Było coś w słowach jakimi wariat opisał swą wizję, że Tony się ugiął. To co mogło wydawać się szalonym było dla fixera rozsądną, hipotetyczną wersją bliskiej przyszłości. Qwerty wykazał się w swej malkavianistycznej naturze osobą najbardziej logiczną. Brujah kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Masz całkowitą rację przyjacielu - przyznał szaleńcowi, po czym syknał do Spoona: - Nie ma co kozaczyć, spierdalamy stąd.
Tony sięgnął po torbę Wheelera z pucharem, bo nikt nie kwapił się do wzięcia artefaktu Mitry. Nie miał zamairu zostawić ani pucharu, ani torby. Cokolwiek w niej było, mogło coś zdradzić tym, którzy czaili się na zewnątrz. Zwinął jeszcze jednym zamaszystym ruchem ręki trochę papierów z biurka wprost do torby i ruszył w stronę przygotrowanego ogniska.
- Oi joe daki, zwijamy ten burdel, capeesh?* - spokojnie powiedział do Shirazziego, po czym nie czekając dłużej podpalił pogrzebowy stos kroniki życia Dariusa.