Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2020, 19:31   #121
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Carys

Stworzenie magicznego eliksiru trwało niemal cały dzień… takie to jednak panowały realia, rządzące się w świecie magii, i nikt na to nic za bardzo zaradzić nie potrafił. W końcu i w pewien sposób, miksturę należało i “zagotować”, a to trwało. Czarodziejka spędziła więc osiem godzin w Nadwornej Szkole Magii, aż w końcu udała się do swej izby na poczynek, oczekując również powrotu Villema z patrolu.

I owe oczekiwania (i nudy?), przerwało jej pojawienie się… Roni.
- Witam witam - Uśmiechnęła się dziewczyna, po tym jak Carrys otworzyła drzwi komnaty, po grzecznym pukaniu - Jakoś tak… tęskniłam za wami, i pomyślałam sobie, że przyjdę w odwiedziny. Nie przychodzę oczywiście z pustymi rękami w gościnę - Roni podała Czarodziejce tackę z małym… torcikiem jagodowym(?).







Olgrim( i Amaranthe)

Witanie dam i damulek, panów i paniczy, hrabiów, lordów, i tym podobnej, mniejszej lub większej szlachty, ciągnęło się niemiłosiernie. Te wszystkie zagmatwane nazwiska, tytuły, formy grzecznościowe, oficjalne powitania we włościach Smoczej Zguby… to mogło przyprawić o ból głowy.

Minuta za minutą, kwadrans za kwadransem, grzeczny uśmiech, wyprostowana, wprost sztywna postawa, to wszystko męczyło. A gości zdawało się nie mieć końca, i powoli nawet już było widać po Amaranthe, że ma dosyć.

W końcu jednak pojawiło się coś wartego uwagi Olgrima (oczywiście poza licznymi, sporymi dekoltami "dużych" kobiet), podjechał bowiem nietypowy powóz, ciągnięty przez sześć muskularnych wołów.


Wysoki na gdzieś pięć metrów, dziwaczny pojazd, ledwie co zmieścił się w bramie. Gdy w końcu zatrzymał się gdzie trzeba, a Olgrim od razu dostrzegł brodacza-woźnicę i brodacza-strażnika na wieżyczce, uśmiechnął się pod nosem.

- To zaszczyt wielki, ugościć Wodza Nornima Steelmakera... - Powitał wysiadające Krasnoludy Droltuden -...oraz jego małżonkę Bestrowynn i synów!





Daveth

Druid, po obiedzie zjedzonym w "czerwonej dzielnicy", jeszcze trochę pokręcił się po mieście, nigdzie jednak nie znalazł nic na obecną chwilę interesującego… wrócił więc po pewnym czasie na królewski zamek.

Tam z kolei, chyba już tylko i wyłącznie z nudów, udał się do biblioteki, by poczytać o historii krainy, i o smokach. Przesiedział tam zaś ładnych kilka godzin, aż w końcu, gdy oczy (i Laura) miały już dosyć, wrócił do swojej izby późnym popołudniem.

Tam z kolei czekał na niego list. Zaadresowany jako dla "Daveth, Druid z tygrysicą". Treść samego listu była z kolei wyjątkowo krótka:

Kod:
Byłam gdzie się umówiliśmy, choć spóźniona o kwadrans. Ciebie 
jednak nie było. Szkoda. Jestem ranna, potrafisz mi pomóc?

                         
Podpisano "G"




Villem

- Wiedźma! - Krzyknął towarzyszący Adlerbergowi jeden z rycerzy, gdy zaraz za nim wjechał między drzewa.


Bo to naprawdę chyba była jakaś wiedźma. Stara, brzydka, półnaga, z kosturem, i koszykiem, w którym spoczywały… zakrwawione wnętrzności nieszczęsnego wisielca??

I na widok zbrojnych, zaskrzeczał siedzący na niej kruk, wzbijając się do lotu, a sama humanoidalna brzydula, zawarczała złowrogo, szykując w dłoni jakąś różdżkę?







Następnego dnia rano
(dzień ślubu księżniczki Almy)

Wszyscy

Gdzieś około godziny dziesiątej - według bijących dzwonów w mieście - każdego ze śmiałków odszukała na zamku straż, zapraszając na... spotkanie z królem! Okazało się bowiem, iż Smocza Zguba powrócił w nocy z wyprawy, wcześniej niż się go spodziewano. Lub była to celowa zmyłka, by nie podawać wszem i wobec, kiedy dokładnie król powróci? A choliba tam wie.

Mieli kwadrans na ogarnięcie się, a następnie udanie przed oblicze władcy Damary.

Spotkanie miało miejsce w "Sali Obrad Wojennych", jak im po drodze dumnie wyjaśniono, a oprócz Smoczej Zguby, przebywał tam tuzin… rycerzy w pełnym rynsztunku, choć bez hełmów. Wyglądali na zaufaną straż przyboczną, lub jakiś dowódców? W każdym bądź razie ich nie przedstawiono…


- Witam was, witam! - Garreth Dragonbane skinieniem dłoni przywołał do siebie śmiałków. Stał po drugiej stronie wielkiego stołu, na którym była rozłożona szczegółowa mapa krainy, oraz w kilkunastu miejscach, różnego rodzaju figurki.
- Słyszałem już sporo opowiastek od mej królowej o was wszystkich, a i nawet o każdym z osobna. Rad jestem osobiście poznać "Pogromców Smoków"... tak, tak, wiem, zbyt dużo sławy, zbyt szybko, nie do końca… wam się należało? - Zaśmiał się szczerym śmiechem król, a i zaśmiali się rycerze.
- Czasem tak bywa, sława nas przegania, więc… trzeba ją nadgonić? Ale skończmy już z żarcikami, i przejdźmy do konkretów. Dziś ważny dzień, mało czasu, mam więc dla was ofertę wykonania pewnego zadanie, za oczywiście sowitą zapłatę - Król przejechał spojrzeniem po "Pogromcach Smoków" - Jak pewnie wiecie, na wschodzie mamy problemy z barbarzyńcami, którzy gnieżdżą się w Górach Galenów. Jest ich zbyt wielu by ignorować, puszczają nam osady z dymem, zabijają lub porywają ludzi, toczymy z nimi krwawy konflikt już spory szmat czasu. Czas to zakończyć, i w tym wasza rola. Jako nie-Damarczycy, macie większe szanse na powodzenie, niż ktoś z nas. Będziecie osobami postronnymi, nie powiązanymi z żadną ze stron konfliktu, będziecie… emisariuszami? Pojedziecie tam - Smocza Zguba wskazał cel na mapie palcem - Porozmawiacie z ich wodzem, dowiecie się czego chcą, może przeprowadzicie negocjacje, a może nawet doprowadzicie do pokoju zwaśnionych stron, kto wie… a jeśli nie, no cóż, to… nie. Konflikt trwa już zbyt długo, wszelkie inne opcje zawiodły, może więc wam się uda? Wiem, iż sugeruję, żebyście udali się do paszczy lwa, jednak jak już wspomniałem, jako nie-Damarczycy, nie musicie się ich aż tak obawiać. Więc jaka wasza decyzja, i ile za owe zadanie zechcecie? Dziesięć tysięcy złociszy? Dwadzieścia? Oczywiście mowa o sumie na głowę. Tytuły, włości, co kto pragnie? A w razie niepowodzenia… połowa wynegocjowanej nagrody? - Król spojrzał wyczekująco po śmiałkach, a co niektórzy z jego rycerzy mieli wyjątkowo nietęgie miny, słysząc o tak wysokim wynagrodzeniu.







***

Komentarze jutro.
Proszę uważać na początkową, rozjechaną czasoprzestrzeń waszych postaci
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 17-10-2020 o 19:41.
Buka jest teraz online