prywatne przypuszczenia i wcale się przy nich nie upierała.

- E tam. Pewnie jakieś formalności. Nawet jak ma przyjechać to pewnie w zimie albo za rok. - Gomez, kolejny gitarzysta z Ironów, nie wydawał się wcale przekonany do takiej wersji jaką prezentowała kurierka.

- Niekoniecznie. W tamtym roku jej nie było ale do nas przyjeżdża mniej więcej co dwa lata. A dwa lata temu była jakoś tak na jesieni. - dredziara pokręciła swoimi blond dredami próbując przypomnieć sobie ostatnią wizytę gwiazdy estrady sławnej na całe ZSA.

- Fajnie jakby przyjechała. Zawsze robi niezły show. Miałam kiedyś jej kasetę z koncertu. Ale kaseciak mi ją zeżarł. Fajnie się słuchało podczas jazdy. - Meg wzruszyła swoimi szczupłymi ramionami dzieląc się własnymi spostrzeżeniami na temat Kristi Black.

- E tam. Dla nas to żadna atrakcja. Jak przyjedzie to zakasuje wszystkie koncerty. Zresztą, my niedługo wyjeżdżamy z miasta to właściwie nam to wsio ryba. - gitarzysta Iron Fist pokręcił głową i machnął ręką a na koniec zapił to wszystko piwem na znak, że właściwie sprawa go nie dotyczy.

- Ciekawe jaka ona jest. Byłam na paru jej koncertach ale nawet nie dałam rady dopchać się pod scenę by ją bliżej zobaczyć. - Pixie snuła luźne rozważania na temat sławnej blond piosenkarki.

- Pewnie jakiś pustak. Albo pojebana. Nikt kto jest tak sławny i bogaty nie może zostać normalsem. Ludziom odpierdala jak dostaną trochę sławy i władzy nad innymi. - Gomes zdawał się nie mieć złudzeń co do kogoś takiego formatu, że zdawał się być prawie jak z innego świata niż tacy zwykli ludzie jak byli tu i teraz w tym mieszkaniu.

- Eve ją podobno trochę zna. Mówiła kiedyś, że robiła z nią wywiad. I wcale się tak prywatnie nie wozi. - Val wskazała swoją butelką na fotograf co właśnie krzątała się po aneksie kuchennym coś tam szukając czy sprawdzając.

- E tam. Pewnie udawała do kamery. - Gomesa taki dowód wcale jakoś nie przekonywał. Pokręcił głową na znak, że nie zmienia swojego światopoglądu na sławnych i bogatych tego świata.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline