Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2020, 21:22   #53
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty przewrócił oczami, gdy Darius zaczął przejmować się naruszeniem Maskarady.
- Naprawdę boisz się, że ludzie dowiedzą się o nas? Nie sądzisz, że może to już nieco za późno na takie obawy? - wycedził z niedowierzaniem. - Żadna królowa tego świata w tej chwili nie jest straszniejsza. Poza tym odpowiadasz przed Mitrą, nie Anną. Jak wiele zmieniło się przez te siedemdziesiąt lat... - westchnął. - Musimy pozbyć się tego wszystkiego, ale tylko dlatego, żeby wróg nie dowiedział się o nas i naszej historii więcej... Niż ja sam aktualnie pamiętam. To nie jest kwestia samych Tradycji i reperkusji za ich łamanie.

Czuł się niezwykle zirytowany. Nie był osobą, która chętnie obwiniała innych. Jednak bez wątpienia Spokrewnieni niezwykle spierdolili sprawę. Najpewniej ludzie wywęszyli trop podczas wykopywania sarkofagów ich szóstki. A przynajmniej śledzili konwój przez całą drogę do tego budynku. Zdawało się mało prawdopodobne, aby wcześniej wiedzieli o tej lokalizacji. Taki dron musiałby niejednokrotnie przeskanować budynek, wrogowie przez okno zobaczyliby kronikę Dariusa i dawno temu zakroiliby akcję przechwycenia jej. Musiała zdawać się łakomym kąskiem, nawet jeśli nie byli w pełni świadomi jej wartości.

Uiop nie lubił operować w ten sposób. Nie wiedział, jakimi siłami dysponował wróg. Nie miał planu budynku, a nawet gdyby go dostał, to dysponował ograniczonym czasem na jego studiowanie. Pragnął znać wszystkie wejścia i wyjścia. Dokładną ilość okien, przez którą wróg mógłby dostać się do środka. Również nie znał spektrum możliwości wszystkich zebranych. Wiedział tylko, że byli całkiem rozsądni, kiedy wnet wpadli na pomysł rozniecenia ognia. Qwerty lubił ten pomysł nie tylko dlatego, bo kochał pożary. Jednak w tym momencie bardziej szkoda mu było tej kroniki. Mógłby dowiedzieć się z niej tylu rzeczy... podszedł i na chybił trafił zmiął kilka stron i wsunął do kieszeni marynarki. A nuż zachował właśnie jakieś ważne informacje? Podobno na świecie panowała karma. Może napotka nieco szczęścia za ten cały ładunek pecha, który trafił ich wszystkich.

- Poczekajmy chwilę z paniką - mruknął. - To może być tylko jednostka zwiadowcza. Nie znaczy, że wróg jest już zmobilizowany i gotowy do akcji.
Wyjął zapalniczkę i zerknął na płomień. Następnie rzucił ją Tony'emu. Ten ładnie zatytuował go "sir". Takie rzeczy się ceniło.
- Nie znam pionków przeciwnika, naszych własnych oraz szachownicy. Zdaje się, że czas zacząć oszukiwać... - zamruczał Uiop i wygiął plecy w łuk.
Był zmęczony, ale skoncentrował się. Niekiedy wizje nachodziły go spontanicznie. Czasami jednak musiał je przywołać. Krew w jego żyłach wrzała, aż wynaczyniła się do twardówek. Oczy Qwerty'ego zrobiły się całe czerwone, jednakże... teraz widziały znacznie więcej.


Cytat:
Da Silva unika kuli z karabinu i wbija nóż w... kamizelkę? Qwerty nie widział nigdy czegoś takiego.

Da Silva dostał serię z karabinu. Huk broni i plaśnięcia nabojów w martwe ciało. Ale kapłan się śmieje. Atakuje. Przeciwnik ma kask. Obrywa pięścią ale nic się nie dzieje. Murzyn dostaje kolejną serię. I jeszcze jedną. Pada najpierw na jedno kolano. Potem kolejna seria kładzie go na plecy.

Wheeler walczy jak oszalały. Ma rozerwany brzuch. Wielką dziurę przez którą widać białe kości kręgosłupa. Ale urwał tamtemu rękę. Krzyczy jak oszalały gdy kolejny głośny strzał zdmuchuje mu głowę.

Spoon dopada jednego z tych dziwnych i ubranych na czarno żołnierzy. Łamie mu nogę w kolanie i łapie typa jak tarczę. Po chwili strzał odrywa mu ucho. Brujah się denerwuje. Ciska połamanym facetem w innego. Sam z szybkością pioruna kulistego atakuje kolejnego. Jednak pomimo szybkości otrzymuje strzał prosto w klatkę piersiową. Strzał zbija go z nóg. Ale blondyn zrywa się do biegu. Chce połamać tego, który go trafił. Zrywa się i... pocisk snajpera rozrywa mu szyję. Warknięcie daje do zrozumienia Qwerty'emu, że teraz Brujah się naprawdę zdenerwował. Znowu atakuje jednego z żołnierzy. Ale strzały trafiają go z trzech stron. W końcu pada. Wokół leżą ciała Wheelera i da Silvy. I ciała 11 innych, uzbrojonych po zęby ludzi. Z dwóch wielkich ciężarówek wybiegają kolejno żołnierze. Kolejne dwa tuziny? Jeden z nich odpalił wielką lampę, która z siłą słońca oślepiła Qwertego.
Uiop zgiął się w pół. Wizja zniknęła. Wnet jego oczy powróciły do normalnego stanu... jednak ten psychiczny zdawał się dużo gorszy. Wstał i ruszył prędko w stronę Casteliego. Ten już wrócił z workami ubrań. Malkavian chwycił go za ramię, choć delikatnie. Nie wszyscy lubili kontakty fizyczne.
- Nie możemy się rozdzielać - powiedział. - Potrzebujemy twojej pomocy przy nas. Proszę.
Może gdyby Tony był z nimi, Wheeler, Spoon i Da Silva nie umarliby. Uiop nie miał wątpliwości, że nie mogli stracić żadnego z nich.
- Mają przedziwne karabiny, kamizelki Tytanów, oślepiające lampy... jak będziemy się rozdrabniać, to wielu z nas umrze. Pozwól ludziom ratować ludzi. A Spokrewnieni niech zajmą się Spokrewnionymi
Nie chciał wypowiadać nazwisk denatów z jego wizji, żeby nie wybuchła panika. Poza tym przez niepewność wszyscy będą bardziej zmobilizowani.
- Palimy to i biegniemy jak najszybciej do piwnicy bez zbędnych wycieczek. Widziałem w mojej wizji ciężarówki. Ciężarówki do budynku nie wjadą, więc pod żadnym pozorem nie możemy próbować wyjść na zewnątrz. Jaka jest droga do piwnicy? Czy jest tylko jedna droga? Musimy wybrać najbezpieczniejszą.
Puścił Brujaha i ruszył prędko po kielich. Ta zdobycz była dużo cenniejsza niż wszystko inne w tym pokoju. Musiał ją mieć przy sobie. Najlepiej schowaną bezpiecznie w torbie kapłana.
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 19-10-2020 o 21:35.
Ombrose jest offline