Scipio przygotowywał się wraz z resztą komórki akolitów do nadchodzących spotkań. Przyzwyczaił się już że w boskim planie nie było mowy o stagnacji i odpoczynku. Analizował kolejne stadia intrygi która odsłaniała się przed ich oczami za sprawą Jedynego. Nie było to wszak dziełem przypadku i Scipio wiedział że gdyby nie blask Imperatora który oświetlił drogę ich grupie, nadal błąkaliby się od jednej budy do drugiej w Witrażykach. Musieli działać sprawnie, ale i przezornie. Na spotkanie z Fernicus zaopatrzyli się w nowe szaty, bardziej przystające do atmosfery szyku jaki panował na najwyższych poziomach. Pomyśleć że maluczcy naprawdę przywiązują tak wielką uwagę do tych fatałaszków i reszty badziewia które było prawdziwym hitem w Iglicy. Zaprawdę człowiek tyle jest wart, ile warte są sprawy, którymi się zajmuje a herezja rodzi się z bezczynności. Spoglądał przekrwionymi oczami na otaczający go marazm, a przez głowę Scipio przelatywały wspomnienia szlacheckiego życia które porzucił całe eony temu, zanim odrodził się jako pokorny sługa Pana. Jedną z pamiątek po tym zamkniętym już rozdziale była długa i cienka blizna na policzku którą wyniósł z jednego z niezliczonych pojedynków które rozgrywały się między domami możnych rodów.
-Cóż, lepsze okaleczenia na ciele, niż zepsucie na umyśle- pomyślał gdy zakładał ubranie zasłaniając tym samym tatuaż Ministorum pokrywający całe plecy.
Zdawał sobie sprawę że Fernicus musiała mieć całą siatkę szpiegów filtrującą jej konkurentów i resztę śmierdzącego rynku w kopcu. Zastanawiał się kim tak naprawdę była szlachcianka - zblazowaną i znudzoną, rozpuszczoną córką bogatego dziedzica czy też chłodno kalkulującą zawodniczką pod której idealnie zadbaną skórą skrywało się zespucie gorsze niż przejawiał nawet Loeb i reszta paserów razem wzięci. Ludzie lubili mieć sekrety, a bogaci ludzie mieli pieniądze i status by mieć ich jeszcze więcej. Akolita inkwizycji powinien zakładać, że wszyscy ludzie są źli i niechybnie się takimi okażą, ilekroć będą mieli ku temu sposobność dlatego też kilka najbliższych dni przed spotkaniem spędził na medytacjach nad naturą ich wrogów i ich słabymi punktami oraz tym jak na siebie oddziałowywują.
W międzyczasie skontaktował się z Panem X przez Yoshiko i zdał raport z dotychczasowego przebiegu śledztwa prosząc o uzyskanie informacji z bazy danych inkwizycji odnośnie pewnego imienia - wspomniał o nowym tropie, niejakim Cai E który był prawdopodobnie łącznikiem Loeba z Czarnym Kartelem. Scipio sądził że jeśli zacznął rozpytywać o mężczyznę w Witrażykach, narobią sobie tylko kłopotów i spalą nowo zbudowany most prowadzący do Loeba i Fernicus. Dodatkowo kontaktując się z Inkwizytorem poprosił o wiarygodne dane ich "kontraktora", którymi mogli się posłużyć gdyby przypadkiem ich nowym partnerom w biznesie nagle przyszło do głowy nieco dokładniej sprawdzać ich wizytówkę i skrzętnie sporządzoną historyjkę na płótnie pychy, chciwości i zepsutych pragnień.