Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2020, 15:51   #122
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Arca Evansona chuj jasny strzelił. Żołnierz widział wiele nieudanych misji. Sam nieraz podejmował nietrafione decyzje. I doskonale wiedział, że na polu bitwy nie ma miejsca na rozpamiętywanie błędów. Ale w tej konkretnej chwili i w obliczu obecnego dyletanctwa, miał to serdecznie w dupie.
Zabrał się spod elektrycznego płotu i ruszył do systemów kontroli i łączności placówki.

Dotarł na miejsce gdy porucznik zdaje się kończył jedną ze swoich ulubionych pyskówek z da Silvą. Niewiele się więc zastanawiając podszedł do niego i pchnął go z całej siły na pulpity kontrolne. Od razu też skoczył do pchniętego by go obezwładnić i unieruchomić, ale oficer zdołał mu się wymknąć.
- Przyczaić się? Masz kurwa swoje “przyczaić się”. Twoim psim obowiązkiem było wstrzymać ewakuację przed zabezpieczeniem terenu. A zabezpieczony nie był przez twoje przyczajanie się. Nie wiem na jakim weekendowym obozie się taktyki uczyłeś, ale jeszcze raz kurwa olejesz sytuację, a tak ci wtłukę, że cię nawet do orkiestry wojskowej nie wezmą.
Hawkes odpowiedział atakiem pięścią chybiając i cofnął się. Po czym już spokojnie sięgnął po swój pistolet i wyciągnął go celując w Evansona.
- Obawiam się że to już nie będzie możliwe. Atak na oficera to poważne przestępstwo. A co do zarzutów, to może nie zauważyłeś tego… ale widzieliśmy rakietę, a nie miejsce z którego została wystrzelona, nie usłyszeliśmy też odgłosu odpalenia jej. Każdy z odrobiną rozumu pod czerepem potrafiłby zrozumieć, że miejsce wystrzelenia rakiety było daleko od tego obozu. Zważywszy na to że jest tu nas garstka to nawet, gdybym “zabezpieczył” teren rozsyłając was na wszystkie krańce i tak by to nic nie dało. Rakieta byłaby wystrzelona i statek by spadł w szczątkach. A teraz proszę złożyć broń… jest pan aresztowany za napaść na przełożonego.
A przez komunikator odezwał się .-Kovalsky, zjaw się natychmiast w centrum łączności.
Evanson spojrzał na pistolet. Patrzył na broń jak żołnierz po zbyt wielu misjach. Trochę ze zdziwieniem, trochę z zimną kalkulacją szybkości reakcji. Trochę w wyuczony przez Korpus sposób analizy Friend or Foe. Przeniósł spojrzenie na twarz Hawkesa i odwróciwszy się ruszył do wyjścia.
Tymczasem porucznik chłodnym tonem nakazał swoim ludziom pochwycenie i obezwładnienie, a potem rozbrojenie Evansona. A następnie zamknięcie go w którymś z pomieszczeń stacji. Nie chciał pozwolić sobie na ganiającego po bazie czy lesie uzbrojonego żołnierza, któremu nie wiadomo co strzeli do głowy.

Pierwszy na korytarzu pojawił się przy Evansonie, wezwany już nieco wcześniej, jego kumpel.
- Arc, co jest kurwa, mamy cię aresztować?? - Powiedział Kovalski.
Evanson zatrzymał się. Broń miał zabezpieczoną. Zarówno przyboczną jak i główną.
- Taaa… Nie spodobała mu się krytyka.
Spojrzał na Kovalskiego i czekał na jego decyzję. Pewnie nie była łatwa, ale konieczna.
- A co żeś nawyprawiał? - Spytał John. Swój karabin trzymał w obu łapach na wysokości pasa, z lufą skierowaną nieco w bok i w podłogę. Zwyczajna postawa…*
Smartgunner wzruszył ramionami.
- Pchnąłem na ścianę i powiedziałem, że jak jeszcze raz oleje taką sytuację to mu wtłukę.
- Ja pierdolę… i co teraz?
- Powiedział operator MT, ale Arc nie zdążył odpowiedzieć, gdy z parteru przyszedł Salas.
- Nabroiłeś fujaro? - Wyszczerzył się do Evansona. Trzymał broń podobnie co Kovalski.
- Kto jak kto Salas. Ale serio TY mi od regulaminu wyjeżdżasz? - odparł Smartgunner po czym spojrzał na obu żołnierzy. Wkurwiony był. I wiedział co zrobił. Ale ich sytuacja była tylko trochę mniej parszywa.
- Przecież nic takiego kurwa nie powiedziałem? - Warknął Salas.
- Arc… i co ja mam teraz zrobić? Dostaliśmy rozkaz… - Wymamrotał Kovalski.
Co fakt to fakt. Czego by operator MT nie zrobił, Arca i taka czeka sąd. Evanson zaś nie planował rozsiewać swojego smrodu na kumpli.
- Mam wam oddać broń, tak? Dobra, kurwa. Ale przemyślcie przejęcie dowodzenia przez Singa. Bo to z Hawkesa rozkazu te chłopaki z Cheyenna zginęły. I z jego rozkazu macie jeden karabin mniej.
Co rzekłszy zdjął z pleców podręczny pistolet i oddał go Kovalskiemu. W ślad za nim zaś przekazał kolekcję granatów. Do Salasa zaś się wypiął klatą, by ten się pobawił w zdjęcie uprzęży i całego M56.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline