Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2020, 16:28   #202
BigPoppa
 
BigPoppa's Avatar
 
Reputacja: 1 BigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputacjęBigPoppa ma wspaniałą reputację
Rantem buta odsłoniłem kolejno rękawy z szat Lomba i Verdella, jednak nie zastałem tam tego, czego po części oczekiwałem i jednocześnie się obawiałem. Niewidoczne sapnięcie wyrwało się z mojej piersi, oznaczając ulgę. Obalało to moja hipotezę, dość mroczną, a analizę implikacji której włosy zaczynały się jeżyć na całym moim ciele.

Gdybym je tam znalazł, oznaczałoby to daleko idące konsekwencje, a wręcz ograniczenie kompetencji mojego Ordo. Ścigamy heretyków, zarówno jako Akolici, a ja również jako Arbitrator, ale obecność bransolet świadczyłaby o tym, że trupy dwóch Nawigatorów zostały w jakiś sposób przywrócone do życia i nadano im bluźnierczą moc. Oznaczałoby to..
Urywam myśl w połowie, odsuwając ją w niebyt i pieczętując krótką modlitwą do Złotego Tronu. Imperatorze chroń przed takim scenariuszem.

Poszukiwania domu przyniosły rezultat w postaci odnalezienia starszej kobiety w głębokim stanie katatonii, zapewne zostałaby rozpoznana przez Bajera. Kolejna marionetka w rękach kogoś potężniejszego. Ciężko jest mi uwierzyć w to, że ta dwójka posiadała tak potężne moce i była zdolna je ukryć - zarówno przed swoimi Domami, jak i kadrą Nefrita.
*

Osobiście nadzoruje załadunek ciał oraz rannych. Szturmowcy Ordo uwijają się jak w ukropie, by przynieść pomoc swoim kolegom jak najszybciej. Ich aerodyna startuje jako pierwsza, załadowana w rekordowym czasie. Potężna maszyna podrywa się w górę z rykiem silników, które dają z siebie wszystko by uratować żołnierzy Inkwizycji. Każdy z nich jest wart więcej niż kompania Gwardzistów. Każdy z nich jest cenny i oddali dzisiaj życie, by pomóc mi w zbożnym dziele. Prawdziwi rzemieślnicy swojego fachu.

Ciała transportuje osobiście, po czym siadam na siedzeniu. Kilka meldunków, pierwszy do Trójrożca, który bardziej przypominał monolog z mojej strony potwierdzający wykonanie zadania oraz drugi do Diviso Immoralis. Poznałem nawet głos jednego z Arbitratorów, który odebrał zawiadomienie. Aerodyna wystartowała równie gwałtownie, a pilot poinformował mnie, że na skraju perymetru radaru zaobserwowali sylwetki maszyn Arbitratorów. Zadziałali szybciej niż mogłem przypuszczać i marzyć, co mogło świadczyć, że sama Kae maczała w tym palce, a moja sprawa dostała najwyższy priorytet wśród Divisio Immoralis. Tak, cała ta sprawa była wręcz idealna dla Arbitratora z tej komórki. Kto inny, niż Adeptus Arbites, dotarliby do sedna sprawy, karząc sprawców i przynosząc sprawiedliwość? Nikt.


Gdy pilot melduje o osiągnięciu pułapu i przybliżonym czasie dotarcia, odpinam na chwilę pasy i pochylam się do przodu. Obie moje ręce opieram na kolanach, łącząc je w jedną formę, na której wieńczę swoją głowę. Przez chwilę wpatruję się w surowy pokład maszyny, ale zaraz zamykam oczy, by pogrążyć się w myślach.
Cała sprawa była największą w mojej karierze, bezsprzecznie wymagając ode mnie sprawdzenia nie tylko wszystkiego co wyniosłem ze Scholi, ale również mojego charakteru. Im bardziej zagłębiałem się w informacje, tym bardziej zapadałem się w wielowarstwowej intrydze, której końca przez chwilę nawet nie widziałem. Kopiąc w dół, w poszukiwaniu prawdy, natknąłem się na coś, co wykraczało poza moje kompetencje oraz rozumienie. Ba! Wykraczało to poza kompetencje Ordo Hereticus, co słusznie zauważyłem, ale Inkwizytor Stane uparła się przy prowadzeniu śledztwa. Nie sposób się jej dziwić, bo zachowała się jak każdy Arbitrator. Też bym tak zrobił.

Nie mniej, to co zobaczyłem i doświadczyłem, szczególnie w ostatnich momentach każe mi poddawać w wątpliwość, czy za całą sprawą nie stoi ktoś jeszcze. Ktoś trzeci, o wiele potężniejszy. Mroczne myśli, których ujawnienie skazałoby mnie na śmierć, a posiadałem jeszcze pragnienie dalszego życia w służbie Imperium, toteż zachowam to dla siebie. Eliminacja dwóch Nawigatorów przerwała piekielny łańcuch manifestacji mocy psychicznych, których ofiarą padła kadra Nefrita. W jakiś sposób rozumiem motywy tej dwójki i gdzieś w środku, choć ciężko mi to przyznać, czuje satysfakcję, że ukarali te ścierwa. Cała załoga zasługiwała na bezlitosne śledztwo, zwieńczone brutalnym zatrzymaniem, a potem długie przesłuchania zakończone wyrokami śmierci. Nie zasługiwali na dalsze istnienie, a według prawa ich Domy powinny ponieść równie surową karę. Gdybym tylko żył wtedy, mógłbym prowadzić tą sprawę. Skazać ich. Wydać wyrok.
Uśmiecham się na wyobrażenie, jak Krane stawia opór przy zatrzymaniu i pada przestrzelony dziesiątkami śrutu wystrzelonych z mojej strzelby. Widzę jak Corrdiban pada od pojedynczej kuli wystrzelonej z Carnodona. Sprawiedliwość w stylu Adeptus Arbites.
***
Spodziewałem się komitetu powitalnego, ale nie tak licznego i tak.. osobliwego.
Gdy rampa aerodyny otworzyła się, wyszedłem na zewnątrz, tłumiąc ból nogi. Adrenalina odpuściła, więc całe zmęczenie i ból spadły na mnie z zwiększoną siłą. Warte jednak było przeżycie tego, dla chwili tryumfu.

- Operator Graig Fenoff? - wyrywa mnie pytanie, zadane przez potężnego mężczyzny o łysej czaszce. Jak się okazuje za chwilę, zadane przez samego Inkwizytora Gabriela Mercutio. Jego osoba oraz tak uzbrojonej straży zdziwiła mnie. Nie spodziewałbym się, że po zwłoki dwóch Nawigatorów wyprawi się aż taka świta.
Kolejne słowa wymazała moje uniesienie tryumfem, wlewając czystą nienawiść w serce.
- Jestem inkwizytor Gabriel Mercutio – oznajmił mężczyzna w pancerzu ze znakiem Kielicha – Na mocy upoważnienia czcigodnego lorda inkwizytora Cailina zawieszam cię w wykonywaniu obowiązków i obejmuję osobistą kuratelą zarówno ciebie samego jak i wszystkich twoich współpracowników. Wszystkie zgromadzone w twojej sekcji materiały zostają zatrzymane do dyspozycji Officio Planetia. Zgodnie z regulaminem Świętego Oficjum oczekujemy z twojej strony pełnej współpracy i udzielenia odpowiedzi na każde pytanie, które zostanie od tej chwili zadane. Zachowanie milczenia lub odmowa współpracy będą traktowane jako wykroczenie dyscyplinarne. Czy zrozumiałeś, co powiedziałem?

Chwilę trawię owe słowa, po czym akceptuje ich znaczenie. To koniec.
I jedyną winną temu osobą jest Stane, gdy zignorowała moją sugestię odnośnie przekazania sprawy wyższemu z Ordo. W końcu nasza niesubordynacja przyniosła konsekwencje.
W ostatnim spojrzeniu, piorunuję Stane wzrokiem. Spodziewałem się, że przetrzyma spojrzenie i jak przystało na Inkwizytora, odpowie mi tym samym, a może i błyskiem dodania otuchy dla całej sprawy. Zamiast tego, zauważyłem strach oraz ucieczkę przed moim spojrzeniem. Była tak słaba, jak sobie tego nie wyobrażałem. W jednej sekundzie zapałałem do niej pogardą.
- Nie popełniliście żadnego błędu – powiedziała spokojnym, wręcz zbyt spokojnym tonem – Cała ta... ubolewania godna sytuacja nie jest konsekwencją waszych działań.
Parskam, okazując jej należną pogardę. Ostatni raz spoglądam w jej oczy i spluwam na ziemię, wyznaczając granicę pomiędzy mną, a nią.
- Tylko tyle mam Ci do powiedzenia, Stane, za zignorowanie mojej sugestii przy pierwszym naszym spotkaniu. Tylko tym jesteś. - mój grobowy ton głosu zaskoczył nawet mnie samego, bo nie podejrzewałem, że jestem w stanie wykrzesać z siebie taką barwę. Pełną pogardy, wyższości, pozbawionej litości dla słabych i zagubionych w Lex Imperialis.
Wzdycham krótko i wypowiadam ostatnie słowo, zanim poddaję się eskorcie.
- Lordzie Inkwizytorze Mercutio? Nie Operatorze, ale Arbitratorze Fenoff. A teraz oddaje się w wasze ręce - wykonuje gest jakby mieli założyć mi kajdany. Niech się dzieje wola Imperatora. Ja swoje zrobiłem.

Ja jestem prawem.
 
__________________
Ayo, 'sup mah man?

Ostatnio edytowane przez BigPoppa : 19-10-2020 o 20:33.
BigPoppa jest offline