Spoon podniósł wyniośle łeb i spojrzał z pod byka gdy usłyszał rozkazy. Nie to że ich nie wykonywał, ale akurat pamiętał de Silve po przebudzeniu i to nie był wampi który zasługiwał by na jego szacunek, bo naprawdę... nic co zachowuje się jak 'potencjalny posiłek' na niego nie zasługiwało. No i… Była jeszcze sprawa, że myślał że będzie walczyć. W sumie odkąd się obudził cały czas działo się coś co podnosiło mu ciśnienie przez co w sumie trudno było mu się rozeznać w sytuacji.
W końcu ruszył spełnić to polecenie. I… Dość szybko zorientował się, że kapłan miał rację i ktoś faktycznie był przy tylnym wejściu. Liczył ilość świateł. Zauważył dwa. Dostrzegł też schodzących na dół towarzyszy. Spoon szybko przylgnął do ściany i trzymając się cienia zaczął poruszać w stronę heroldów najciszej jak tyko potrafił. Jak czarny bezgłośny cień.
Chciał ich uprzedzić o zagrożeniu. Chwilę nawet myślał o tym by przesłać im wiadomość nowym ‘smartphone’. Ale bał się że się pomyli i telefon ryknie przeciągle. A tego… tego by przecież nie chcieli.
Postawił więc na tradycję.
Ostatnio edytowane przez Rot : 20-10-2020 o 20:52.
|