Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-10-2020, 22:45   #78
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kvaser schodząc z pokładu, wyglądał jak to Kvaser zwykł wyglądać - mała, szeroko się nosząca osoba której dzikie spojrzenie zapowiada kłopoty - a spojrzeniem tym obdarowywał wiele obiektów bacznie i z ciekawością obserwując otoczenie - pełna kipiących emocji i furii.
Czyli zwykły dzień. Podczas instrukcji udzielanych im przez bardkę kilka razy zaśmiał się pod nosem, lecz na głos nie wypowiadając komentarza co do tutejszych obyczajów, kilka razy pozornie stracił uwagę wpatrując się na przemieszczających się zbrojnych, a jeszcze innym zaklął pod nosem siarczyście widocznie komentując jakiś detal otoczenia który mówiąc oględnie, nie przypadł mu do gustu, chociaż było w tym coś bardziej głębokiego.
- Mieliśmy się napić - zwrócił się do bardki z uśmiechem - to chyba dobra okazja na pożegnalny kufer, a i najlepiej klimat nowych miejsc poznać w oberży… Z asystą - mruknął rozbawiony.
Imra zmierzyła diabelstwo spojrzeniem.
- Jesli tylko z Mmho chcesz mieć kontakt to jak mi na ten przykład podrzucisz potencjalnych kandydatów chętnych do wykonania dla mnie cudu?
- Kontakt z nią mam w postaci magicznego przedmiotu powiązanego ze mną. Nie posiadam ich w nadmiarze, więc dałam jeden na całą załogę. Wybrałam Mmho na powierzycielkę, a co do twojego potencjalnego pracodawcy to po prostu zjawię się u was osobiście jak tylko takiego będę miała. - odparła z uśmiechem rogata. - Znajdę was… o to się martwić nie musisz. Mam szerokie koneksje w wielu miejscach. Niestety…- uniosła ramiona wzruszając nimi dodając żartobliwie.-... żadne koneksje nie zmienią faktu, że na Rigus nie ma żadnej karczmy godnej polecenia. Za to takich pijackich mordowni jest tu sporo… więc wypić jest gdzie.
- To też mówi o miejscu - Kvaser stwierdził z wilczym uśmiechem.
- Nie warto tracić czasu na kiepskie trunki i kiepskie lokale - stwierdził Harran.
- Co z rzemieślnikami, do których miałaś nas skierować? - Wędrowiec zmienił temat na ten, który go teraz najbardziej interesował - Mamy się na ciebie powołać u tego Hjalvdora?
- No i musimy sprzedać nasze towary - dodał zaklinacz.
- Panowie, za rączkę was chyba nie trzeba prowadzić, co? - Imra prychnęła rozbawiona. - Idę na targ. Kto nie chce abym wszystko dla siebie zagarnałęła lepiej niech idzie ze mną.
- Rozumiem, że nie mam co liczyć na równy podział łupów? - zapytał automaton - Szybszy czy silniejszy zgarnia więcej?
- Pytaj reszty, może się wstawią za tobą - Imra rozłożyła bezradnie ręce.
- Albo sam odbiorę swoją dolę - powiedział obojętnie Wędrowiec - Potrzebujemy funduszy na naprawę Destiny.
- Spróbuj mnie choćby tknąć to cię rozszarpię. Chcesz mieć fundusze, to je sam załatw. Ja biorę co moje i cokolwiek nie zostało zaklepane wcześniej. Daję szansę skorzystać, nie korzystasz, twój problem - kobieta nie czekała na dalszą odpowiedź idąc zebrać co mogła do swojej magicznej torby.
Kvaser spojrzał na Imrę powoli, spokojnie. Dziwnie spokojnie jak na siebie, dziwnie wolno. Nie widać było napięcia mięśni całego ciała, tylko swobodny ruch bardzo luźne, niemal wyluzowane.
- Nie, Imra - stwierdził patrząc na kobietę z dziwną powagą, a prawa dłoń wędrowała w stronę ramienia i głowy niziołka. Półelfka zatrzymała się aby na niego spojrzeć.
- Hjalvdora nie znam osobiście. Powołać się na mnie nie ma potrzeby. Słyszałam jednak dobre opinie na temat jego kunsztu, a skoro zdołał założyć tu nieformalną gildię zdolną wywierać wpływ na generałów, to przypuszczam, że są one prawdziwe.- wzruszyła ramionami rogata i dodała.- Towary możecie sprzedać u miejscowych kupców. Metal pewnie też kowale kupią…-
Po czym Marai westchnęła głośno.- Panowie, panie… nie ma się co kłócić. Nie o takie drobne. Możecie więcej zarobić szukając okazji do pracy dla różnych planarnych potęg. Widziałam te łupy które zgarnęliście… nie są warte by toczyć krew o nie.
Imra westchnęła.
- Najwyraźniej dla niektórych jest. Jak mówiłam biorę ostatni łup i to głównie broń, bo desek i larw brać nie zamierzam. Do tego chyba nieco magicznego śmiecia zostało z tamtych trupów i nikt specjalnie nie był nimi zainteresowany. Możecie iść ze mną. Zapraszam.
Niziołek ostentacyjnie splunął na ziemię pod nogi Imry nie mówiąc nic i odwrócił wzrok.
- Weź, idź i nie wracaj - stwierdził Harran. - Wszyscy będą zadowoleni.
Automaton spojrzał na Kvasera i Harrana, wymamrotał coś pod nosem i zwrócił się do Imry.
- Rozumiem, że w ten sposób kończymy naszą współpracę? Bo nie widzę żadnej korzyści w tym, że nie będziemy ci mogli powierzyć nawet zwykłych targów.
- Dosłownie zapraszam was abyście poszli ze mną i się tym zainteresowali. Słyszę jednak jakby to było dla was zbyt trudne, wziąć swoje nóżki i podreptać obok. Szczególnie, że skoro chcecie naprawić ten statek to będą potrzebne fundusze na zaś najpewniej. To co? Dalej zamierzacie się obrażać i pluć mi pod nogi po tym jak na rzecz naszego wspólnego dobrobytu wystraszyłam demony i połowę walczących przy wozach? Do tego ściągnęłam wraz z Vaalą na siebie uwagę skarabeuszy abyś ty Kvaserze mógł wbiec do środka i wyjąć serce? A potem jeszcze wyrzuciłam poprzednie skutecznie niszcząc resztę tej metalowej armii? Jestem prawdziwie zawiedziona waszą postawą - półelfka pokręciła głową. - To, co? Ktoś pójdzie ze mną?
Niziołek wybuchnął cierpkim śmiechem.
- Jeśli wyliczasz się jak najemnik, to jesteś traktowana jak najemnik, bierzesz swoją działkę i odchodzisz. Jeśli jednak jesteś w załodze to radziłbym schować głęboko w dupę takie wyliczanki i gadanie co sobie się z łupu bierze - stwierdził sucho i warkotliwie.
- Raczej trudno zaufać komuś, kto chce okraść pozostałych - dodał Harran. - Przed chwilą powiedziałaś, że zabierasz wszystko... i że fundusze mamy sobie załatwiać sami. Więc się teraz nie wykręcaj. Proponowałbym - spojrzał na Wędrowca - wykreślić ją ze składu załogi.
Imra przetarła czoło w wyraźnej irytacji.
- Wy i to co powiedziałam - pokazała dłońmi miejsce gdzie mieli być jej rozmówcy aby potem pokazać jak po łuku przelatują z dala od pozostałych jej słowa. - Ale i może wyjdę na tym lepiej skoro nie dość, że mnie nie rozumiecie to jeszcze waszą pierwszą reakcją jest chęć pozbycia się mnie lub siłowe rozwiązania.
- Złodziej nie mówi głośno co zamierza wziąć, więc… złodziejką Imra nie jest.- westchnęła rogata splatając ramiona poniżej piersi zerkając na całą załogę. I potarła kciukiem róg dodając.- Rzecz w tym moi drodzy, że nie zdecydowaliście się w ogóle omówić takich sprawy wprzódy. Podział łupów, decyzje co do losu statku… osobiste plany. Każde z was wywodzi się z innej kultury i ma własne podejście do życia i praw. Ino… że na świecie jest pełno różnych kodeksów moralnych. Nie każdy będzie przestrzegał waszego. I obrażanie się na innych tylko dlatego, że nie podzielają waszych poglądów jest małostkowe. Może więc pogadacie ze sobą na ten temat zamiast skakać sobie do oczu i wyciągać od razu ciężkie balisty?
Wędrowiec westchnął i pokręcił głową.
- Zapewne masz rację, Tanegris, różnice mogą być duże - powiedział spokojnym, monotonnym tonem, jakby myślał już o czymś innym - Na moim świecie oddziały rozdzielają się łupami po równo lub wedle ustalonych hierarchii, a tych łamiących te zasady czekają kary. Może Golarion jest bardziej ...niezorganizowany w tej kwestii? - wzruszył ramionami i spojrzał na Imrę - Zakładam, że załoga Destiny będzie mogła polegać na sobie nawzajem przynajmniej w tak banalnych sprawach jak upłynnienie łupów i nikt nie będzie musiał nikogo pilnować, czy nie oszuka pozostałych. Imra, zrobisz to, co uważasz za słuszne - tak jak i każdy z nas. Ja ruszam dogadać się z rzemieślnikami na temat naprawy statku, to dla mnie priorytet - automaton ukrył twarz pod kapturem. Jego płaszcz zmienił się, wyglądając teraz na znoszoną pelerynę podróżnika - jednak nie był w stanie ukryć jego sylwetki - Wsparcie kogoś doświadczonego w negocjacjach może mi się przydać, ale sam też sobie poradzę. Jeśli chcecie ją poniańczyć, droga wolna - rzucił do Kvasera i Harrana.
- Niech się wynosi ze statku - powiedział Harran. - Jej tłumaczenia mnie nie obchodzą, bo dla mnie jest złodziejką i egoistką. A gadki o różnych kodeksach moralnych mnie nie interesują. Okradanie sojuszników dyskwalifikuje w moich oczach każdego.
Kvaser uśmiechnął się pod nosem i powiedział w pogodnym, wesołym tonie, szturchając przycielsko, acz boleśnie, Harrana w okolice biodra.
- Nie sądziłem, że kiedykolwiek będziemy mieli podobny tok rozumowania - mruknął - może w niektórych ocenach się myliłem, Harranie.
Tanegris spojrzała na automatona i dodała zamyślona. - Mogę nieco pomóc w negocjacjach… aż tak mi się nie spieszy.
A następnie przesunęła wzrok na pozostałych dwóch niewiastach. Mmho i Vaali. Czekała na ich decyzje.
- Mmho chętnie popilnuje statku - oznajmiła pół-orczyca, która odkąd dotarli na miejsce stała się wyraźnie wyciszona i przejęta nowym otoczeniem. Nie kwapiła się zbytnio by opuszczać pokład. Za to czujnie obserwowała to co za nim widziała. - A co do łupów i targu, moje zdanie już raz poznaliście, nie będę go powtarzać.
- Ja się na targowaniu nie znam… - Wzruszyła ramionami Vaala - ...ale okradana być nie mam zamiaru?
 
Asderuki jest offline