16-10-2020, 20:42
|
#38 |
| Vir wiedział bardzo dokładnie jak usiądzie Loeb Darek. Stifmayer wiedział jakie pozycje zająć. A Darek korzystał z rad swoich ludzi. Dlatego Vir wybrał takie miejsce a nie inne. Gdyby chciał sprzątnąć Dareka, to Stifmayer pierwszy wskazałby potencjalne miejsca w których mógłby się ustawić.
Zastanawiał się kim jest Stifmayer. Czy był ulepszony? Kto uczył go zabijać? Dlaczego pracował dla Dareka? Przekonania czy jedynie pieniądze?
Vir był hodowany. Wyłapany z wytrzymałych fizycznie mieszkańców prymitywnej planety. Jego ciało nadal pokrywały tribale wytatuowane gdy w wieku lat siedmiu przechodził ceremonię inicjacji i otrzymał swoją włócznie.
Ale to były czasy barbarzyństwa. Czasy, które należało zapomnieć. Błogosławieństwem Boga-Maszyny byli ci, którzy go stamtąd zabrali. Ci którzy ulepili go od nowa z tej twardej gliny. Ci, którzy poprawili jego DNA. Ci, którzy zaopatrzyli jego ciało w komponenty maszyny. Dali mu błogosławieństwo Omnisjasza. Nie oczekując niczego więcej, ponad bezwarunkowego posłuszeństwa.
Optyczny mechadendryt obserwował i rejestrował spotkanie. Czekał na sygnał. Trzykrotne odwrócenie głowy w lewo, żeby się zmyć. Podrapanie się, żeby zacząć symfonię zabijania.
Odwrócił się opierając lufę o niski gzyms. Dbał, żeby jego krwistoczerwona szata pozostawała w cieniu. Vir dzięki ramieniu optycznemu mógł mieć oczy dookoła głowy. A co potrafił Stifmayer?
To miało się dopiero okazać. Snajper był zbyt daleko, żeby implant mógł go wyskanować.
__________________ Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe. ”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej. |
| |