Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2020, 10:28   #122
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przez nie było widać normalną podmiejską okolicę. Nic niezwykłego, zwykłe sielskie widoki. Trudno było uwierzyć że w okolicy jest nawiedzony dom, a sama Perka siedziała w mieszkaniu czarownicy. Magia… wydawała się nie pasować do normalności tego miejsca.
- Oto twój numer.- Bura wróciła wraz kartką i kotem.
- Rademenes cię odprowadzi.- wyjaśniła.
- Oooo dziękuję. - Perka schowała karteczkę do wewnętrznej kieszeni plecaka i ruszyła w stronę wyjścia. - To do usłyszenia niebawem.
- Do zobaczenia.- odparła Bura, a kocur podążył za rudowłosą. Gdy wyszli, Rademenes wyprzedził ją i wybrał kierunek mrucząc. - Za mną.
- Yhym.. a dokąd mnie prowadzisz? - Perka ruszyła za kotem, poprawiając plecak na ramionach.
- Do hotelu… chyba że masz inne plany.- kocur zatrzymał się i zerknął Perkę z lekko przymrużonymi ślepiami.
- Nie.. po prostu byłam ciekawa. - Zosia zaśmiała się. - Bura wydaje się być dosyć wstydliwa.
- Jest pruderyjna… ta cała oprawa goth, to maska.- wyjaśnił kot podążając i rozglądając się za przechodniami. Wszak nie mógł rozmawiać przy świadkach. - Nie jest dziewicą, ale żeby się dobrać do jej majtek musiałabyś byś być milutka i ją podejść.
- Wiesz.. nigdy nie brakowało mi kochanków, więc też nie widzę powodu by kogoś zmuszać. - Zosia wzruszyła ramionami.
- Nie wątpię że akurat kochanków ci nie brakuje.- zaśmiał się kot zerknął na zgrabne długie nogi Zofii. - Bura jest po prostu komplikuje sobie życie. Zupełnie jakby nie była czarownicą.
- Oj są i takie wiedźmy. Niektóre żyją na odludziach, inne ściągają sobie kochanków. - Perka zaśmiała się. - Najważniejsze w tym wszystkim by dbać o to co pozostawili nam bogowie w opiece i jak długo się o tym nie zapomina, to reszta to tylko widzimisie wiedźm.
- No cóż… mi się trafił akurat taki odludek.- zaśmiał się chrapliwie kot skręcając w ciasną uliczkę między płotami domów.
- Ale z tego co mówiła to w sumie wspólnie stworzylibyście całkiem normalną czarownicę. - Perka zaśmiała się i rozejrzała po domostwach ciekawa czy ktoś może ich zauważyć i co pomyślą ludzie widząc ją gadającą z kotem. - Byłoby wygodniej gdybyś miał ludzką formę. - Mruknęła ciszej.
- I był goły?- zaśmiał się cicho Rademenes.
- Hm… - Perka przyjrzała się kotu. - Ja bym chyba nie miała nic przeciwko.
Kocur rozejrzał się dookoła. Wybrał pobliski płotek, wskoczył na niego.
- To chodź za mną. - mruknął tajemniczo i nie czekając na reakcję Perki zeskoczył z niego.
- A to nie jest czyjaś działka? Nie chcę Burej narobić kłopotów. - Perka uśmiechnęła się do kocura. - Choć wiem, że to twoja specjalność.
- Chcesz zobaczyć czy nie?- usłyszała zza płotu.
Perka westchnęła i rozejrzawszy się czy nikt nie patrzy przeszła przez płot.
Kocur pogonił zaś w głąb sadu, pomiędzy krzewy agrestu i porzeczek nie czekając na widok pupy Zofii gdy przełaziła przez dość wysoki płotek.
Zosia skwitowała ten widok zrezygnowanym spojrzeniem i jeszcze raz upewniwszy się że nikt jej nie obserwuje, poprawiła spódnicę i ruszyła ostrożnie za kotem.
A gdy zagłębiła się pomiędzy krzewy… została zaatakowana. Powalona na trawę i przygnieciona ciężarem nagiego ciała mężczyzny.

Szczupły i człowiek… o nieco spiczastych uszach dociskał swoim ciałem Zofię do trawy.
- No i ? Lepiej się rozmawia w ludzkiej postaci?- zapytał zadziornie.
- Na pewno nie wyglądam na aż taką wariatkę. - Perka uśmiechnęła się. - Trochę ważysz, wiesz?
- Mhmm…. i co z tym zrobimy?- mruczał kocur pocierając całkiem ludzkim nosem o szyję rudowłosej. Czarownica też zauważyła, że jest znacząco pobudzony.
Perka zamruczała czując ten dotyk. Jej ciało rozgrzewało się przyjemnie od pieszczot kotołaka.
- Ktoś tu ma na mnie ochotę. - Powiedziała żartobliwym tonem.
- Nie wyglądasz na zdziwioną tym faktem.- stwierdził Rademenes, całując wpierw a potem kąsając szyję rudowłosej czarownicy.
Perka powstrzymała jęknięcie zasłaniając usta dłonią. Nie chciała nikogo ściągnąć do ich kryjówki.
A miało być gorzej, bo kocur kierując się naturalnym instynktem, sięgnął dłonią do jej spódniczki podciągając ją w górę.
Zosia poczuła na swojej nagiej kobiecości chłód.
- Ktoś… może nas usłyszeć. -Wydusiła z siebie z trudem.
- A to będzie źle, bo?- jak każdy kocur Rademenes pozbawiony był moralności i wstydu. Za to był bezczelnie pewny siebie, wodząc palcami po kwiecie miłości dociśniętej do trawy rudowłosej.
- Bo nie chcę robić kłopotów Burej. - Perka z trudem walczyła z sobą i odgłosami, które chciały się wydobyć spomiędzy jej warg. - Rusz głową… kotku… nie ma tu bezpieczniejszego… miejsca.
- To musimy być cicho.- kocur akurat nie przejmował się tym, że mógłby narobić Burej kłopotu. Acz jedynie muskała opuszkami palców wrażliwy obszar między udami potencjalnej kochanki.
- Yhym.. to zatkaj mi usta. - Perka pochwyciła twarz kotołaka i pocałowała go namiętnie.
Do całowania to kocur był chętny, wodząc językiem po jej wargach. Niecierpliwie rozchylił jej uda i posiadł przyszpilając do ziemi. Kolejne ruchy bioder nietypowego kochanka wypełniały ciało Zosi zarówno silnymi doznaniami i jak twardym i dobitnym dowodem jego pożądania. Perka dociskała głowę kochanka mocno do swojej twarzy tłumiąc jęki. Jej wygłodniałe ciało zaciskało się na kochanku, drżąc coraz mocniej. Rademenes mocnymi ruchami bioder zdobywał co chwilę wrota miłosne kochanki. Nie był subtelny… kierowała nim zwierzęca natura. Dlatego całowała przez niego Perka, wiła się przyciśnięta do ziemi. Dobrze, że Zosia lubiła takie zabawy. Czuła jak jej szczyt zbliża się wielkimi krokami.
Kocur sapnął dociskając swoje ciepłe ciało do równie rozgrzanego ciała kochanki i Zofia poczuła jego żądzę rozlewającą się wraz z przyjemnymi doznaniami.
Perka jęknęła wprost w usta kochanka dochodząc razem z nim.
- Co dalej?- mruknął kocur bezczelnie rozpinając całkiem koszulę Perki i odsłaniając krągłości jej piersi.
- Powinnam dotrzeć do hotelu. - Zosia odezwała się szeptem, czując chłód na swoich piersiach.
-Mhmm...- potwierdził Rademenes wodząc ustami i smakując językiem owe nowo odkryte owoce w tym sadzie. Jak wszystkie koty… był samolubny.
- Kotku… to znaczy, że powinniśmy ruszać. - Perka zadrżała pod jego pieszczotami.
-Mhmm…- mruczał mężczyzna zajmując się tańcem języka na jej krągłościach. Wyglądało na to że Zofia musiała się wykazać stanowczością.
- Rademenes… ja muszę iść. - Perka pochwyciła twarz kocura, odrywając go od swoich krągłości.
- Dobrze...- odparł kocur zsuwając się z kochanki i powoli wracając do swojej kociej postaci, niezadowolony z obrotu sytuacji.
Perka także usiadła i zabrała się za poprawianie swojego stroju.
- Jesteś bardzo podobny do pewnego kotołaka z Warszawy.
- Wątpię. My nie mamy nic wspólnego… jesteśmy przeciwieństwami. Poza tym oni ledwo zachowują nad sobą kontrolę. A my w pełni kontrolujemy swoją zmiennokształtność.- wyjaśnił kocur z pewną nutką dumy… a nawet pychy.
- Ale temperament macie podobny. - Perka zaśmiała się wstając i otrzepując spódnicę.
- Możliwe… a teraz pospieszmy się.- mruknął kocur ruszając przodem.- Jesteś w sadzie Piskorzów. Mogą być trochę starzy i głusi… ale bywa że sobie drzemają między krzakami i drzewami na leżaczkach.
Perka jedynie przytaknęła ruchem głowy i podążyła za kotołakiem.

Gdy przemknęli się do kolejnego płotka i przeskoczy, oboje ruszyli uliczką wprost do motelu.
Przez tą drogę kocur już milczał, głównie dlatego że już wędrowali bardziej uczęszczanymi drogami. I napotykali przechodniów. Mało który mężczyzna zwracał jednak uwagę na kota, skupiając swoje spojrzenie na rudowłosej czarownicy. W końcu doszli na miejsce…
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - Perka przykucnęła i wyciągnęła dłonie, zachęcając kocura by tej jej wskoczył na ręce.
Nie trzeba go było szczególnie zachęcać. Rademenes od razu wylądował w objęciach Zofii. Ta przytuliła go do swojej piersi i ucałowała pyszczek.
- Pewnie się jeszcze spotkamy.
- Z pewnością. - mruknął w odpowiedzi kocur.
Perka odłożyła go na ziemię i ruszyła w kierunku hotelu by odnaleźć swoich towarzyszy.




Znalazła ich w hotelowej restauracji przy posiłku. Emmerich jak zwykle był żarłoczny przy pożywianiu się. Robert i nowo poznana magiczka zachowywali więcej klasy i rezerwy przy jedzeniu.
- I jak było na wycieczce po okolicy? Znalazłaś coś ciekawego? - zapytał Robert.
- Milusiego kotołaka. - Perka uśmiechnęła się lubieżnie, ale po chwili rozejrzała się po oknach ciekawa czy Rademenes ich nie obserwuje.
- Jeszcze nam tylko tu likantropów potrzeba.- westchnęłą Magdalena i dodała po chwili.- Mam nadzieję, że będzie trzymał się z dala od tego wszystkiego. Bliskość osobliwości jaką stał się budynek, może rozchwiać i rozstroić zwierzęcą stronę jego natury przyprawiając o natychmiastowy obłęd.
- Hm… to niedobrze. To ciekawskie stworzenie. - Zosia zamyśliła się. - No ale miejmy nadzieję, że dziś uda wam się to ogarnąć. Lokalna czarownica jest zaniepokojona waszą obecnością.
- Nie żeby nas to dziwiło.- stwierdził Emmerich wzruszając ramionami.- Nie przejmuj się tym. Raczej nie będzie w stanie nam przeszkodzić.
- Raczej nie, ale to miła dziewczyna i wolałabym by dobrze się jej działo. - Zosia wyjęła pożyczoną stówkę i podała ją Emmerichowi - Dziękuję nie przydała się.
- Nie zamierzamy szarogęsić się jej na podwórku. Posprzątamy bałagan i wynosimy się stąd. - stwierdziła autorytarnie Magdalena, podczas gdy Emmerich dyskretnie wziął pieniądze.
- To dobrze. - Perka usiadła tuż obok Roberta. - Mam iść z wami czy zaczekać w swoim pokoju?
- Bezpieczniej dla ciebie będzie jeśli zaczekasz w pokoju.- odparł czarownik zgodnie z prawdą. Rudowłosa miała jednakże wrażenie iż spodziewa się innych planów ze strony Zofii.
- A kiedy chcecie ruszać? Namówię cię na postawienie mi obiadu? - Perka wyszczerzyła się do maga.
- Po wieczornym występie Magdaleny, wplecie ona w niego dodatkowo urok, który zapewni mocny sen widzom.- wyjaśnił Emmerich, za popijającą blondynkę zerkającą ciekawsko na dekolt koszuli Zofii.
Perka zastanawiała się czy kocur zostawił tam jakieś ślady, ale teraz nazbyt miała ochotę coś zjeść.
- O to.. jeszcze jest chwilka. - Uśmiechnęła się do Roberta.
- Jeszcze będziesz mogła się nacieszyć sielskimi klimatami. - dodał jej eks-gospodarz.
- Oczywiście wejścia na mój występ macie gratis… zresztą dałam dziś sporą promocję więc spodziewam się tłumów, także wśród miejscowych. Stracę na tym co prawda, ale spokój od strony mieszkańców jest cenniejszy.- wtrąciła Magdalena.
- Brzmi dobrze. - Perka uśmiechnęła się do blondynki i rozejrzała po lokalu ciekawa czy trzeba gdzieś podejść by zamówić jedzenie czy też funkcjonuje tu instytucja kelnerki.
Wkrótce jedną z nich wypatrzyła, zajętą sprzątaniem przy stoliku obok. Niemniej gdy dostrzegła wzrok czarownicy, to postawiła naczynia na wolnym stoliku i podeszła do rudowłosej.
- Czym mogę służyć?- zapytała.
- Co do jedzenia by Pani poleciła. - Perka uśmiechnęła się odruchowo zalotnie, spoglądając na kelnerkę.
- Mamy świetne knedle, ale jeśli woli pani coś bardziej soczystego, pieczeń rzymska też jest dobra.- wpatrzona w kartki kelnerka musiała nie zauważyć tego uśmiechu. Magdalena jednak z pewnością, bo sama uśmiechnęła się zadziornie.
- Knedle brzmią rewelacyjnie. I do tego piwo. - Zosia złożyła zamówienie z góry zakładając, że Robert za nią zapłaci.
- Zaraz będzie.- niemal zaćwierkałą radośnie kelnerka i ruszyła po zamówienie rudowłosej po drodze zgarniając naczynia.
- Skończyłem.- zadeklarował tymczasem Emmerich i odsunął się od stolika, by wynieść się zanim ktoś wpadnie na pomysł, że on ma zapłacić za swoje jedzenie.
- O… opuszczasz nas? - Perka uśmiechnęła się do starszego maga.
- Zrobię małą przebieżkę, dla kondycji. - wyłgał się Emmerich grzecznie.
- Jest fajna pogoda. - Zosia pozwoliła mu ta to kłamstewko. - Choć będzie mi smutno, że tak szybko opuszczasz moje towarzystwo.
- Pojawię się później. Nie martw się.- odparł Emmerich, prawdopodobnie zapewne po posiłku… zapłaconym przez Roberta lub Magdalenę. Zaniedbany Emmerich nie wyglądał na fana joggingu.
- Będę tęsknić. - Zosia wyszczerzyła się. Jeśli reszta ekipy wypuszczała starszego maga to nie jej było go zatrzymywać.
- Nie zdążysz.- mruknął ironicznie Robert, który pewnie przejrzał intencje Emmericha, jak i Perka. Zresztą czarownica nie miała czasu nad to się zastanawiać, bo przyniesiono jej zamówienie. Kopiasty talerz, nie oszczędzali tu na jedzeniu.
- Dziękuję. - Zosia uśmiechnęła się do kelnerki i zabrała się za jedzenie.

Dalszy posiłek minął bez rozmów, poza okazjonalnymi grzecznościowymi uwagami. Knedle były smaczne, wiśniowe i truskawkowe. Piwo chłodne i bez wyrazu. Marka należała do jakiegoś dużego koncernu i smakowało przez to jak wszystkie inne piwa robione przemysłowo. Smacznie choć niewyróżniająco się.
A za wszystko zapłaciła Magdalena, choć Robert nalegał że to on zapłaci.
Zosi było nieco wszystko jedno, choć zastanawiała się jaki interes może w tym mieć magini. Jedno było pewne, ona forsy przy sobie nie miała więc pozostało jej skorzystać z życzliwości innych.
- Pyszności. - Uśmiechnęła się do Magdaleny. - Odwdzięczę się przy najbliższej okazji.
- Nie wątpię. Twojej inwencji zostawię sposób.- zażartowała blondynka w odpowiedzi.
Perka zaśmiała się.
- Robert może potwierdzić, że mam charakterystyczny sposób dziękowania. - Zosia mrugnęła do blondynki wracając do sączenie piwa.
- No to mnie zaciekawiłaś.- odparła Magdalena z drobnym uśmieszkiem na obliczu.
Perka odpowiedziała jedynie uśmiechem dopijając piwo. - Och… a wynajęliście nam jakieś pokoje? Potrzebuję kąpieli.
- Po jednym dla każdego.- odparł Robert i sięgnął do kieszeni wyjmując klucz. Po czym podał go Zofii.- Kabina prysznicowa. Łazienki są tu małe.
- Wystarczy. - Perka pochyliła się i pocałowała blond maga, po czym zerknęła na Magdalenę z szerokim uśmiechem na twarzy. - Masaż pod prysznicem jako wynagrodzenie?
- Po prysznicu. Dopiero co się kąpałam. Poza tym… nie lubię wody w takiej sytuacji.- zaproponowała Magdalena.
- Ty decydujesz. - Zosia wstała od stołu i zerknęła na numer pokoju. - Idziemy?
- Chodźmy.- odparła Magdalena wstając i ruszając ku rudowłosej. Wzięła ją pod ramię i ruszyły razem ku pokojowi czarownicy. Numer 13.
Perka bawiła się kluczem po drodze zastanawiając się jak bardzo ten numer mógłby zaniepokoić niektórych klientów. W warszawie wiele hoteli po prostu go pomijała. Tu jednak…
- Myślałam, że nie lubisz czarownic. - Zwróciła się do magini, otwierając drzwi do pokoju i z zainteresowaniem zaglądając do środka.
- Nie lubię. Są aroganckie i napuszone i patrzą na nas z góry. Zwłaszcza na kobiety parające się magią tajemną. Nie przystoi nam się zniżać do takich nienaturalnych praktyk.- wyjaśniła Magdalena, podczas gdy Zofia obejrzała typowy pokój w typowym małym hotelu o PRL-owskich korzeniach. Umeblowanie proste i tanie. Zwartość niewielka. Łóżko, szafa, stolik. Minimum.
- Natomiast… lubię ładne dziewczęta.- z tą wypowiedzią wiązała się dłoń blondynki bezczelnie podwijająca mini Zosi na pośladku.
- Jestem na tyle ładna, że nie przeszkadza ci że jestem wiedźmą? - Perka zadrżała od tego dotyku. - Może… się wymyję? Pewien kotołak mnie sponiewierał w ogródku.
- Zdecydowanie mniej arogancka niż inne wiedźmy.- Magdalena ścisnęła namiętnie pośladek i dodała z uśmiechem.- Nie będzie ci przeszkadzać jak sobie popatrzę?
- Będzie mi bardzo miło. - Perka obejrzała się ponad ramieniem na blondynkę uśmiechając przy tym lubieżnie.
- Mi też… z pewnością.- odparła z zadziornym uśmieszkiem Magdalena popychając rudowłosą ku łazience.- Długo się znasz z Robertem?
- Nie. - Zosia gdy tylko weszła do łazienki zaczęła się rozbierać na oczach blondynki, zerkając od czasu do czasu w niewielkie lusterko wiszące nad umywalką. - Ale jakoś się zgraliśmy.
- Domyślam się czemu.- oczy blondynki były wpatrzone w Perkę, a dłonie wodziły po jej własnych piersiach. Niestety nadal ukrytych pod ubraniem.
- Tak? Czemu? - Perka wyszczerzyła się, po czym zupełnie naga weszła pod prysznic.
- Powiedzmy, że umiesz przyciągać spojrzenia.- zaśmiała się Magda wodząc spojrzeniem po ciele rudowłosej.
Zosia spłukała z siebie pozostałości po igraszkach z Robertem i Rademenesem korzystając z pozostawionej próbki mydła. Goła wyszła spod prysznica i wytarłszy się szybko, owinęła się ręcznikiem.
- Hm… to też musisz się rozebrać jeśli mam cię wymasować.
- Obawiam się… że ja wolę powoli się rozkręcać. Na rozbieranki przyjdzie czas. No chyba że ci się spieszy?- blondynka podeszła do Zofii, objęła ją w pasie zsuwając po chwili dłoń na pośladek. Zaczęła całować jej usta i szyję, drugą dłonią chwytając za pierś. Ale nie pozbawiając jej ochrony tkaniny ręcznika.
- To nie ja dziś pracuję. - Perka zamruczała od pocałunków i oparła swoje dłonie na pośladkach blondynki, masując je przy tym niespiesznie.
- Ale dopiero wieczorem.- mruczała Magdalena rozkoszując się szyją Perki, którą całowała jak i miękkimi krągłościami ugniatanymi dłońmi. Wiła się powoli pod dotykiem rudowłosej. By w końcu wymruczeć.
- Łóżko?
- Chętnie. - Perka pocałowała londynkę, chwyciła ją za dłoń i poprowadziła w kierunku łóżka.
Gdy już tam były… Magdalena popchnęła kochankę na łóżko. Oparła nogę o jego ramę i zabrała się za rozpinanie wysokich kozaków które nosiła.
- Więc… co najbardziej lubisz podczas zabawy z kobietą?- zapytała.
- Widoki. - Perka uśmiechnęła się obserwując górującą nad nią blondynkę.
- Cóż… widoków pewnie bym ci więcej dostarczyła dziesięć lat temu. Wtedy byłam prawdziwą żyletą.- zaśmiała się Magdalena zabierając za zdejmowanie drugiego buta, przy okazji wodząc palcami po zgrabnym udzie. Następnie była sukienka podciągana powoli w górę… obcisła mocno. Pod nią był koronkowy stanik, ciemne rajstopy i majtki do kompletu ze stanikiem.
Widoków więc dostarczała wypinając ku Perce pośladki gdy zsuwała rajstopy najpierw z bioder a potem ze zgrabnych nóg.
- Trzymasz się rewelacyjnie. - Perka zaśmiała się i sięgnęła stopą. Przesuwając nią po wypiętej pupie.
- Mhmmm… mam swoje sztuczki.- Magda naparła pośladkami na stopę rudowłosej, oczywiście “przez przypadek”, bo była zajęta zdejmowaniem rajstop. Potem wyprostowała się i zabrała za stanik. - Co prawda nie tak dobre jak wasze, ale… radzę sobie.
- My po prostu musimy trwać jak najdłużej dary Mokoszy. - Zosia przeciągnęła się. - A ty… jesteś piękna.
- Ty też jesteś ślicznotką.- mruknęła Magda zerkając przez ramię i zsunęła majtki w dół. Odwróciła się już naga, więc Zofia mogła podziwiać krągłe piersi i nadal zgrabne kształtne ciało.- To na czym skończyłaś swoje podziękowania?
- Na ofercie masażu. - Perka wyszczerzyła się. - Położysz się, czy też lubisz być górą?
- Zdecydowanie górą. - odparła blondynka stając przed Zofią i oparła prawą nogę o łóżko, stopą ocierając o biodro leżącej rudowłosej.
Zosia usiadła na łóżku i przesunęła dłońmi po nogach blondynki delikatnie je przy tym pieszcząc. Spojrzała na górującą nad nią kobietę i próbnie pocałowała wewnętrzną część jej uda.
- Podoba mi się ten masaż.- zamruczała lubieżnie blondynka.
Perka kontynuowała całując nogi Magdaleny i powoli zbliżając się językiem do jej kobiecości.
- Dobrze ci idzie…- pochwaliła ją Magda wodząc palcami po włosach i drżąc pod muśnięciami jej języka. Zofia podążać ku centrum jej żądzy widziała i czuła jak bardzo pobudzona jest jej kochanka. Perka pochwyciła więc blondynkę za pośladki, mocno dociskając ją do swej twarzy i sięgnęła językiem głębiej.
- Takie masaże to ja… lubię.- szepnęła zachrypniętym głosem blondynka dociskając głowę kochanki do swojego spragnionego pieszczot wnętrza.
- Yhym… - Perka zamruczała pomiędzy kolejnymi atakami na kobiecość kochanki i palcami sięgnęła pomiędzy jej pośladki, ciekawa czy taki masaż też Magdalena lubi.
- Figglarka… z ciebie.- Magdalena jęknęła rozpalonym głosem poddając się nowemu dotykowi. Jej ciało zacisnęło się odruchowo na intruzie. Zosia masowała zachęcająco tylny otworek, by blondynka wpuściła ją głębiej. I Magda szybko uległa sugestii jej dotyku. Rozluźniła się bardziej. Perka poczęła więc śmielej pieścić przedni i tylny otworek kochanny, atakując je zarówno palcami, jak i w przypadku kobiecości Magdaleny, także językiem.
- O tak… przyjemny masaż.- szepnęła coraz bardziej drżącym głosem blondynka. Jej biodra leniwie i hipnotyzująco się poruszały, gdy kochanka wiła zbliżając się do spełnienia… które to oznajmiła głośnym jękiem i mięknąc w kolanach. Zachwiała się lekko i chwyciła mocno za głowę Zosi, by utrzymać równowagę.
Perka zaś bezczelnie opadła do tyłu, pozwalając kochance opaść na swoje ciało.
- Mhm.. cieplutka jesteś - wymruczała całując pierś kochanki, która znalazła się teraz na wysokości jej twarzy.
- A ty rozpalająca.- zaśmiała się Magdalena.- Dobrze że nie jestem już taka młoda… bo bym cię wykończyła.
Zosia zaśmiałą się.
- Chyba wywołuję w ludziach takie odczucia. - Uśmiechnęła się wprost w skórę drugiej kobiety. - Iść z wami przez ten portal czy lepiej zostać tutaj?
- Będziesz zdecydowanie bezpieczniejsza tutaj. To co tam jest… cóż… widziałaś to co wyrwał do naszego świata Robert, prawda? Tam właśnie są takie istoty. - odparła kobieta.- Żadne duchy natury, żadni zmarli tylko zupełnie obce inteligencje… w niczym nie przypominające tej pokojówki którą on trzyma u siebie.
- Cóż.. dogadujemy się z tą pokojówką, ale.. jednak mam do niej zbyt dużą słabość. - Perka usiadła na łóżku. - Odwiedzę więc lokalną czarownicę, by nie wchodziłą wam w paradę.
- Obawiam się że te tam stwory niewiele mają z nią wspólnego. Czuć mocno wypaczoną rzeczywistość od tego budynku.- westchnęła Magdalena.
- Jak ty czujesz.. poradzicie z tym sobie? - Perka wstała z łóżka i podeszła do swojej koszuli.
- Przypuszczam że trójka magów… powinna sobie poradzić. Mam nadzieję. Trudno powiedzieć w jakie gówno się pakujemy.- odparła z uśmiechem Magdalena również zabierając się z ubieranie… z bladym uśmiechem. Bardzo nerwowym.
- Komuś to zgłosić jak sobie nie poradzicie? - Perka wcisnęła się w ciasną spódnicę.
- A kto by ci uwierzył?- zapytała Magdalena i dodała cicho.- Mam plan ostateczny, na wypadek gdyby wszystko zawiodło. Nie martw się.
- No dobrze… - Perka spojrzała niepewnie na starszą kobietę. - Wiesz.. polubiłam was, więc wolałabym byście wyszli cało.
- Ja też wolałabym wyjść cało, ale obie wiemy że… cóż… to nie są bezpieczne zabawy.- dodała spokojnie magiczka.
Perka przytaknęła jedynie ruchem głowy.
- Dobra, to kiedy ruszacie? Jutro? - Czarownica przeszła do łazienki i przy otwartych drzwiach przepłukała usta.
- Dziś w nocy, po północy… pewnie koło pierwszej. Jak najmniej świadków być musi. - odparła Magdalena.
- Odprowadzę was i upewnię się by lokalna czarownica nie weszła wam w paradę. - Zosia wyszła z łazienki. - A teraz występ?
- Tak… nie spodziewaj się zbyt wiele. To głównie prestidigitatorstwo, oszustwa. Mało w tym prawdziwej magii.- odparła z uśmiechem Magdalena poprawiając ubranie.
- Dawno nie miałam okazji popatrzeć na taki pokaz. - Perka uśmiechnęła się. - I chętnie napiję piwa.
 
Aiko jest offline